Home HomeMichael Judith Œcieżki kłamstwa 01 Œcieżki kłamstwaCollins Suzanne Igrzyska œmierci 01 Igrzyska œmierciHowatch Susan Bogaci sš różni 01 Bogaci sš różniTrylogia Lando Calrissiana.01.Lando Calrissian i Mysloharfa SharowRobert Jordan Spustoszone ZiemieTom Clancy Suma wszystkich strachow t.2 (2Gamedec. Obrazki z Imperium. Cz 1 Marcin Sergiusz PrzybylekAnthony Piers Zamek RoognaHenryk Sienkiewicz KrzyżacyJackson Lisa Montana 03 Urodzona dla Âśmierci
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • adam0012.xlx.pl
  •  

    [ Pobierz całość w formacie PDF ]
    .Tak czy owak, witaj, moja droga.Bez wÄ…t-pienia przywykÅ‚aÅ› do lepszych warunków, niemniej mam nadziejÄ™,że bÄ™dziesz siÄ™ tu czuÅ‚a jak w domu.Napijesz siÄ™ herbaty? A możeodÅ‚ożymy bliższe poznanie siÄ™ do jutra?- Nie wiem, jak mam pani dziÄ™kować, pani Perri.- Ciociu Frances - przerwaÅ‚a zdecydowanie ciotka.- Nazywajmnie ciociÄ… Frances.I ani sÅ‚owa wiÄ™cej na ten temat, kochanie.Bar­dzo siÄ™ cieszÄ™, że zamieszkamy razem.Susanna, znużona, uÅ›miechnęła siÄ™ z trudem.- MyÅ›lÄ™, że rano, kiedy siÄ™ wyÅ›piÄ™, bÄ™dÄ™ sprawiać trochÄ™ lepszewrażenie, ciociu Frances.- Bo niewÄ…tpliwie musisz zawsze sprawiać dobre wrażenie - od­parÅ‚a ciotka i poklepaÅ‚a SusannÄ™ po ramieniu, by upewnić jÄ…, że tożart.- W takim razie do łóżka.I po paru minutach Susanna leżaÅ‚a już w wÄ…skim mosiężnymłóżku, w niewielkim pokoiku na piÄ™terku, dokÄ…d weszÅ‚a po drew­nianych skrzypiÄ…cych schodach, które byÅ‚y kraÅ„cowym przeciwieÅ„­stwem marmurowych, po jakich wchodziÅ‚a do sypialni od dzieciÅ„­stwa.Przy łóżku staÅ‚a w wazonie pojedyncza róża; jej aromat mieszaÅ‚siÄ™ z woniÄ… wiekowego drewna i Å›wieżo wypranej poÅ›cieli.PrzeÅ›cie­radÅ‚o i powÅ‚oka byÅ‚y sprane ze staroÅ›ci, ale przez to cudownie miÄ™k­kie; poÅ‚atana koÅ‚dra pachniaÅ‚a lawendÄ…, tak samo jak Å›wieżo poznanaciotka Frances.W pokoju byÅ‚o duszno, choć Susanna nie dostrzegÅ‚akominka.RozchyliÅ‚a okno i wyjrzaÅ‚a na zewnÄ…trz.Ciemnogranato­we letnie niebo usiane byÅ‚o miliardami gwiazd.Susanna pomyÅ›laÅ‚asennie, że spÄ™dziÅ‚a życie, przeskakujÄ…c beztrosko z jednej poÅ‚yskujÄ…­cej gwiazdy na drugÄ…; pewnie byÅ‚o tylko kwestiÄ… czasu, kiedy potknie47 siÄ™ i zeÅ›liznie w dzielÄ…cÄ… je czerÅ„.To, że w koÅ„cu tak siÄ™ staÅ‚o, niemalprzyniosÅ‚o jej ulgÄ™.Kiedy siÄ™ przebudziÅ‚a i rozejrzaÅ‚a wokół siebie, pierwszÄ… jej myÅ›lÄ…byÅ‚o: O