Home HomeSimak Clifford D Dzieci naszych dzieci (SCAN dal (2)Bulyczow Kiryl Ludzie jak ludzie (SCAN dal 756Moorcock Michael Zeglarz Morz Sagi o Elryku Tom III (SCAN dalMoorcock Michael Sniace miast Sagi o Elryku Tom IV (SCAN dalMoorcock Michael Zemsta Rozy Sagi o Elryku Tom VI (SCAN dalMcCaffrey Anne Lackey Mercedes Statek ktory poszukiwal (SCAN dFagyas Maria Porucznik diabla (SCAN dal 872)Orson Scott Card Cien HegFlawiusz Jozef Wojna ZydowskaAlfred Musset SpowiedÂź dziecięcia wieku
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • styleman.xlx.pl
  •  

    [ Pobierz całość w formacie PDF ]
    .Stojący za nią mężczyzna śmiał się głośno i mówił:— Przyszła na plastykę nosa, a wyszła z nowymi wargami, nowymi uszami, nowymi piersiami i po kosztującym dwanaście tysięcy dolarów zabiegu odsysania tłuszczu.— No cóż, Kurt, przyznaję, że jesteś dobrym sprzedawcą — odpowiedział jego towarzysz; — Może i nie potrafiłbyś przemodelować podwórzowego ustępu, ale bez wątpienia potrafisz sprzedawać.Obydwaj roześmiali się głośno.Tony Express i Lloyd dotarli do drzwi, mając tuż za plecami Franklina z Kathleen.Strażnik był czarnoskórym grubasem z błyszczącą szpiczastą czapką wciśniętą głęboko na oczy.— Proszę pokazać zaproszenia — rzekł podejrzliwym tonem.Tony Express podniósł do góry kukłę tańca słońca i dwa razy nią potrząsnął.— Na, na’lwiwi! — rzekł ostro.Strażnik zmarszczył brwi.— Co to niby ma znaczyć? — spytał.Zatem Tony potrząsnął nią raz jeszcze.— Na, nalwiwi!Lloyd był pewien, że strażnik zaraz ich zawróci, lecz tu nastąpiło coś niesłychanego.Wydawało się, że powietrze przed oczyma strażnika ugięło się niczym w gabinecie luster wesołego miasteczka i niezależnie od tego, jak kręcił na boki głową, wyglądało na to, że nie może nic przez nie zobaczyć.W końcu zwrócił się ku stojącym za nimi dwóm chirurgom plastycznym.— W porządku, panowie.A co z waszymi zaproszeniami?— Ależ pan nie sprawdził… — zaczął jeden z chirurgów, wskazując na Lloyda, Franklina, Kathleen i Tony’ego Expressa.Strażnik ponownie na nich popatrzył, lecz powietrze wciąż uginało się i dla Lloyda stało się oczywiste, że ich po prostu nie dostrzega.Tony Express w jakiś sposób użył swej władzy nad światłem i powietrzem, by zniekształcić pole widzenia strażnika.— Szybciej, człowieku — popędzał go Tony Express.— To tylko taka sztuczka i nie potrwa dłużej niż minutę.Razem utorowali sobie drogę przez zatłoczone kuluary, do góry po schodach i przez otwarte drzwi na widownię.Teatr Miejski pomieścić mógł blisko dwa razy więcej ludzi, niż zaprosił Otto, a więc było mnóstwo wolnych foteli.Lloyd i Kathleen znaleźli sobie miejsca na parterze przy lewym wyjściu, podczas gdy Franklin i Tony udali się na stronę przeciwną.Kurtyna pozostawała opuszczona, lecz już pierwsze sekcje orkiestry rozpoczynały strojenie instrumentów.Ich uporczywe rzępolenie i fałszowanie nie wpływało korzystnie na dobrze już nadszarpnięte nerwy Lloyda.Rozejrzał się po stopniowo wypełniającej się widowni.Gdyby nie wiedział, że każdy z widzów został osobiście wybrany przez Ottona pod kątem charakterystyki rasowej, poglądów politycznych oraz inteligencji, nie od razu zorientowałby się, iż nie było wśród nich Murzynów.Na sali znajdowało się kilku jasnoskórych Latynosów i garść Azjatów, lecz wszyscy sprawiali raczej wrażenie zamożnych i zasiedziałych południowych Kalifornijczyków.Pod skrzącymi się żyrandolami zajęło miejsca tysiąc jeden najświatlejszych i najlepiej prosperujących obywateli południowej Kalifornii: lekarzy, prawników, dentystów, księgowych, polityków.Choć jeszcze o tym nie wiedzieli, stanowili zalążek przyszłej rasy panów.— Jak myślisz, gdzie może być Tom? — zapytała Kathleen, rozglądając się niespokojnie.— Jeśli Otto go ma, to jest tutaj — uspokoił ją Lloyd.— Pamiętaj, że jest zakładnikiem Ottona, na wypadek gdybyśmy chcieli mu wejść w paradę.— Pomimo że mówił z głębokim przekonaniem, bynajmniej nie był całkiem pewien, czy Otto przyprowadzi tu chłopca.Ani nawet tego, czy Tom jeszcze żyje.— O Boże, nie daj mu zginąć — wyszeptała Kathleen.Z drugiego końca widowni Franklin pokazał Lloydowi pięść z podniesionym do góry kciukiem.Planowali przesiedzieć aż do drugiej przerwy, potem zaś Franklin i Tony Express mieli wślizgnąć się za kulisy, spróbować znaleźć Toma oraz zlokalizować sprzęt nagłaśniający.Gdy opera dojdzie do punktu kulminacyjnego, dołączą do nich Lloyd i Kathleen.Jeśli im się uda, odtworzą hymn, a przy odrobinie szczęścia być może powiedzie im się ucieczka.Nie był to może plan zbyt obiecujący, a podczas akcji na pewno zajdzie konieczność podejmowania dodatkowych decyzji, ale eks–pracodawca Lloyda, wiceprezes Trustu Morskiego z San Diego, zawsze powtarzał: „Jeżeli nie wiesz, od czego zacząć, to próbuj pieprzonej improwizacji”.Rada ta doprowadziła Lloyda do rzucenia ubezpieczeń i otwarcia Bazy Rybnej.Miał nadzieję, że posłuży mu także dzisiaj, w noc przesilenia letniego, w noc czarodziejskiej Transformacji.Kathleen chwyciła i uścisnęła jego dłoń.— Śmiało, Lloyd — wyszeptała.— Bóg jest po naszej stronie.Lloyd obdarzył ją bladym uśmiechem, usiłując wyglądać tak, jakby w to wierzył.Wraz z wybiciem dziewiątej drzwi na widownię zostały zamknięte i Lloyd zauważył, że przy wszystkich stanęli porządkowi.Zaproszona publiczność mogła sądzić, iż zostali tam postawieni po to, by nie wpuszczać spóźnialskich, lecz Lloyd był najzupełniej pewien, że ich zadaniem było nikogo nie wypuszczać.Stopniowo pogasły światła i umilkł gwar rozmów [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • syriusz777.pev.pl
  •