Home Homedołęga mostowicz tadeusz bracia dalcz i s ka tom iDołęga Mostowicz Tadeusz Drugie życie doktora MurkaDolega Mostowicz Tadeusz Znachor. Profesor Wilczurdołęga mostowicz tadeusz kariera nikodema dyzmy00336, 4f08a3ffedb6cb0ea9f7c559c46546d9Aleksander Kondratow Zaginione cywilizacjeSilverberg Robert Czlowiek w labiryncieJeschke Wolfgang Ostatni Dzien StworzeniaMorrell DavAlfred Szklarski Tomek U Zrodel Amazonki (3)
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • tynka123.pev.pl
  •  

    [ Pobierz całość w formacie PDF ]
    .- Co się stało? - spytała Anna.Tym razem telepatycznie.- Nic takiego.Palnęłam głupotę - odparła głośno Ewa i uparcie ignorowała wszelkie próby kontaktu telepatycznego.Ruszyły w stronę swoich kwater.Z tym, że ciekawość Anny pobudziła ją do daleko idących spekulacji, z którymi jednak również wolała się nie ujawniać.W bazie przydzielono im pokoje obok siebie.Anna stanęła przed swoimi drzwiami, szukając klucza i dopiero teraz przypomniała sobie, że poprzednim razem dała go Petowi, który spędził z nią noc i miał wracać na Ziemię później.- Chodź do mnie - zaprosiła Ewa, domyślając się przyczyny jej niezdecydowania.Obie jednocześnie wskoczyły pod prysznic, starannie zamykając za sobą drzwi do łazienki.Było w niej zresztą akurat tyle miejsca, żeby mogły stanąć obok siebie i trochę poruszać rękoma.Woda na księżycu nie leciała dokładnie tak samo jak na Ziemi.Przy odrobinie nieuwagi można się było nawet utopić.Przy odrobinie wprawy natomiast można było zamienić łazienkę w wannę.Pod warunkiem, że ktoś miał cierpliwość czekać potem, aż spłynie cała woda.Ewa puściła od razu silny strumień ciepłej wody i z ulgą pozwoliła spływać mu po plecach.- Aj! Za gorąca! - krzyknęła Anna, która przywarła do Ewy całym ciałem, żeby również od razu się zamoczyć.Uregulowały temperaturę i natychmiast zaczęły się mydlić- Plecy! - zakomenderowała Ewa podając jej mydło.Anna posłusznie przystąpiła do namydlania pleców i w trakcie tej czynności zauważyła ze zdumieniem, że odczuwa dawno już nie ujawniający się pociąg do stojącej przed nią kobiety.Odłożyła mydło do pojemnika i zaczęła delikatnie masować Ewę po karku.Mhmm usłyszała w odpowiedzi i wtedy przywarła do niej całym ciałem, opierając swe dłonie na jej piersiach.Delikatnie ugniatała je czując, że narasta w niej podniecenie.Ewa oparła się teraz rękoma o ścianę łazienki, lekko dociskając swoje ciało do Anny, która prawie położyła się na swojej partnerce.W warunkach panującego ciążenia na Księżycu nie był to ciężar zbyt męczący.Zwłaszcza w stanie, do jakiego obie się doprowadziły.Ręce Anny dotarły tymczasem do brzucha swojej partnerki, ominęły trójkąt włosów wieńczących na dole tę część ciała i skierowały się ku udom.Ewa mruczała zadowolona, bądź niezadowolona.Wszystko zależało teraz od dłoni Anny.Ta zaś nie wytrzymała i ku własnemu zdumieniu poczuła, że dół jej ciała zaczyna wykonywać, niezależne od jej woli ruchy, ocierając się o wbite w jej brzuch pośladki Ewy.Ruchy te były bardzo wolne.Jakby jej ciało samo zdawało sobie sprawę z faktu, że wszelka gwałtowność w warunkach księżycowych jest nie do pomyślenia.Jej dłonie również bezwolnie rozpoczęły delikatne ocieranie się o wyczuwane pod palcami krótkie włosy wzgórza łonowego jej partnerki.Obie traciły poczucie rzeczywistości.Pierwsza uspokoiła się Anna, zamierając na długą chwilę wtulona w plecy Ewy, z dłońmi zamarłymi w bezruchu.Wreszcie ręka Ewy zacisnęła się na jej plecach i zmusiła do kontynuowania przerwanej tak brutalnie czynności.Anna robiła to teraz z zamkniętymi oczyma wsłuchując się uważnie w oddech Ewy.Za wszelką cenę pragnęła jej wynagrodzić swój pośpiech.Kiedy było już po wszystkim, stwierdziły ze zdumieniem, że łazienka jest do połowy zalana wodą.Jesteśmy ofiary - Ewa roześmiała się zadowolona i odwróciła się twarzą do Anny.