Home HomeChoroby zakazne zwierzat domowych z elementami ZOONOZ pod red. Stanislawa Winiarczyka i Zbigniewa GrądzkiegoWitkiewicz Stanislaw Ignacy N niemyte dusze imnLem Stanislaw Swiat na krawedzi (SCAN dal 933Lem Stanislaw Swiat na krawedzi (SCAN dal 933 (3)Lem Stanislaw Bomba megabitowa (SCAN dal 935)Lem Stanisław Ratujmy kosmos i inne opowiadaniaLem Stanislaw Golem XIV (SCAN dal 1103)brzozowski stanisław legenda młodej polskiFlawiusz Jozef Wojna Zydowska(eBook) James, William The Principles of Psychology Vol. I
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • lwy.xlx.pl
  •  

    [ Pobierz całość w formacie PDF ]
    .Przez ten czas Pietruszka zdążył wyjść na mostek i przyłożywszy do ust tubę ze starego gramofonu, wydać komendę:- Na stanowiska!Zazgrzytał łańcuch wyciąganej kotwicy, statek obrócił się dziobem ku pełnemu morzu, a wiatr wypełnił żagle.Gdy „Gwiazda Barpiwonii” minęła falochron, zagrzmiało dwadzieścia jej dział, ustawionych wzdłuż obydwu burt.Dla ścisłości należy dodać, iż trzy armaty rozsypały się w drobne kawałki, ale nie było w tym nic dziwnego, jako że wypożyczono je z muzeum.Pietruszka z rozkoszą wciągnął do płuc haust powietrza pachnącego prochem strzelniczym, stanął w szerokim rozkroku, wziął się pod boki i ryknął ze wszystkich sił:- A-hoj, a-hoj, a-hoj!Spełniwszy w ten sposób nakazy tradycji, wszedł do swej kajuty, w której czekali na niego Billy i Sally.- A teraz już dość komedii - rzekł, wieszając na haku swój admiralski kapelusz.- Czas zabrać się do porządnej roboty.Za chwilę Killy nada swój codzienny raport,Sally włączył krótkofalówkę.Trójka piratów zgromadziła się przy aparacie.Punktualnie o umówionym czasie rozległ się w nim głos Killy’ego.- Hallo Barpiwonia, hallo Barpiwonia, tu Killy! Jak mnie słyszycie? Odbiór.- Hallo Killy, hallo Killy, tu Barpiwonia.Słyszymy cię dobrze.Co nowego?- Jestem w pobliżu Smoczej Jamy i udaję pracownika Zakładu Oczyszczania Miasta.Nadajnik mam w wózku na śmieci, antenę zaś na kiju od miotły.W tej chwili Krak Gąbka i Bartolini są z wizytą u Smoka.Słyszę każde słowo ich rozmowy.- O czym mówią? - zachrypiał Joe do mikrofonu.- Chwalą kokosanki Bartoliniego.I narzekają na krakowskie powietrze.- To nic ważnego.Każdy krakowianin to robi.Czy mówią coś o baltazaronie?- Nie.- Spryciarze - mruknął Joe.- Widocznie są bardzo ostrożni.Rób swoje, my już płyniemy.Jutro o tej samej porze nadasz meldunek.Cześć pracy!- Cześć! - odparł Killy.- Gdyby było coś bardzo ważnego, przekażę wiadomość zaraz po śniadaniu.Do usłyszenia!Pietruszka podszedł do telefonu i połączył się ze sterówką.- Kapitanie! - krzyknął do słuchawki.- Zwinąć żagle i uruchomić silnik atomowy.Cała naprzód!- Tak jest - odparł służbiście kapitan Łajba.-Cała naprzód!Przeraźliwy ryk syreny poderwał załogę do pracy.W krótkim czasie opustoszały maszty, a statek, pchnięty do przodu przez potężny silnik, wyprodukowany, rzecz jasna, w zakładach należących do Pietruszki, począł pruć fale oceanu z coraz bardziej wzrastającą szybkością.Zarysy wzgórz na wyspie stawały się coraz słabsze i bledsze, aż wreszcie roztopiły się zupełnie w błękicie wód i nieba.Rozdział XIIIPAMIĘTNE CHRZCINYNazajutrz, wczesnym rankiem, „Gwiazda Barpiwonii” zbliżyła się do równika.Z obliczeń wynikało, że statek przetnie go w 23,5 sekundy po godzinie 8.15.Jak wiadomo wszystkim czytelnikom książek marynistycznych, każdy człowiek przekraczający równik po raz pierwszy w swym życiu musi zostać przyjęty przez Neptuna do grona jego wyznawców.Od tego obrzędu, zwanego chrztem równikowym, nikomu nie wolno się wykręcić.Tym razem sprawa chrztu nie była jednak tak prosta jak zwykle.Z notatek kapitana wynikało niezbicie, że jedynym kandydatem do owego chrztu był sam.Joe Pietruszka! Każdy, kto wie, jak przebiega podobna uroczystość, zrozumie, że kapitan długo się zastanawiał, czy powiedzieć o tym swemu pracodawcy.Toteż Łajba odbył wpierw naradę z delegatami załogi, a następnie z najbliższymi współpracownikami Pietruszki - Sallym i Billym.Okazało się na szczęście, że Joe jest w dobrym humorze, ponieważ przy goleniu gwizdał arię ze swej ulubionej operetki pt.„Narzeczona pirata”.Można więc było mieć nadzieję, że rozmowa z nim nie skończy się wyrzuceniem kapitana do morza.Mimo to Łajba, nim przekroczył próg kajuty Joego, splunął trzy razy za siebie, co w myśl pirackiego przesądu miało go chronić przed nieszczęściem.W kilka chwil później wybiegł radośnie na pokład ogłaszając wszystkim, że mr Pietruszka, sławny, wielki i niezwykle bogaty mr Pietruszka, zgodził się łaskawie na uczestniczenie w uroczystości! Co więcej - dobry humor Joego wyraził się też decyzją poczęstowania każdego członka załogi małą beczułką rumu!Na wieść o tym piraci wydali okrzyk radości i nie tracąc czasu rozpoczęli przygotowania do chrztu.Bosman Zęza przebrał się za Neptuna, a czterech najsilniejszych piratów upodobniło się do diabłów, co zresztą nie przyszło im ze szczególną trudnością, jako że od urodzenia mieli dość szatańskie rysy i obyczaje.Ubrani jedynie w kąpielówki, posmarowali się smołą, ogony zaś sporządzili z lin służących do cumowania statku.Każdy z nich dzierżył widły zabrane z domu specjalnie na tę okazję.Przy środkowym maszcie ustawiono fotel dla Neptuna.Przygotowaniom tym patronował z mostku kapitan Łajba, wciąż jeszcze obawiając się, że Pietruszka w ostatniej chwili cofnie swą decyzję.O godzinie ósmej czterech piratów wtargnęło bez pukania do kajuty Joego.Ich wygląd mógł przerazić nawet tak doświadczonego łotra jak Pietruszka.Wykąpani w smole «i wytarzani w pierzu, o włosach pomalowanych minią na czerwono, ciągnący za sobą potężne ogony, sprawiali wrażenie potworów zdolnych do najgorszych okrucieństw [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • syriusz777.pev.pl
  •