Home HomeWiktor Krawczenko Wybrałem wolnoœć. Życie prywatne i polityczne radzieckiego funkcjonariuszaDołęga Mostowicz Tadeusz Drugie życie doktora MurkaCarter Scott Cherie Jesli zycie jest gra oto jej reCawthorne Nigel Zycie seksualne papiezyNicholas Negroponte Cyfrowe Zycie (2)Trocki Lew Moje życieKarl Wagner Pajeczyna utkana z ciemnosciJeschke Wolfgang Ostatni Dzien StworzeniaPrzygody Sherlocka Holmesa (2)Nova Testamento (Esperanto)
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • angamoss.xlx.pl
  •  

    [ Pobierz całość w formacie PDF ]
    .Wtedy Wisznu przybrał swe zwykłe,kosmiczne rozmiary.Jednym krokiem przestąpił Ziemię, drugim niebo, a przytrzecim strącił Balego nogą do podziemi.Nawet najbardziej  ludzki z awatarów, Rama, któremu trzeba było przypo-minać o jego boskości, gdy zmuszony do walki o odzyskanie żony porwanej przezRawanę, podłego króla Lanki, stracił rezon, nie był bynajmniej ofiarą losu.%7ładenkrzyż by go nie przestraszył.Kiedy się natężył, nabierał przy swojej skromnejposturze nadludzkiej siły i sięgał po oręż, jakim żadna ludzka istota nie byłabyzdolna władać.I to jest Bóg taki, jaki być powinien.Pełen blasku, potęgi i mocy.Który potrafiprzyjść z odsieczą, ocalić człowieka i pognębić siły zła.A tu mamy tego Syna Bożego, odczuwającego pragnienie, zmęczonego, zalęk-nionego, dręczonego i nękanego przez żołnierzy.A do tego musi się dogadywać zeswymi zwolennikami, którzy Go nie rozumieją, i układać z przeciwnikami, którzyGo nie szanują.I cóż to za bóg? Jest to bóg w zbyt ludzkiej skali, ot co.Owszem,czyni cuda, głównie natury medycznej, i demonstruje kilka trików z nakarmie-niem głodnych.W najlepszym razie uspokaja burzę lub chodzi przez chwilę powodzie.Jeśli to jest magia, to raczej pośledniej rangi, jak karciane sztuczki.Każdyhinduski bóg jest w tym sto razy lepszy.A ten Syn jest bogiem, który trawił mnó-stwo czasu na snuciu opowieści, na gadaniu.Ten Syn jest bogiem, który chodził50 pieszo, bogiem piechurem  i to w gorącym klimacie  bogiem, który kroczyłpo ziemi tak jak każdy człowiek, uważając, żeby nie zawadzić sandałem o ka-mienie na drodze.A kiedy już pozwolił sobie na ekstrawagancję jazdy, dosiadałzwykłego osła.Ten Syn jest bogiem, który umarł w ciągu trzech godzin, wśródjęków, westchnień i lamentów.Cóż to za bóg? Co w tym Synu Bożym ma nasnatchnąć?Miłość, powiedział ksiądz Martin.Czyż nie pojawił się tylko raz, dawno temu i gdzieś daleko? Wśród ciemne-go plemienia na obrzeżach zachodniej Azji, na krańcach dawno nieistniejącegoimperium? Czy nie załatwiono go, nim na jego głowie pojawił się pierwszy siwywłos? Nie zostawił żadnego potomka, tylko rozproszone, szczątkowe świadec-two, a całe jego dzieło to bazgranina na piasku.Chwileczkę.To coś gorszego niżBrahma sparaliżowany tremą.Brahma samolubny.Brahma skąpy i nieuczciwy.To Brahma, który się właściwie nie objawił.Gdyby Brahma miał tylko jednegosyna, to zapewniłby mu taką obfitość mleka, jaką zapewnił Krisznie.Czym możnawytłumaczyć to skąpstwo?Miłością, powtórzył ksiądz Martin.Dziękuję uprzejmie, wolę się trzymać swojego Kriszny.Jego boskość jest dlamnie czymś absolutnie niepodważalnym.Możecie zatrzymać swojego spoconego,gadatliwego Syna dla siebie.Oto jak zareagowałem na początku na tego irytującego rabbiego z zamierz-chłych czasów: z niedowierzaniem i złością.Piłem herbatę z księdzem Martinem trzy dni z rzędu.Za każdym razem kiedyfiliżanka zagrzechotała o spodek, kiedy łyżeczka zadzwoniła o filiżankę, zadawa-łem pytanie.Odpowiedz była zawsze ta sama.Nie dawał mi spokoju ten Syn.Z każdym dniem rozniecał we mnie większypłomień gniewu, codziennie znajdowałem w nim więcej wad.Jest n e r w o w y! Poranek w Betanii, Bóg jest głodny, Bóg chce zjeść śniada-nie.Znajduje drzewo figowe.Jest po sezonie, więc fig na drzewie nie ma.Bóg sięirytuje.Syn mamrocze:  Niechże już nigdy nie rodzi się z ciebie owoc , i drzewonatychmiast usycha.Tak mówi Mateusz, a potwierdza to Marek.Pytam: czy to wina drzewa, że nie była to pora owocowania? I to jest powód,żeby od razu skazywać niewinne drzewo na śmierć?Nie mogłem przestać o nim myśleć.I nadal nie mogę.Spędziłem trzy dni, roz-myślając o nim nieustannie.Im bardziej mnie niepokoił, tym bardziej słabła mojawola, by o nim zapomnieć.I im więcej się o nim dowiadywałem, tym trudniejbyło mi od niego odejść [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • syriusz777.pev.pl
  •