[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Lekcje będą się odbywały przed południem, przez całą zimę, od końca żniw aż do pierwszych zasiewów.A dopilnowanie, aby dzieci rzeczywiście odbywały tę naukę, należy do obowiązków właścicieli ziemskich.Vanyel zdumiał się.A niech to.Rozumiem, co mu się w tym najbardziej nie podoba, I wiem, skąd Randal wziął ten pomysł; dość często o tymże mną rozmawiał.Nie wierzyłem, że uda mu się doprowadzić do przegłosowania przez Radę tego projektu w nie zmienionej formie.Oświeć mnie, zabrakło mi amunicji - poprosiła Savil.Ojciec jest przekonany, że doinformowane społeczeństwo jest skłonne ufać swym przywódcom bardziej niż społeczeństwo niedouczone, jeśli przyjąć, że przywódcy w ogóle są godni zaufania, Ale w Valdemarze taki problem nie istnieje - odparła Savil.I dzięki bogom za to.Cóż, jedynym sposobem na stworzenie doinformowanego społeczeństwa jest kształcenie jego członków, aby nie musieli polegać na plotkach i mieli chęć oczekiwać na oficjalne, spisane wieści.Panika po śmierci Elspeth zaważyła na podjęciu tej decyzji.Nie wiedziałam o tym.To dobre argumenty, ke'chara Choć jest jeszcze bardzo młody, nasz Randal potrafi czasem czymś zabłysnąć.Jak tylko twój ojciec przerwie na moment, aby wziąć oddech.Posłuchaj, ty twardogłowy gaduło! Chcesz, aby twoi chłopi padali ofiarą każdego drania umiejętnie sypiącego jak z rękawa niby to wiarygodnymi plotkami? - Savil trzymała w garści mocny argument i znów nabrała wiatru w żagle.Vanyel porzucił wszelkie wysiłki utrzymania powagi i całym ciężarem ciała opadł na Yfandes, zanosząc się cichym śmiechem, aż z oczu popłynęły mu łzy.To absurdalne - pomyślał Aniel z irytacją, zatrzymując się na moment na wąskich schodach.- Absolutnie bezsensowne.Dlaczego po to, aby dotrzeć do własnego łóżka, muszę co wieczór zachowywać się tak, jak gdybym przekradał się przez terytorium opanowane przez wroga?Bezgłośnie niemal, przy cichym skrzypieniu stopni słabo oświetlonych schodów na tyłach zamku - jedynym dźwięku zdradzającym jego obecność - wspiął się na czwarte piętro.Znalazłszy się już na samej górze, przywarł do ściany i gruntownie zbadał przestrzeń przed sobą.Nie ma Melenny.Jak dotąd, wszystko idzie dobrze.Czując w prawym oku ukłucie i napływające doń łzy, knykciem dłoni potarł powiekę.Oczy paliły go i zdawały się być już mocno opuchnięte.Powinienem był położyć się do łóżka już wiele miarek świecy temu, tylko że za każdym razem, gdy wiadomo było, że jestem już zmęczony, Melenna miała zwyczaj zasadzać się na mnie za załamaniem korytarza.Mam nadzieję, że zdążyła już dać sobie z tym spokój.Wyjrzał zza ściany, by jeszcze raz sięgnąć wzrokiem w głąb korytarza; zanim zaryzykuje ruszenie dalej.To piętro należało do służących, a zatem jeśli Melenna nie położyła się jeszcze, podsycając w sobie nadzieję o złapaniu Vanyela w pułapkę, z pewnością nie przyjdzie jej do głowy, aby szukać go tutaj.Vanyel policzył drzwi - piąte po prawej stronie prowadziły nie do pokoju, lecz na wąziutkie spiralne schody, które sięgały tylko trzeciego piętra.Jeszcze raz delikatnie zbadał teren.Na schodach, aż do dołu, było pusto.Schody zrobione były z litego żelaza, a ich stan pozostawiał wiele do życzenia.Vanyel uchwycił się poręczy, zacisnął zęby i pomału ruszył w dół, przesuwając się centymetr po centymetrze, tak aby tylko nie spowodować hałasu.Zdawało się, że ta podróż przez duszącą ciemność ciągnąć się będzie całą noc.Wtem jego stopa napotkała drewno zamiast metalu i Vanyel ześlizgnął się ze schodów, po omacku szukając drzwi.Przyłożył dłoń do drewnianej boazerii i skoncentrował się na przestrzeni po drugiej stronie.Tylko dwoje drzwi dzieliło wyjście z tej klatki schodowej od pokoju Vanyela, a jeśli Melenna miałaby mimo wszystko czatować na niego, to na pewno będzie stała na korytarzu.Grzeczność - i ograniczenia obowiązujące heroldów - nie pozwalały Vanyelowi uciec się do odszukania jej za pomocą sondy myślowej, nawet gdyby miał w sobie dość sił, których zresztą pozbawiony był już do reszty, co ze smutkiem właśnie przyszło mu sobie uświadomić
[ Pobierz całość w formacie PDF ]