[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Mówiłeś, że Iftel utrzymywał wojny z dala od swoich granic tak długo, jak długo Valdemar je toczył.Jak mogą być na to przygotowani? Z pewnością.- Wybacz, że przerywam, ale czy Tashiketh opowiadał ci w jaki sposób wybrano jego dwudziestkę? - zapytał Mroczny Wiatr, zanim Tremane zdołał szerzej wyrazić swoje zaniepokojenie.Król potrząsnął głową.- Tak przypuszczałem.Wejdźmy do środka, tam jest ciepło - odparł Mroczny Wiatr, kiedy ostry podmuch przeniknął przez jego płaszcz.Zadrżał mimowolnie i przestąpił z nogi na nogę, by nieco rozgrzać drętwiejące z zimna stopy.- Chyba mam dla ciebie niespodziankę.Cała grupa poszła do gabinetu Tremane'a; kilku innych podwładnych, którzy usłyszeli rozmowę, zdołało się wślizgnąć za nimi.Gryfy ciekawiły zarówno imperialnych, jak i Hardorneńczyków, a Mroczny Wiatr nie miał nic przeciwko częściowemu zaspokojeniu ich ciekawości.Nieco ryzykowali, ale Tremane nie dał znaku, że nie życzy sobie ich obecności.- Udało mi się dowiedzieć trochę o życiu w Iftelu, przynajmniej jeśli chodzi o gryfy - zaczął Mroczny Wiatr, kiedy wszyscy usiedli w koło, Tremane na krześle tylko nieco większym i ozdobniejszym od reszty.- Nie jest to pełen pokoju raj, jaki moglibyśmy sobie wyobrazić.- O? - zdziwiła się Elspeth.- Ale przecież nie pozwalają założyć tam nawet oddziału Gildii Najemników!Mroczny Wiatr jedynie potrząsnął głową.- Nie wiem, skąd pochodzą, ale na podstawie tego, czego się dowiedziałem o historii Tayledrasów i od Kaled'a'in, mogę snuć pewne przypuszczenia.Tashiketh albo nie zna odpowiedzi, albo udaje, że nic nie wie, więc są to tylko moje domysły.Tremane zdobył się na pełne wyrzutu chrząknięcie.- Mroczny Wietrze, czasami twoje zamiłowanie do ścisłości doprowadza do szału.Wykrztuś to wreszcie! Nie powtarzaj wciąż, że to tylko twoje przypuszczenia.Mroczny Wiatr zachichotał, ani trochę nie obrażony.- Oczywiście.Myślę, że mieszkańcy Iftelu pochodzą od tych, którzy zostali odcięci po upadku twierdzy Maga Ciszy.Skrzydła gryfów istniały przy kilku armiach, a ponieważ gryfice najczęściej są większe i cięższe od samców, zawsze walczyły wspólnie z nimi, często swymi partnerami, tak że zawsze istniała populacja, która mogła zapewnić im przetrwanie.- Twierdzisz, że niektóre z gryfów są samicami? - krzyknął jeden z generałów, całkowicie zaskoczony.Mroczny Wiatr roześmiał się.- Nawet im się nie przyjrzeliście, co? Tak, niektóre z nich to samice.Prawdopodobnie połowa; samce i samice na równi opiekują się młodymi, które są karmione tak, jak pisklęta sokołów.- Na widok osłupiałej miny generała uniósł brwi.- Nie przesadzaj, panie - nie sądzisz chyba, że stworzenie z takim dziobem będzie ssało mleko? Nie chciałbym widzieć efektów tego karmienia!Generał skrzywił się, a na twarzy Tremane'a pojawił się wyraz współczucia.- Co do tego, że wojowniczki spisują się gorzej na polu bitwy - nie radziłbym wam wygłaszać podobnych opinii w obecności herolda kapitana Kerowyn z Piorunów Nieba! - dodała kpiąco Elspeth.