Home HomeWiktor Krawczenko Wybrałem wolnoœć. Życie prywatne i polityczne radzieckiego funkcjonariuszaDołęga Mostowicz Tadeusz Drugie życie doktora MurkaCarter Scott Cherie Jesli zycie jest gra oto jej reCawthorne Nigel Zycie seksualne papiezyMartel Yann Zycie Pi.WHITETrocki Lew Moje życieSteven Rosefielde, D. Quinn Mil Masters of Illusion, American LJonathan Swift Podróże GulliweraRobinson Kim Stanley Czerwony Mars (2)ÂŚw. Faustyna Kowalska DZIENNICZEK DUCHOWY(2)
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • lolanoir.htw.pl
  •  

    [ Pobierz całość w formacie PDF ]
    .Microsoft będzie musiał założyć centra opracowania oprogramowa­nia w Londynie i w Tokio, aby móc pracować na trzy zmiany.W miarę jak zbliżamy się do tego cyfrowego świata, całe sekto­ry ludności mogą poczuć się lub być ubezwłasnowolnione.Gdy pięćdziesięcioletni hutnik straci pracę, to w przeciwieństwie do swego dwudziestoletniego syna, może nie znaleźć żadnej innej.Kiedy straci posadę współczesna sekretarka, to ma przynajmniej doświadczenie w używaniu komputera, dające się wykorzystać w innej pracy.Bitów nie da się zjeść - w tym sensie nie zaspokoją głodu.Kom­putery nie mają moralności, nie mogą rozwiązywać skomplikowa­nych problemów, takich jak prawo do życia i śmierci.Jednakże cy­frowe życie daje wiele podstaw do optymizmu.Podobnie jak nie można się oprzeć siłom natury, tak nie da się zatrzymać wieku cy­frowego ani zaprzeczyć jego istnieniu.Ma on cztery poważne wła­ściwości, które spowodują, że w końcu zatriumfuje: decentralizację, globalizację, harmonizowanie czynności i przekazywanie kompe­tencji na szczebel wykonawczy.Wpływ decentralizacji będzie najsilniej odczuwany w handlu i w samym przemyśle informatycznym.Tak zwany główny specja­lista do spraw informatyki, który zwykle zarządzał klimatyzowa­nym mauzoleum ze szkła, to cesarz bez szat; taki specjalista już prawie zanikł.Ci, co jeszcze działają, przeżyli dlatego, że mają w firmie tak wysoką pozycję, iż nikt nie może ich wyrzucić, a rada nadzorcza nie ma pojęcia o tym, co się dzieje, lub śpi - albo jedno i drugie.Firma Thinking Machines Corporation, wielki i innowacyjny producent superkomputerów, założona przez elektronicznego ge­niusza Danny Hillisa, zniknęła po dziesięciu latach.W tym krót­kim czasie wprowadziła w świat informatyki komputery o architek­turze masowo równoległej.Jej zniknięcie nie było związane ze złym zarządzaniem ani złym projektem tak zwanej Connection Machinę.Zniknęła, ponieważ okazało się, że równoległość można zdecentra­lizować: te same rozwiązania masowo równoległe można uzyskać łącząc tanie, masowo produkowane komputery.Wprawdzie nie była to informacja interesująca dla firmy Thin­king Machines, ale niesie ona przesłanie dla nas wszystkich, zarów­no bezpośrednio, jak i metaforycznie.Oznacza to, że przedsiębior­stwo przyszłości będzie mogło zaspokajać swe zapotrzebowanie na moc obliczeniową w skalowalny sposób przez zastosowanie wielu komputerów osobistych, pracujących wspólnie nad trudnym obli­czeniowo problemem.Komputery będą pracowały zarówno dla in­dywidualnego użytkownika, jak i dla grupy.Wyraźnie widać, że rozwój kierunku na decentralizację jest w naszym społeczeństwie napędzany przez młodych ludzi z cyfrowego świata.Sama idea państwa narodowego zmieni się także bardzo mocno i zglobalizuje.Rządy za pięćdziesiąt lat będą równocześnie większe i mniejsze.Europa dzieli się na mniejsze jednostki etniczne, a jed­nocześnie próbuje zintegrować się ekonomicznie.Siły nacjonali­styczne są na tyle cyniczne i potężne, że mogą zneutralizować każ­dą próbę unifikacji świata.Ale w świecie cyfrowym wszystkie nie­możliwe dawniej rozwiązania staną się możliwe.Obecnie, gdy dwadzieścia procent ludności świata konsumuje osiemdziesiąt procent