Home HomeHeinlein Robert A Kot ktory przenika przez scianyPrzez bezmiar nocy Veronica Rossi (2)Philip K. Dick Przez ciemneOssendowski F. A. LeninOssendowski F. A. Lenin (2)Edwardson ke Najpiękniejszy krajNorton Andre Lackey Mercedes Zguba elfowConrad Joseph Szalenstwo Almayera (3)Grisham John Komora (3)Rok1794 t. 3 Reymont
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • milosnikstop.keep.pl
  •  

    [ Pobierz całość w formacie PDF ]
    . Wilki!  spokojnie oznajmił Mongoł i, wziąwszy mój rewolwer, wyszedł z namiotu.Długo nie powracał, aż nareszcie zdaleka doleciał nas odgłos strzału, po którym wkrótcezjawił się przewodnik. Nastraszyłem wilki  mówił ze śmiechem. Cała zgraja zebrała się około trupawielbłąda na brzegu rzeki. Oby tylko nie zagryzły naszych!  zawołałem. 62 O nie! Rozłożymy ognisko za namiotem, tego wilki się boją!  uspokoili mięMongołowie.Po kolacji natychmiast zasnąłem, lecz o północy nagle mię przebudzono.Ktoś z pozapłóciennej ściany namiotu bardzo silnie trącał mię w bok.Myślałem, że to są żarty któregoś zwielbłądów.Schwyciłem więc pistolet Mauzera i rękojeścią mocno uderzyłem śmiałka.Usłyszałem skomlenie i warczenie zwierza, a pózniej szmer jego biegu po drobnychkamieniach.Rano przekonałem się, że jakiś wilk, zwabiony zapachem mięsa, starał siępodkopać pod namiot w celu rabunku, lecz niespodziewanie spotkał się z niegościnnąrękojeścią mego Mauzera. Wilki i orły są sługami Zagastaja!  przekonywająco pouczał nas starszy Mongoł, cozresztą nie przeszkadzało wcale jego rodakom polować na wilki, które doganiają oni w stepie,mknąc na śmigłych koniach, i zabijają drapieżników ciężkiemi  taszurami ( Taszur  grubykij bambusowy z krótkim rzemykiem na końcu), lub nahajami z uwiązanemi na końcukawałkami ołowiu.Orły i sępy zato są bezpieczne i szanowane przez Mongołów, którzy starają się ichprzyzwyczaić do miejsc koczowisk.Gdy Mongoł zarzyna barana lub byka, zawsze rzuca wpowietrze różne odcinki mięsa i wnętrzności.Wiszące w powietrzu orły, jastrzębie, sępy i sokoły zręcznie łapią pożywienie, przerazliwie kwiląc i staczając walki o każdy kęs.Orły i sępy płoszą i rozganiają sroki, wrony i kruki, które są istną plagą dla koni i bydła.Dość jednego zadraśnięcia na ciele bydła, aby krwiożercze ptactwo je rozszarpało i zamieniłow ogromną, nigdy nie gojącą się ranę, z której wyrywa ono dalej kawały mięsa.GNIAZDO ZMIERCI.Posuwaliśmy się naprzód pomyślnie po 50 60 kilometrów dziennie.W pół drogi pomiędzyUliasutajem i Khathyłem zauważyliśmy na uboczu niewielki klasztor, samotnie położony naśrodku dużej kotliny pomiędzy wysokiemi górami.Było to zwykle  kure , wybudowane wkształcie czworokąta, otoczonego wysokim płotem z nieciosanych palów.Ogrodzenieskładało się z czterech kwadratów, pomiędzy któremi biegły ulice, prowadzące do świątyni;był to budynek w stylu chińskim, ciemno czerwony, z polerowanych belek i desek, zfantastycznemi dachami, powyginanemi i wykrzywionemi nakształt grzbietu smoka.Zapłotami widniały domki i jurty łamów i niskie, małe zabudowania gospodarcze.Po drugiej stronie drogi o 3  5 kilometrów od klasztoru na płaszczyznie czernił się drugikwadrat.Była to chińska faktorja handlowa, t.zw. dugun , który zawsze bywa otoczonypodwójnym mocnym płotem i obronnemi budynkami wewnątrz. Duguny ze znaczną liczbądobrze uzbrojonych kupców, subjektów i robotników, rolę odgrywają polityczną:wykonywują wywiad dla rządu pekińskiego i w każdej chwili mogą zmienić się w warownyfort.Takiemi fortami rząd chiński pokrył, jakgdyby siecią, nietylko Mongolję, lecz Urianchaj,Turkiestan, Afganistan, Bełuczistan i Persję.Pomiędzy kurę i dugunem, bliżej drogi, stało wielkie koczowisko mongolskie.Koni niebyło wpobliżu, co oznaczało, że Mongołowie zatrzymali się tutaj na długi popas.Zwiadczyłoteż o tem bydło, pasące się w górach w znacznej odległości.Nad kilkoma jurtami powiewałybarwne flagi trójkątne, któremi buddyjscy lekarze oznaczają miejsca, gdzie są chorzy; przyniektórych namiotach na wysokich drągach były zatknięte czapki mongolskie, na znak żewłaściciele ich nie żyją.Wielkie zgraje czarnych, zdziczałych psów, wałęsających się postepie, świadczyły, że gdzieś w jakimś wąwozie lub pod urwiskiem nad rzeką leżą ciałazmarłych.Zbliżyliśmy się do jurt.Zdaleka już usłyszeliśmy ponure warczenie bębna, przerazliwygłos piszczałki i szalone krzyki, pełne obłędu.Stary Mongoł wyszedł i objaśnił nas, że kilka 63rodzin mongolskich przybyło do  kurę , do sławnego z cudownych leków świętego hutuhtuprzeora Dżałchancy, do którego należał klasztor z przylegającemi do niego obszarami stepówi gór [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • syriusz777.pev.pl
  •