- Teraz musimy poczekać dodała, przytulając się do niej delikatnie.Anna również objęła ją swoimi ramionami i przez chwilę tak trwały w wodzie po pas.Wreszcie Anna pocałowała Ewę w usta.Trwało to krótko.Ewa wyglądała na trochę skrępowaną.- Nawet w łazience nie potrafimy się opanować - mruknęła wyłączając wciąż płynącą wodę.- Potem dziwimy się, że wygadują o nas różne rzeczy.- Jeszcze tylko dwa tygodnie - przypomniała Anna i zdecydowanie przyciągnęła ją do siebie, otaczając mocno ramionami.- Przestań się wreszcie wszystkiego wstydzić - dodała z mocno przesadzonym oburzeniem.- Niedługo wrócimy na Ziemię, a tam Sonorov nie da nam chwili spokoju.* * *Kampania wyborcza dobiegała właściwie końca.Do wyborów pozostało tylko dziesięć dni.Tymczasem Vir od trzech godzin dobijał się do niego, jakby chodziło o koniec świata.Billy Oconnor nie mógł sobie wyobrazić niczego na tyle ważnego, żeby przerwać swój cykl starannie zaplanowanych rozmów z najważniejszymi politykami.W czasie takich właśnie spotkań decydowały się sprawy ludzi i stanowisk.Niemniej jednak postanowił poświęcić Virowi dziesięć minut.- Bomba! - krzyknął od progu zdyszany Vir - Alicja uciekła z pałacu i od dwóch dni Boko nie jest w stanie jej znaleźć.- Co to znaczy uciekła? - zdziwił się Oconnor.- O ile wiem, nie była zatrzymana.- Oczywiście, ale Borisov nie wypuszczał jej z pałacu.- To zrozumiałe.- No i uciekła.Wytrzymała tylko przez miesiąc.Nikt nie wie w jaki sposób udało jej się dostać do stratu samego Alfreda Boko, który nieświadomie dowiózł ją do gmachu policji.Stamtąd wyszła najspokojniej w świecie za okazaniem prezydenckiego laissez pas - sez.- To nasz przyjaciel Boko ma teraz duże przykrości - stwierdził z zadowoleniem Oconnor.- Mamy więc spokój.- Dzięki temu w ogóle dowiedziałem się o całej sprawie.Była trzymana w najgłębszej tajemnicy.- Przecież muszą jej szukać.- Jak diabli! Trzystu specjalnych agentów nic innego nie robi od czterdziestu ośmiu godzin.Natomiast mundurowi nie zostali powiadomieni.Dlatego jest im tak trudno.Szukają jej w tajemnicy.- Niezbyt wielkiej jak widzę.- Zajęło mi to dwa dni.Ale wiem również dlaczego uciekła!Oconnor zrozumiał, że dopiero teraz dowie się właściwej tajemnicy.Vir nie był w stanie odmówić sobie maleńkiej satysfakcji.Czekał jednak w milczeniu.- Alicja jest w drodze do Peta, żeby uprzedzić go o spodziewanej próbie sabotażu Feniksa.- To mgliste.Znasz szczegóły? - zainteresował się niespodziewanie rzeczowo Oconnor.Docenił widać wagę tej informacji.- Mam jeszcze cztery minuty do następnego spotkania.Nie mogę go przełożyć.- Mój kontakt w policji wie tylko tyle.- Vir posmutniał.Stracił całą przyjemność zaskoczenia szefa.- Gdzie w tej chwili znajdują się mutanci? Dalej na Księżycu?- Prawie wszyscy.- ?!?- Pet z Anną często przylatują na Ziemię.Pozostali praktycznie nie wychodzą z Feniksa - pospiesznie tłumaczył Vir.- Czy Boko szuka małej na poważnie?- Nie rozumiem.- Czy naprawdę chce ją znaleźć?- Akcja ma najwyższy priorytet.Oficerowie, którzy pełnili służbę w czasie ucieczki zostali natychmiast aresztowani.Ich procesy odbyły się wczoraj.Alicja dwa razy próbowała dostać się do Kosmoportu [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • syriusz777.pev.pl
  •