Home HomeJaque, Bobby Fischer Subcampeón del Mundo... por ahora Jose Maria González, 1971 (3424KB)Iskry z popiołów nieznane opowiadania XIX wiekuLovecraft H.P 16 Opowiadan (www.ksiazki4u.prvLem Stanisław Ratujmy kosmos i inne opowiadaniaConrad Joseph Tajfun i inne opowiadania (2)Duma o Hetmanie i inne opowiadania ZeromskiKiryl Bulyczow Nowe Opowiadania GuslarskieAnderson Poul Zbior opowiadanWiktor Suworow AkwariumVinge Joan D Krolowe 01 Krolowa Zimy
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • styleman.xlx.pl
  •  

    [ Pobierz całość w formacie PDF ]
    .— Rozmawialiśmy tylko o sobie, opowiadaliśmy sobie swoje życie.— Zawołajcie kobietę i powtórzcie przy niej wszystko, coście mówili w nocy — rozkazał Chamdam strażnikom.Tak się stało.Kobieta, jak wszystkie kobiety w tym kraju, przyszła z zasłoną na twarzy i stanęła przed Chamdamem.Wtedy Rafi powtórzył swoje nocne opowiadanie.— Chłopaki moje kochane, to ja jestem waszym ojcem! — zawołał Chamdam i chwycił synów w ramiona.Kobieta odrzuciła zasłonę i odsłoniła twarz.— Dzieci moje! Mężu mój! — zawołała.Chamdam poznał swoją żonę.Ona też myślała dotąd, że jej rodzina utonęła.Tak wszyscy się odnaleźli i szczęście wróciło do Chamdama.ŚPIĄCY RYCERZEW Tatrach jest za Kościeliskami taka turnia, czyli skała, któ­rą nazywają: Pisana.Mówią o niej górale, że tam w głębi leży wojsko uśpione, a to wojsko kiedyś się zbudzi.Skąd się o tym dowiedzieli? Opowiem.Młody kowal miał kuźnię niedaleko Zakopanego.Był to po­rządny człowiek, wszyscy lubili go i szanowali.Nazywał się Fakla.Miał on znajomego juhasa, który pasał owce na halach.Siedli sobie kiedyś przed kuźnią i rozmawiali.Fakla powiedział:— Patrzy człowiek na te góry i turnie, patrzy, ale co w nich jest w środku, nikt nie wie.Juhas pyknął z fajeczki i zauważył:— Wiesz co, o Pisanej gadają, że w niej jest złota kaczka.Słyszałeś ?— Nie wiem nic — zdziwił się kowal.— Jakaż to kaczka?— A no, powiedziałem ci: złota kaczka.Pływa po jeziorze, tam w środku skały.Z tego jeziora wypływa Dunajec.Ta kaczka znosi diamentowe jaja, ale tylko jedno na rok.— Ej, żeby tak wiedzieć, którego dnia ta kaczka się niesie! Żeby tak podebrać diamentowe jajo! — zakrzyknął Fakla.Juhas na to:— Myślisz, że nie próbowałem? Wlazłem już raz w ten żleb, z którego woda wypływa.Dobierałem się w głąb, ile mogłem, ale nie dałem rady.Woda była taka zimna, jakbym wpadł w prze­rębel.A tu mrok, żleb coraz węższy, skały po bokach coraz wyż­sze.— Ja bym przełazi!— Tak ci się zdaje, boś nie próbował.Wiesz przecie, że ze mnie chłopak mocny, po skałach chodzić przywykłem i byle czego się nie ulęknę, a nie udało się.Pomilczeli chwilę, potem juhas dodał:— Był podobno taki, co wlazł w głąb Pisanej.Ale i on też nie doszedł aż do jeziora z kaczką.Bo strzegą jej młode boginki, a one tak tego chłopaka wabiły i tumaniły, że gonił za nimi to tu, to tam i ani się spostrzegł, jak go wyprowadziły z powrotem do żlebu.Wtedy skała