[ Pobierz całość w formacie PDF ]
. Nie jestem Bogiem powiedziaÅ‚ żaÅ‚oÅ›nie. Porozmawiaj z pilotem. O Jezu, jakaÅ› ty uparta. Powiedz, co tu siÄ™ szykuje szepnęła. Nie uwierzy mi. WiÄ™c ogÅ‚oÅ› to pasażerom. W tej sekcji nie ma dość miejsca, żeby wszyscy mogli siÄ™ przenieść.ByÅ‚a opanowana, ale w jej gÅ‚osie czuÅ‚ wÅ›ciekÅ‚ość tak intensywnÄ…, że nie byÅ‚ zdolnyoderwać od niej wzroku ani zlekceważyć jej słów.PoÅ‚ożyÅ‚a mu dÅ‚oÅ„ na ramieniu, Å›ci-skajÄ…c aż do bólu. Do cholery, może oni mogliby jakoÅ› siÄ™ uratować. Tylko wpadnÄ… w panikÄ™. Jeżeli możesz uratować wiÄ™cej ludzi, ale pozwolisz im umrzeć, to bÄ™dzie morder-stwo szepnęła z naciskiem.PÅ‚omyki gniewu żarzyÅ‚y jej siÄ™ w oczach.To oskarżenie byÅ‚o jak mocne uderzenie, jak walniÄ™cie mÅ‚otem w pierÅ›.Dech mu za-parÅ‚o.Kiedy przemówiÅ‚, gÅ‚os mu siÄ™ Å‚amaÅ‚:109 NienawidzÄ™ Å›mierci, tego, że ludzie umierajÄ…, nienawidzÄ™.ChcÄ™ ratować ludzi,oszczÄ™dzić im tego caÅ‚ego cierpienia, pomóc życiu trwać dalej, ale nie mogÄ™ przesko-czyć samego siebie. Morderstwo powtórzyÅ‚a.To, co w tej chwili robiÅ‚a, byÅ‚o wstrÄ™tne.Nie mógÅ‚ unieść ciężaru odpowiedzialno-Å›ci, jaki usiÅ‚owaÅ‚a wcisnąć mu na ramiona.Jeżeli wyratuje te Dubrovek, dokona dwóchcudów.Uratuje matkÄ™ i córkÄ™ przed przedwczesnÄ… Å›mierciÄ…, jakÄ… gotowaÅ‚ im los.Ale Holly àorne, nieÅ›wiadoma jego możliwoÅ›ci, nie mogÅ‚a zadowolić siÄ™ dwomacudami, chciaÅ‚a trzech, czterech, piÄ™ciu, dziesiÄ™ciu, stu.CzuÅ‚ przeogromny ciężar walÄ…cymu siÄ™ na ramiona, ciężar tego caÅ‚ego cholernego samolotu wciskajÄ…cy go w ziemiÄ™.NiemiaÅ‚a prawa go obwiniać, to nieuczciwe.Jeżeli miaÅ‚a ochotÄ™ kogoÅ› obwiniać, najpierwpowinna cisnąć oskarżeniami w Boga, gdyż to jego drogi byÅ‚y niezbadane, to on uznaÅ‚za niezbÄ™dne zniszczyć ten samolot. Morderstwo. Jeszcze mocniej wbiÅ‚a mu palce w ramiÄ™.Jej gniew byÅ‚ jak sÅ‚oneczny żar odbijajÄ…cy siÄ™ od metalowej powierzchni.OdbijajÄ…cy.Nagle uÅ›wiadomiÅ‚ sobie, że ten obraz jest dokÅ‚adnym freudowskim wyobrażeniem jegoemocji.Gniew, który u niej wywoÅ‚aÅ‚, nie chcÄ…c uratować wszystkich pasażerów, byÅ‚ taksilny, jak jego gniew na wÅ‚asnÄ… bezsilność; jej wÅ›ciekÅ‚ość stanowiÅ‚a odbicie