Home HomePreston Douglas, Child Lincoln Pendergast 08 Krag ciemnosciChattam Maxime Otchłań zła 02 W ciemnoœciach strachuMichael Grant Gone. Zniknęli. Faza pišta CiemnoœćMichael Grant Gone Zniknęli. Faza 5 CiemnoœćHaldeman Joe i Jack Nie Ma CiemnosciGlen Cook A Imie Jej CiemnoscCornwell Bernard Trylogia Arturiańska Tom 3 ExcaliburNarrenturm.korekta1Silverberg Robert Autostrada w mrokAlistair Maclean Tabor (5)
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • loko1482.xlx.pl
  •  

    [ Pobierz całość w formacie PDF ]
    .Czasami obietnice rozszerzenia władzy lub nieograniczonego prawa brania łupów i grabieży skłaniały magnata do przejścia na moją stronę.Mogło się też zdarzyć, że jakiś władca, który mnie nienawidził, nagle umarł, a jego miejsce zajął ktoś, kto w tajemnicy mi sprzyjał.Armie najemników zostały kupione przez podstawionych przeze mnie władców.Zaciągnęłam nawet na służbę całe bandy piratów i ściganych przestępców, więc powinieneś czuć się jak wśród swoich.W ten sposób systematycznie zwiększałam moje wojska nie budząc podejrzeń.Dokładna siła, jaką w tej chwili dysponuję, jest tu zapisana.Sądzę, że jakieś sto statków wypłynie pod moim sztandarem bojowym, a wielu dołączy, kiedy ujrzy nasze pierwsze zwycięstwa.Żołnierzy i galerników mogę dostarczać tysiącami, a moi robotnicy pracują dniem i nocą wytwarzając nowe bronie, zbroje i machiny wojenne.- To, co mówisz, z pewnością wywiera wrażenie - przerwał Kane.- Lecz siły floty cesarskiej przewyższają nasze wielokrotnie.Z tych dokumentów wynika, że Marii wciąż ma poparcie monarchów na pozostałych sześciu największych wyspach cesarstwa, nie wspominając o tym, że większość małych wysp pozostaje nadal pod jego kontrolą.Z łatwością może zgromadzić flotyllę trzy razy potężniejszą od naszej, a każdy statek będzie w niej pierwszej klasy okrętem wojennym.Wystarczy, jeśli zażąda od swoich wasali, by poparli go tak, jak są zobowiązani uczynić na rozkaz cesarza.A jeśli chodzi o liczbę ludzi, nie dorównujemy im nawet trochę.Kane popatrzył ponuro na stos dokumentów.- Do diabła, jeśli Marii zacznie wyskrobywać resztki, tak jak ty to robisz, może zgromadzić więcej niż cztery razy tyle statków, ile my możemy, i również lepiej je obsadzić ludźmi.Już raz sprawdziłem na tych wyspach, że odwaga i przebiegłość nie są w stanie pokonać wroga, którego siły znacznie przewyższają twoje.W końcu wszystko sprowadza się do ludzi - walki człowieka z człowiekiem - i w ostatecznym rozrachunku silniejszy będzie zwycięzcą, a słabszy zginie.- Oczywiście! - Efrel nie zwracała uwagi na przestrogi Kane.- Ale, jak już ci powiedziałam, dysponuję czymś więcej niż tylko ludzkimi siłami.Te zabazgrane kawałki pergaminu nawet nie sugerują ukrytych mocy, jakie rozpętam w odpowiednim czasie - ale tylko we właściwym momencie będę mogła to uczynić.Przerwała, by nasycić się wyraźną ciekawością Kane'a.- Posłuchaj, Kane! Zajmiesz się organizacją mych przyziemnych sił.Wiem, że masz dość geniuszu, by stworzyć z tych oddzielnych fragmentów jednostkę wojenną - armię, która zwycięży mimo mniejszej liczby ludzi i ledwo zebranej floty.Nagrodą za twoje zwycięstwo będzie królestwo - władza w cesarstwie ustępująca tylko mojej.Zajmuj się wyłącznie swoją armią i nie mów mi o równowadze i szansach.Powiadam ci, Kane - kiedy nadejdzie czas, by uderzyć, zdołam przeważyć szalę zwycięstwa na naszą stronę! Nikt nie ośmiela się zgadywać, z jakich sekretnych królestw Efrel wezwie moc, której nic się nie oprze.Ci, którzy odpowiedzą na me wezwanie, zniszczą tę drobną przewagę liczebną i techniczną, jaką Marii ma nad nami.Kane błyskawicznie natarł na nią, chcąc dowiedzieć się więcej.