[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Pan składa się z atomów, co? Czuje pan te swojeatomy? Nie. Atomy te tworzą cząsteczki białka.Czuje pan swoje białka? Nie. W każdej sekundzie nocy i dnia przeszywają pana promienie kosmiczne.Czuje panto? Nie. Więc jak moje skrzynie mogą się dowiedzieć, że są skrzyniami, ośle?! Tak samo,jak dla pana ten świat jest autentyczny i jedyny, tak samo dla nich autentyczne i jedynie realnesą treści, które płyną do ich elektrycznych mózgów z mojego bębna& W tym bębnie jest ichświat, Tichy, a ich ciała nie istniejące w naszej rzeczywistości inaczej aniżeli jako pewnewzględnie stałe ugrupowania otworków w perforowanych wstęgach znajdują się wewnątrzsamych skrzyń, upakowane w środku& Ta skrajna, z tamtej strony, ma się za kobietęniezwykłej piękności.Mogę panu dokładnie powiedzieć, co ona widzi, kiedy, naga, przeglądasię w lustrze.W jakich kocha się drogich kamieniach.Jakich sztuczek używa, aby zdobywaćmężczyzn.Wiem to wszystko, bo to ja, za pomocą mego LOSORYSU, stworzyłem ją, jej dla nas wyimaginowany, ale dla niej realny kształt, tak realny, z twarzą, zębami, zapachempotu, z blizną od sztyletu na łopatce, z włosami i orchideami, które w nie wpina, jak dla panarealne są pańskie ręce, nogi, brzuch, szyja i głowa! Mam nadzieję, że pan nie wątpi w swojeistnienie& ? Nie odparłem spokojnie.Nikt nigdy nie krzyczał tak na mnie i może by mnie tonawet bawiło, ale byłem już zbyt wstrząśnięty słowami profesora, któremu uwierzyłem, bonie widziałem powodów do nieufności aby zwracać w tej chwili uwagę na jego maniery. Tichy ciągnął nieco ciszej profesor powiedziałem, że, między innymi, mamtu uczonego, to jest ta skrzynia na wprost pana.On bada swój świat, jednakże nigdy rozumie pan, nigdy nie domyśli się nawet, że jego świat nie jest realny, że traci czas i siły nazgłębianie tego, co jest serią bębnów z nawiniętą taśmą filmową, a jego ręce, nogi, oczy, jegowłasne, ślepnące oczy są tylko złudzeniem, wywołanym w jego elektrycznym mózguwyładowaniami odpowiednio dobranych impulsów.%7łeby tego dojść, musiałby wyjść nazewnątrz swojej żelaznej skrzyni, to jest samego siebie, i przestać myśleć swoim mózgiem, cojest tak samo niemożliwe, jak niemożliwe jest, żebyś pan mógł doświadczyć istnienia tejzimnej, ciężkiej skrzyni inaczej aniżeli dotykiem i wzrokiem. Ale ja wiem dzięki fizyce, że jestem zbudowany z atomów rzuciłem.Corcoranpodniósł kategorycznym ruchem dłoń. On też o tym wie, Tichy.On ma swoje laboratorium, a w nim wszelkie aparaty,jakich dostarczyć może jego świat& widzi przez lunetę gwiazdy, bada ich ruchy, ajednocześnie czuje chłodny ucisk okularu na twarzy nie, nie teraz.Teraz, zgodnie ze swymobyczajem, znajduje się w pustym ogrodzie, który otacza jego pracownię, i przechadza sięw blasku słońca bo w jego świecie jest właśnie wschód& A gdzie są inni ludzie ci inni, pośród których on żyje? spytałem. Inni ludzie? Oczywiście, że każda z tych skrzyń, z tych istot, obraca się pośródludzi& oni znajdują się wszyscy w bębnie& Widzę, że pan wciąż nie może jeszczepojąć! Więc może uzmysłowi to panu przykład, chociaż odległy.Spotyka pan rozmaitychludzi w swoich snach nieraz takich, których nigdy pan nie widział ani nie znał iprowadzi z nimi we śnie rozmowy czy tak? Tak& Tych ludzi stwarza pański mózg.Ale śniąc, nie wie pan o tym.Proszę zważyć tobył tylko przykład.Z nimi wyciągnął rękę jest inaczej, to nie oni sami stwarzają swoichbliskich i obcych tamci są w bębnie, całe tłumy, i kiedy, powiedzmy, mój uczony miałbynagłą chętkę wyjść ze swego ogrodu i odezwać się do pierwszego lepszego przechodnia, to,uniósłszy pokrywę bębna, zobaczyłby pan, jak to się dzieje: jego zmysłowy czerpak podwpływem impulsu nieznacznie zboczy ze swej dotychczasowej drogi, zejdzie na inną taśmę ipocznie odbierać to, co się na niej znajduje; mówię czerpak , ale to są w istocie setkimikroskopijnych zbieraków prądowych, ponieważ tak samo jak pan odbiera świat wzrokiem,węchem, dotykiem, narządem równowagi tak samo on poznaje swój świat zapośrednictwem oddzielnych wejść zmysłowych, oddzielnych kanałów, i dopiero jegoelektryczny mózg zespala wszystkie te wrażenia w jedność.Ale to są szczegóły techniczne,Tichy, mało istotne Z chwilą kiedy mechanizm został raz uruchomiony, mogę pana zapewnić,że była to tylko kwestia cierpliwości, nic więcej.Niech pan czyta filozofów, Tichy, a przekonasię pan, co mówią, jak mało można polegać na naszych wrażeniach zmysłowych, jak sąniepewne, zwodnicze, omylne, ale nie mamy przecież niczego oprócz nich; tak samo mówił z uniesioną ręką oni.Ale tak, jak nam, tak im też nie przeszkadza to kochać,pożądać, nienawidzić, mogą dotykać innych ludzi, żeby ich całować lub zabić& i tak te mojetwory w swej wiekuistej żelaznej nieruchomości oddają się namiętnościom i pasjom,zdradzają się, tęsknią, marzą& Pan sądzi, że to jest jałowe? spytałem nieoczekiwanie, a Corcoran zmierzyłmnie swymi przeszywającymi oczami.Długą chwilę nie odpowiadał. Tak powiedział wreszcie dobrze, żem pana tu wprowadził, Tichy& każdy zidiotów, którym to pokazałem, zaczynał od ciskania gromów na moje okrucieństwo& Jak panrozumie swoje słowa? Pan dostarcza im tylko surowca powiedziałem pod postacią tych impulsów.To tak, jak nam dostarcza ich świat.Kiedy stoję i patrzę w gwiazdy to, co odczuwam przytym, co myślę, jest już tylko moją własnością, nie świata.Oni wskazałem szeregi skrzyń tak samo. To prawda rzekł sucho profesor.Zgarbił się i stał się przez to jakby mniejszy.Ale skoro pan to powiedział, oszczędził mi pan długich wywodów, bo pan rozumie już chyba,po co ja je stworzyłem? Domyślam się.Ale chciałbym, żeby pan mi to sam powiedział. Dobrze.Kiedyś bardzo dawno temu zwątpiłem w realność świata.Byłemwtedy jeszcze dzieckiem
[ Pobierz całość w formacie PDF ]