Boże, musiaÅ‚am siÄ™ zabÅ‚Ä…kać do pomieszczeÅ„ dla sÅ‚użby.I w tym momencie przypomniaÅ‚a sobie, gdzie jest.UsiadÅ‚a gwaÅ‚­townie, strÄ…cajÄ…c poduszkÄ™ na ziemiÄ™.Przez szparÄ™ w zasÅ‚onach sÄ…czyÅ‚o siÄ™ Å›wiatÅ‚o.Susanna wstaÅ‚ai je rozchyliÅ‚a.Momentalnie zalaÅ‚a jÄ… powódz zieleni i sÅ‚onecznegoblasku.WieÅ›.WieÅ› byÅ‚a dla niej dotÄ…d przerywnikiem pomiÄ™dzyjednym towarzyskim spotkaniem a drugim, miejscem, gdzie czekaÅ‚osiÄ™ niecierpliwie na rozpoczÄ™cie sezonu.TraktowaÅ‚a jÄ… mniej wiÄ™cejtak, jak traktuje siÄ™ pokój wypoczynkowy na balu: podszyć poÅ›piesz­nie naderwany rÄ…bek spódnicy, wsunąć na miejsce rozwichrzony loki odetchnÄ…wszy chwilÄ™, wracać na salÄ™.Teraz to niekoÅ„czÄ…ce siÄ™ morze zieleni miaÅ‚a oglÄ…dać po przebu­dzeniu każdego ranka.ByÅ‚o cicho, tylko jakiÅ› ptak maniakalnie wyÅ›piewywaÅ‚ w kółko tÄ™samÄ… radosnÄ… nutÄ™.I znowu, i znowu, i znowu.WydobyÅ‚a z kufra sukniÄ™ i wciÄ…gnęła jÄ… przez gÅ‚owÄ™: letniÄ…, spa­cerowÄ…, wykoÅ„czonÄ… trzema falbankami, w odcieniu lekkiego różu.PodarowaÅ‚a sobie na ten raz pantalony; byÅ‚ upaÅ‚, a obok nie staÅ‚a żad­na pokojówka, która mogÅ‚aby cmoknąć na ten widok z powÄ…tpiewa­niem.WÅ‚ożyÅ‚a jednak poÅ„czochy, bo lubiÅ‚a swoje podwiÄ…zki.ByÅ‚yÅ›liczne i poprawiaÅ‚y nastrój.Szybko zwinęła wÅ‚osy w wÄ™zeÅ‚.Z przyzwyczajenia zÅ‚apaÅ‚a szki-cownik i po cichutku, na palcach zeszÅ‚a po schodach.Jeden stopieÅ„,trzeci od doÅ‚u, zaskrzypiaÅ‚.Zza drzwi sypialni ciotki Frances do­chodziÅ‚o lekkie, stÅ‚umione pochrapywanie, ale poza tym dom byÅ‚pogrążony w ciszy.Ani jedna dziewczyna sÅ‚użebna nie krzÄ…taÅ‚a siÄ™wokół Å›niadania ani nie dzwigaÅ‚a drewna i wÄ™gla, by rozpalić ogieÅ„pod kuchniÄ….Jakiż ten dom byÅ‚ malutki.Z tymi swoimi wyblakÅ‚ymi tape­tami, wytartÄ… drewnianÄ… podÅ‚ogÄ… i prostym, pozbawionym ozdób48 umeblowaniem mógÅ‚by sÅ‚użyć za mieszkanie ogrodnikowi.Kanapkaw salonie, niegdyÅ› szkarÅ‚atna, teraz speÅ‚zÅ‚a i zszarzaÅ‚a, byÅ‚a wgniecio­na poÅ›rodku; na porysowanym stole staÅ‚ niewielki wazon z kwiatami,bynajmniej nie antyk jak ten, którym zamierzaÅ‚a cisnąć w tamtegorobotnika z londyÅ„skiego przedmieÅ›cia.Panika Å›cisnęła jÄ… za gardÅ‚o.PoczuÅ‚a, że natychmiast musi wyjśćna dwór, choćby po to, aby siÄ™ przekonać, że Å›wiat na zewnÄ…trz jestbardziej przestronny niż ten ciasny domek.Pchnęła frontowe drzwi.Dopiero niedawno siÄ™ rozwidniÅ‚o i ró­Å¼e, zdobiÄ…ce front domu, roztaczaÅ‚y peÅ‚niÄ™ swej krasy.ByÅ‚y najpiÄ™k­niejszÄ… rzeczÄ… w zasiÄ™gu wzroku; ze swymi leciutko postrzÄ™piony­mi pÅ‚atkami i nasyconÄ… barwÄ… przypominaÅ‚y jej mÅ‚ode dziewczÄ™taw sukniach balowych.Oprócz nich dookoÅ‚a byÅ‚a tylko zieleÅ„, zieleÅ„,zieleÅ„.Susanna znów poczuÅ‚a leciutki ucisk w piersi.WiedziaÅ‚a, żeten ucisk może przemienić siÄ™ w rozpacz, wiÄ™c odruchowo otworzy­Å‚a szkicownik.ParÄ™ szybkich pociÄ…gnięć pasteli i z bieli karty zaczęły siÄ™ wyÅ‚a­niać kwiaty róż: warstwy pÅ‚atków, ich przebogate, subtelnie zróż­nicowane odcienie, czerwieÅ„ przechodzÄ…ca na brzeżkach w purpu­rÄ™, maleÅ„kie prÄ™ciki pokryte żółtym pyÅ‚kiem w sercu rozkwitÅ‚egokwiatu.SkoÅ„czywszy, uniosÅ‚a gÅ‚owÄ™.Za furtkÄ… wiÅ‚a siÄ™ obsadzona drze­wami droga.Na prawo prowadziÅ‚a zapewne do Barnstable, na lewo- chyba do lasu, gdyż drzewa byÅ‚y tam wyższe, a zieleÅ„ bardziejzwarta.LekkomyÅ›lność zwyciężyÅ‚a.Wprawdzie nie powinna spacerowaćsamotnie.Pani Dalton z pewnoÅ›ciÄ… zmarszczyÅ‚aby z przyganÄ… brwi,podobnie jak wszystkie jej poprzedniczki.I to wÅ‚aÅ›nie byÅ‚ znakomity powód, aby ruszyć przed siebie.Konary dÄ™bów i buków splataÅ‚y siÄ™ wysoko w górze, tworzÄ…c ro­dzaj romantycznego sklepienia.Przecież nie może siÄ™ w nich kryćżadne niebezpieczeÅ„stwo, prawda? Susanna z wahaniem postÄ…piÅ‚aprzed siebie, ostrożnie zrazu, potem coraz Å›mielej.Z każdym kolej­nym krokiem mówiÅ‚a sobie, że zaraz zawróci, jeszcze tylko kawaÅ‚ek4 - PiÄ™kna i szpieg 49 i już.A jednak droga ma w sobie coÅ› takiego, że pcha czÅ‚owiekanaprzód, zupeÅ‚nie jakby wzywaÅ‚ nas ktoÅ›, zachÄ™cajÄ…co kiwajÄ…c pal­cem.I Susanna szÅ‚a coraz dalej i dalej po drobnym miÄ™kkim piaskui suchych liÅ›ciach, skruszonych przez lata na pyÅ‚ setkami stóp, którewÄ™drowaÅ‚y tÄ™dy przed niÄ….Pewnie myÅ›laÅ‚a, że jeÅ›li bÄ™dzie tak szÅ‚a i szÅ‚a przed siebie, to możezdoÅ‚a uciec przed uczuciem, że zostaÅ‚a wyrzucona poza nawias spo­Å‚eczeÅ„stwa.Ze jest na wygnaniu.W pewnej chwili coÅ› zalÅ›niÅ‚o zielono pomiÄ™dzy pniami drzew,zupeÅ‚nie jak bÅ‚ysk szmaragdu.Susanna przystanęła.Zboczyć zeÅ›cieżki? ZaryzykowaÅ‚a.Gdy podeszÅ‚a nieco bliżej, zielona iskierka rozszerzyÅ‚a siÄ™stopniowo w pÅ‚aszczyznÄ™ stawu, lÅ›niÄ…cÄ… niczym witraż.Nie byÅ‚wprawdzie szmaragdowy, ale i tak dosyć Å‚adny, a mocna woÅ„ muÅ‚ui wodnej roÅ›linnoÅ›ci byÅ‚a dziwnie pociÄ…gajÄ…ca [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • syriusz777.pev.pl
  •