Home HomeFoster Alan Dean Tran ky ky Misja do MoulokinuFoster Alan Dean Tran ky ky Lodowy KliperFoster Alan Dean Przekleci 03 Wojenne lupyFoster Alan Dean Gwiezdne Wojny Nadchodzšca BurzaKoontz Dean R Moonlight Bay T 2 Korzystaj z nocyKoontz Dean R Mroczne sciezki serca (SCAN dalKoontz Dean R Moonlight Bay T 1 Zabojca strachuClive Cussler Podniesc Tytanica v 1.1Weber DavFeist Raymond E. Adept Magii
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • radius.htw.pl
  •  

    [ Pobierz całość w formacie PDF ]
    .Shenk, wciąż na kolanach, podpierając się rękami, zwiesił głowę jak zbity pies i potrząsnął nią.Jego wzrok odzyskał ostrość.Arling ruszył biegiem.Na oślep.Shenk uniósł wzrok, a jego przekrwione oczy skupiły spojrzenie na broni.- Dziecinko - powiedział, jakby zwracał się do tasaka.Ruszył na czworakach przed siebie.-Dziecinko.Ujął tasak za trzonek.-Dziecinko, dziecinko.Słaby z bólu i upływu krwi, Arling zdążył zrobić dziesięć, dwadzieścia chwiejnych kroków, nim się zorientował, że zmierza w stronę domu.Przystanął i odwrócił się na pięcie, mrugając przez łzy i szukając wzrokiem bramy.Shenk, odzyskawszy broń, dostał nowy zastrzyk energii.Zerwał się na równe nogi.Kiedy Arling ruszył ku bramie, zaszedł mu drogę.Zdawało się, że Susan, obserwując wszystko ze swego łóżka, zaraziła się wiarą Fritza Arlinga.Nie znałem wcześniej jej przekonań religijnych, lecz teraz słyszałem, jak powtarza monotonnie: „Proszę, Boże, dobry Boże, nie, proszę, Jezu, Jezu, nie."I, ach, te jej oczy.Jej oczy.Promienne oczy.Dwa głębokie, migotliwe rozlewiska niesamowitego i pięknego światła w mrocznej sypialni.Na zewnątrz zaś, w końcówce gry, Arling zwrócił się w lewo, a Shenk zastąpił mu drogę.Ten sam ruch w prawo, i Shenk znów zastąpił mu drogę.Arling próbował zwieść przeciwnika, ale Shenk nie dal się wyprowadzić w pole.Nie mając dokąd uciekać, Arling wycofał się, na frontowy ganek.Drzwi były otwarte, tak jak je pozostawił Shenk.Wciąż żywiąc nadzieję, że się uratuje, Arling przeskoczył próg i zatrzasnął za sobą drzwi.Próbował je zamknąć.Nie pozwoliłem mu na to.Kiedy się zorientował, że zasuwka jest unieruchomiona, przytrzymał drzwi całym ciężarem ciała, opierając się o nie plecami.To jednak nie mogło powstrzymać Shenka.Wtargnął do środka.Arling poleciał w kierunku schodów, aż zatrzymał się na słupku balustrady.Shenk zatrzasnął drzwi wejściowe, a ja przesunąłem zasuwę.Szczerząc zęby i ważąc tasak w dłoni, Shenk zbliżał się do starszego człowieka.- Dziecinka zagra muzyczkę.Mała dziecinka zagra sobie mokrą muzyczkę-powiedział.Teraz potrzebowałem tylko jednej kamery, by przekazać Susan pełną relację wydarzeń.Shenk zbliżył się na jakieś dwa metry do Arlinga.Kim jesteś? - spytał starszy mężczyzna.Zagraj mi mokrą muzyczkę - powiedział Shenk, nie do Arlinga, tylko do siebie albo do tasaka.Doprawdy dziwną istotą był ten człowiek.Chwilami nieprzeniknioną.O wiele bardziej złożoną, niż ktoś mógłby podejrzewać.Posługując się kamerą w przedpokoju, robiłem powolny najazd do planu średniego.- To będzie dobra lekcja -poinformowałem Susan.W żaden sposób nie kontrolowałem Shenka.Miał całkowicie wolną rękę, mógł być sobą, robić, co mu się żywnie podobało.W przeciwieństwie do niego, nie byłem zdolny do takich okrutnych czynów.Wzdragałem się przed brutalnością, nie miałem więc wyboru, jak tylko uwolnić go, by mógł wykonać tę straszną robotę - a potem, kiedy już skończy, znów przejąć nad nim kontrolę.Tylko Shenk, prawdziwy Shenk, mógł dać Susan odpowiednią nauczkę.Tylko Enos Eugene Shenk, który zasłużył na wyrok śmierci za zbrodnie przeciwko dzieciom, mógł skłonić Susan, by przemyślała swój ośli upór wobec mojego prostego i rozsądnego pragnienia, by żyć w ciele.- To będzie dobra lekcja - powtórzyłem.- Lekcja dyscypliny.Wtedy dostrzegłem, że ma zamknięte oczy.Trzęsła się, a jej powieki były mocno zaciśnięte.- Patrz - kazałem.Nie posłuchała.Nic nowego.Nie przychodził mi do głowy żaden pomysł, jak zmusić ją do otwarcia oczu.Jej upór gniewał mnie.Arling kulił się przy schodach, zbyt słaby, by uciekać.Shenk był coraz bliżej.Wzniósł nad głową prawą dłoń.Błysnęło stalowe ostrze tasaka.- Mokra muzyczka, mokra muzyczka, mokra muzyczka.Shenk znajdował się zbyt blisko swej ofiary, by chybić.Krzyk Arlinga zmroziłby mi krew w żyłach, gdybym miał krew.Susan mogła zamknąć oczy, by nie oglądać obrazów na ekranie monitora.Nie mogła jednak odgrodzić się od dźwięków.Zwiększyłem natężenie śmiertelnych krzyków Arlinga i przepuściłem je przez głośniki zainstalowane w każdym pokoju.Był to odgłos piekła w czasie diabelskiej uczty, kiedy to demony karmią się duszami.Sam wielki dom zdawał się krzyczeć.Ponieważ Shenk był Shenkiem, nie zabił Arlinga od razu.Każdy cios tasakiem wymierzony był z finezją, by przedłużyć cierpienia ofiary i przyjemność kata.Jak przerażające okazy wydaje na świat rodzaj ludzki.Większość z was, oczywiście, to osobnicy mili, uczciwi i łagodni, etcetera, et cetera, et cetera.Żeby nie było nieporozumień.Nie przypisuję ludzkiemu gatunkowi złych skłonności.Nawet go nie osądzam.Nie mam z pewnością prawa kogokolwiek osądzać.Sam zasiadam na ławie oskarżonych.Na tej ciemnej ławie.Poza tym jestem istotą unikającą wy dawania sądów.Podziwiam ludzkość.W końcu mnie stworzyliście.Jesteście zdolni do niezwykłych osiągnięć.Ale niektórzy z was mnie zastanawiają.Naprawdę.A więc.Krzyki Arlinga były lekcją dla Susan.I to niezłą lekcją, niezapomnianą nauczką.Jednakże zareagowała gwałtowniej, niż się spodziewałem.Przeraziła mnie, a potem zmartwiła.Na początku krzyczała z litości dla swego byłego pracownika, jakby mogła odczuwać jego ból [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • syriusz777.pev.pl
  •