jego zasobów, gdy jedna czwarta ludności ma znośne warunki życia, a trzy czwarte ich nie ma, jak może nastąpić zgoda? Podczas gdy politycy walczą z bagażem historii, pojawia się nowa generacja ludzi wolnych od wielu uprzedzeń.Te dzieci są uwolnione od ograniczeń związanych z bliskością geograficzną, która staje się jedyną bazą przyjaźni, współpracy, zabawy i sąsiedz­twa.Technologia cyfrowa może być naturalną siłą wiodącą ludzi do lepszej harmonii.Harmonijny efekt cyfrowego życia jest już widoczny w postaci współpracy, a nie konkurencji różnych dziedzin i przedsiębiorstw.Pojawia się nieobecny do niedawna wspólny język, pozwalający po­rozumiewać się ponad podziałami.Dzieci w szkole mają możliwo­ści oglądania tej samej rzeczy z różnych punktów widzenia.Pro­gram komputerowy na przykład można jednocześnie oglądać jako zbiór instrukcji komputerowych albo jako wiersz utworzony przez układ źródła programu na stronie.Dzieci szybko się dowiadują, że program można zobaczyć z różnych punktów widzenia, nie tylko z jednego.Jednakże mój optymizm pochodzi głównie z tego, że widzę, jak cyfrowe życie wspomaga człowieka.Dostęp, mobilność i zdolność wpływania na zmiany - oto co sprawia, że przyszłość będzie się tak różnić od teraźniejszości.Infostrada wydaje się dziś czymś niezwy­kłym, ale w przyszłości będzie najzwyklejsza w świecie.Przekroczy ona najśmielsze wyobrażenia.Gdy już dzieci zaanektują globalne zasoby informacyjne i przekonają się, że tylko dorosłym brak wpra­wy w ich używaniu, z pewnością znajdziemy nadzieję i godność tam, gdzie one do tej pory nie istniały.Mój optymizm nie wynika z oczekiwania na nowe odkrycia na­ukowe.Znalezienie lekarstwa na raka lub AIDS, odkrycie po­wszechnie akceptowanego sposobu ograniczenia wzrostu liczby ludności albo wynalezienie maszyny, która uwolni nasze powietrze i wody od zanieczyszczeń, może okazać się mrzonką.Nie oczekuje­my na żadne z tych odkryć.One tu są.Teraz.W naszych genach jest zakodowane, że każde kolejne pokolenie staje się coraz bardziej cyfrowe.Kontrolne bity cyfrowej przyszłości znajdują się bardziej niż kiedykolwiek w rękach ludzi młodych.Nic nie może mnie bardziej uszczęśliwić.PodziękowaniaGdy w 1976 roku skierowałem do Narodowej Fundacji Huma­nistycznej pomysł opracowania systemu multimedialnego z dostę­pem przypadkowym, pozwalającego użytkownikowi prowadzić konwersację z żywym lub dawno zmarłym artystą, dr Jerome B.Wiesner, wtedy prezes MIT, przeczytał osobiście tę dziwną propozy­cję, gdyż ze względu na wielkość środków na jej finansowanie wy­magała jego podpisu.Zamiast odrzucić ją jako zwariowany pomysł, zdecydował się mi pomóc, mimo że nie pasowała ona w żaden spo­sób do mojej specjalności, czyli przetwarzania języka naturalnego.I tak zaczęła się nasza wielka przyjaźń.Rozpocząłem pracę nad wideodyskami (w owym czasie całkowicie analogowymi).Wiesner domagał się zaawansowanej lingwistyki i większych możliwości przekazu sztuki.W 1979 roku zdecydowaliśmy o celowości zbudowania Media Lab i przekonaliśmy o tym MIT.Przez następne pięć lat przemierzyliśmy wspólnie tysiące kilome­trów, czasami spędzając razem więcej czasu niż z naszymi rodzina­mi.Dla mnie była to szansa zobaczenia świata oczami Wiesnera i wielu jego sławnych przyjaciół oraz okazja do nauki.Media Lab stało się przedsięwzięciem globalnym, bo Wiesner działał globalnie.Media Lab ceniło sztukę i naukę, bo takie były priorytety Wiesnera.Wiesner zmarł miesiąc przed ukończeniem tej książki.Aż do ostatnich dni chętnie dyskutował o „cyfrowym życiu” i wyrażał ostrożny optymizm.Martwił się, do jakich niecnych celów można używać Internetu, oraz o to, że w wieku cyfrowym więcej ludzi straci pracę, niż ją zyska [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • syriusz777.pev.pl
  •