się zatrzasnęła i musiał zawrócić.Po tej rozmowie kowal myślał nad tym, jak by się dostać w głąb turni.Ale przynoszono mu wciąż nową robotę, więc tę wyprawę odkładał.Aż tu pewnego ranka, kiedy był w kuźni sam, przyszedł do niego nieznany gość, cały w żelazną zbroję zakuty, nawet na gło­wie miał hełm stalowy.Twarz jego była młoda i dziwnie piękna, ale długa broda zwisała mu aż po pas.Pochwalił Pana Boga, położył na ławie ciężką sakwę i po­wiedział :— Chciałbym, żebyś mi waść wykuł złote podkowy i klińce do ich przybijania.Czy podejmiesz się tej roboty?— Czemu nie — odpowiedział Fakla — od tego jestem kowa­lem.Tylko musielibyście dać złoto na podkowy, bo skąd bym je wziął?Wojak otworzył sakwę, a tam były złote dukaty i połamane złote podkowy.Zabrali się do pracy.Fakla kuł, wojak poruszał miech.Ro­bota szła tak wartko, że słońce stało jeszcze wysoko, kiedy skoń­czyli.Wtedy tamten kazał Fakli złożyć to wszystko do torby i pójść z nim w góry.Wojak szedł przodem, a Fakla z podkowami za nim.Minęli Kościeliska, zaszli pod Pisaną, aż tu wojak obraca się ku Fakli i mówi:— Teraz się nie bój, ale pamiętaj, żebyś mi się cicho spra­wował.I niech cię Bóg broni, żebyś miał zakląć, bo mogłaby z tego wyniknąć bieda.Weszli między głazy i szczeliny, a skały jakby się przed nimi rozstępowały.Po mozolnej wędrówce znaleźli się wreszcie w głębi turni.Mroczno tam było, tylko gdzieś z boku trochę światła wpadało do pieczary przez mały otwór w skale.Fakla rozejrzał się ostrożnie dookoła, a tam tyle ludzi! Wszyscy leżą, głowy mają oparte o siodła, na sobie zbroje, a brody po pas.— Co to za jedni? — zapytał szeptem tego wojaka, co go tu wprowadził.Tamten odpowiedział:— To jest polskie wojsko uśpione.Przyjdzie czas, że ci ryce­rze się pobudzą i pójdą walczyć za wiarę.Będzie wtedy okrutna wojna.Zacznie się gdzieś daleko, ale skończy się tutaj, koło Za­kopanego, na żelaznym mostku w Kuźnicach.Były w tej pieczarze także konie.Należało niektóre z nich przekuć.Kowal dobierał podkowy i wbijał klińce, a wojak trzymał koniom nogi.Kiedy ukończyli robotę, wojak nabrał strużyn z kopyt, nasypał ich pełno kowalowi do torby i mówi:— Masz tu waść zapłatę.Fakla pomyślał, że rycerz z niego kpi.Ale nie sprzeczał się, choć markotno mu było, że cały dzień stracił darmo.Co prawda widział za to coś jeszcze ciekawszego niż złota kaczka, bo całe starodawne wojsko uśpione.Słyszał już od niektórych górali, że takie wojsko gdzieś śpi w Tatrach pod ziemią, ale nikt nie wiedział, w którym miejscu.Dopiero teraz się okazało, że ono śpi pod Pisaną.Byli i tacy, co powiadali, że to sam król Chrobry ze swoją dru­żyną i że jak oni się zbudzą i pójdą w bój, to zwyciężą wszyst­kich wrogów, a Polska stanie się taka potęzna jak nigdy przedtem.Rozmyślając o tym wszystkim wyszedł Fakla z pieczary.Kiedy nikt go już nie mógł widzieć, wysypał strużyny do potoku [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • syriusz777.pev.pl
  •