- Mogłaby was zaprosić na trening z niektórymi z jej dam - lub, co gorsza, z nią samą!Mroczny Wiatr obserwował nieszczęsnego generała, który nie spuszczał wzroku z Elspeth, dostrzegł jej mięśnie i pęcherze na dłoniach - i zdał sobie sprawę, iż nie jest to rozpieszczona księżniczka, za jaką ją uważał.- Tyle o fizjologii; zakładam, że pochodzą od poddanych Urtho, gdyż zostały stworzone, a nie wyobrażam sobie, skąd jeszcze mogłyby pochodzić.Z opowieści Kaled'a'in wiemy o odcięciu niektórych oddziałów Urtho.Kiedy wróg zdobył ostatnią twierdzę, wiedzieli, co się stanie dalej - ciągnął Mroczny Wiatr.- Przypuszczam, iż w pośpiechu postawili Bramy, czyli po waszemu portale, i usiłowali uciec jak najdalej.Udało im się.Znaleźli się we wrogim kraju; potem nastąpił kataklizm i rozpoczęły się magiczne burze.W pewnej chwili coś postawiło barierę; o tym Tashiketh również nie chce mówić.Jednak problem w otaczaniu się ścianami polega na tym, że zostaje się uwięzionym w środku, choć jednocześnie broni się wstępu z zewnątrz.Zatem, by nie pozabijać się nawzajem lub nie stracić umiejętności obronnych, mieszkańcy Iftelu skanalizowali swoją agresję.Tremane wydawał się zdziwiony.- Skanalizowali? Jak?Mroczny Wiatr westchnął, gdyż sam nie bardzo wiedział, co myśleć o tym, czego się dowiedział.Rozumiał powody takiego postępowania i uznawał je, ale nie do końca mu się podobały.- Gry - ale gry będące krwawymi zawodami.Jeśli Tashiketh mówi prawdę, nikt nie jest zmuszany do uczestnictwa w nich, gdyż na najwyższym i najniebezpieczniejszym poziomie istnieje duże niebezpieczeństwo otrzymania groźnych ran lub nawet śmierci.Są to prawdziwe gry wojenne; Tashiketh mówił, że w jego okolicach w każdej rundzie ginie kilku zawodników.W ten sposób powstała jego eskadra; każdy z tych gryfów zwyciężył w zawodach w swoim okręgu przeciwko zawodnikom zarówno ze swojej, jak i z innych ras, atakujących pojedynczo i w grupach, używających broni, która została jedynie stępiona, a nie całkowicie unieszkodliwiona.Tremane zamrugał.- Och - powiedział w zamyśleniu.- Ciekawe.Nie są tak niedoświadczeni, jak sądziłem.- To oczywiście nie wszystko - mówił dalej Mroczny Wiatr.- Każdy kandydat na zwycięzcę musi również wykazać się inteligencją; o tych rozgrywkach wiem niewiele, ale najpewniej zawierają one testy, oceniające sprawność pamięci, i łamigłówki.Tashiketh zwyciężył we wszystkich rodzajach gier.A w skład poselstwa weszły jedynie gryfy z tego powodu, że tylko one zdołały dotrzeć do nas przed ponownym rozpoczęciem burz.To najważniejsze informacje.Tremane i inni wydawali się z lekka speszeni faktem, że ambasadorów wybierano podczas często śmiertelnych zawodów, ale Mroczny Wiatr uważał ten sposób za bardziej logiczny od metod, jakie znał z tak zwanych cywilizowanych krajów.Mianowanie kogoś, komu było się winnym przysługę, kto pochodził z możnowładczej rodziny lub, co najgorsze, więcej zapłacił za ten honor - prowadziło do katastrofy i każdy, kto tak czynił, zapewne dostał to, na co zasłużył.Owszem, większość ambasadorów nie musiała uczestniczyć w niebezpiecznych grach wojennych, lecz przecież jednocześnie uprawniona była do udziału w konfliktach zbrojnych swych sojuszników.Mroczny Wiatr chciałby jedynie, by zawodom nie towarzyszyła śmierć
[ Pobierz całość w formacie PDF ]