- Zaczynasz mnie interesować.Jakiego rodzaju siłami nadprzyrodzonymi ponoć rozporządzasz? Jeśli są tak potężne, dlaczego potrzebujesz mnie?Wyczuwając jego wyzwanie Efrel znowu zaczęła robić uniki.Jej koszmarna twarz przybrała wyraz jakby chytrego uśmiechu.- Później, Kane, nadejdzie czas, by wtajemniczyć cię w moje najgłębsze sekrety.Później powiem ci wszystko.Teraz wstaje już świt.IX.WIĘZIEŃ W THOVNOSTENCela więzienna ma charakterystyczną atmosferę.Człowiek ślepy i głuchy może ją wyczuć, chociaż nie widzi murów ani krat, nie słyszy przekleństw, błagań ani brzęku łańcuchów.Więzienie może być plugawą norą w głębi jakichś zapomnianych lochów, może też być królewskim apartamentem, oferującym wszelkie wygody.Niezależnie od swego wyglądu i położenia każde więzienie odbiera człowiekowi dwa bezcenne prawa - wolność i godność.W każdym więzieniu znajduje się jakaś bariera - zardzewiały łańcuch, zapleśniały mur, surowy strażnik, a może tylko usłużny, lecz niewzruszony sługa pod drzwiami.Jakaś konkretna bariera ogranicza wolę więźnia i mówi mu: “Tak daleko możesz zajść, lecz nie dalej, tyle możesz zrobić, lecz nie więcej".I tak samo jak więzienie ograbia człowieka ze swobody wyboru ruchów i postępowania, odbiera mu również godność niezależnej jednostki.Stąd się bierze ta charakterystyczna, zgniła atmosfera każdego więzienia - niewidzialne miazmaty napięcia, strachu i nienawiści, apatii i bólu, straconej nadziei i nie dającej się wyrazić rozpaczy.M'Cori czuła to.Serce jej biło w podświadomej panice, kiedy szła za strażnikami, i oddychała szybko, jakby powietrze było duszne.Było duszne, pomyślała niespokojnie.Brak świeżego powietrza, brak słońca, towarzystwa, to powolna śmierć przez uduszenie.Dygocząc, przestała dłużej o tym myśleć.Idąc po schodach zebrała luźne fałdy jedwabnej sukni, jakby obawiała się, że dotknięcie kamieni może ją skazić jakimś niematerialnym brudem.Na białych ramionach miała narzucony lekki płaszcz, chociaż na ciałach strażników połyskiwały krople potu pod ich brudnym rynsztunkiem.Jakieś pół tuzina strażników czuwało pod grubymi drzwiami, prowadzącymi do podziemnego pomieszczenia, z którego nie było innego wyjścia.Stali z wyciągniętą bronią oczekując, aż przybysze podejdą.Padło hasło i odpowiedź.Kiedy się zbliżyli, strażnicy uspokoili się trochę, poznając córkę cesarza.- Pytał o ciebie, pani - tłumaczył uprzejmie kapitan.Zajrzał przez małe, zakratowane okienko w grubych drzwiach.W środku było jeszcze czterech strażników.- W porządku.Otwórzcie jej - rozkazał.- Pani M'Cori przyszła złożyć wizytę.Kapitan straży włożył klucze do dwóch masywnych zamków po jego stronie drzwi, a w tym samym czasie odsunięto ciężkie zasuwy od środka.Drzwi otworzyły się ciężko i strażnicy wewnątrz odsunęli się na bok, by ich kapitan mógł wejść do przedsionka.Następny klucz obrócił się w zamku drzwi z grubych prętów, które znajdowały się w tym przedsionku.Strażnicy przyglądali się z napięciem, jak ta ostatnia bariera otwiera się ze skrzypieniem, lecz po mieszkańcu najtajniejszej celi Thovnosten nie było śladu.Kapitan przytrzymał drzwi [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • syriusz777.pev.pl
  •