jego wÅ›cie-kÅ‚oÅ›ci. Morderstwo powtórzyÅ‚a, wyraznie Å›wiadoma efektu tego oskarżenia.SpojrzaÅ‚ w piÄ™kne oczy Holly i zapragnÄ…Å‚ jÄ… uderzyć, grzmotnąć w twarz, strzelićz caÅ‚ej siÅ‚y, przyÅ‚ożyć tak, żeby straciÅ‚a przytomność.Niech przestanie wygÅ‚aszać jegomyÅ›li.ByÅ‚a zbyt spostrzegawcza.NienawidziÅ‚ jej za to, że miaÅ‚a racjÄ™.Zamiast uderzyć, wstaÅ‚. DokÄ…d idziesz? spytaÅ‚a ostro. Porozmawiać z kimÅ› z obsÅ‚ugi pasażerów. O czym? WygraÅ‚aÅ›, wystarczy? WygraÅ‚aÅ›.PodążajÄ…c w kierunku ogona samolotu, Jim spoglÄ…daÅ‚ na twarze mijanych pasażerówi myÅ›l, że wielu z nich wkrótce umrze, Å›cinaÅ‚a mu krew w żyÅ‚ach.W miarÄ™ jak rosÅ‚a jegorozpacz, wyobraznia też pracowaÅ‚a na wysokich obrotach.WidziaÅ‚, jak pod skórÄ… cza-szek Å›wiecÄ… koÅ›ci, przebÅ‚yskujÄ… poprzez ciaÅ‚o.%7Å‚ywe trupy.Strach wywoÅ‚aÅ‚ w nim mdÅ‚o-Å›ci.Strach nie o siebie, ale o nich.Samolot podskoczyÅ‚ i zataÅ„czyÅ‚ w jakimÅ› prÄ…dzie powietrza.Jim zÅ‚apaÅ‚ siÄ™ oparciafotela.Ale to nie byÅ‚o nic poważnego.Pracownicy obsÅ‚ugi zgromadzeni gÅ‚Ä™biej, w tyle samolotu, w pomieszczeniu robo-czym, przygotowywali siÄ™ do wydawania tacek z lunchem.ByÅ‚a to niejednorodna grupa:mężczyzni i kobiety, część koÅ‚o dwudziestki, niektórzy prawie pięćdziesiÄ™cioletni.110Jim podszedÅ‚ do najstarszej kobiety.Zgodnie z identyfikatorem przypiÄ™tym do piersimiaÅ‚a na imiÄ™ Evelyn. MuszÄ™ pomówić z pilotem powiedziaÅ‚, starajÄ…c siÄ™ mówić cicho, mimo że naj-bliżsi pasażerowie siedzieli daleko.Jeżeli Evelyn zostaÅ‚a zaskoczona jego żądaniem, nie pokazaÅ‚a tego.UÅ›miechnęła siÄ™tak, jak je nauczono. Przykro mi, proszÄ™ pana, ale to nie jest możliwe.SÄ…dzÄ™, że mogÄ™ panu pomócw każdym kÅ‚opocie. ProszÄ™ posÅ‚uchać, byÅ‚em w toalecie i sÅ‚yszaÅ‚em coÅ› zÅ‚ego kÅ‚amaÅ‚. Silnik niepowinien wydawać takiego haÅ‚asu.Jej uÅ›miech poszerzyÅ‚ siÄ™, choć straciÅ‚ na szczeroÅ›ci.WrzuciÅ‚a program uspokój-ner-wowego-pasażera. Cóż, rozumie pan, jest rzeczÄ… absolutnie normalnÄ…, że podczas lotu odgÅ‚os pracysilników zmienia siÄ™ zależnie od szybkoÅ›ci i. Wiem. UsiÅ‚owaÅ‚ zrobić na niej wrażenie rozsÄ…dnego faceta, którego onamusi wysÅ‚uchać. Mam zaliczone dużo godzin w powietrzu.Ale to byÅ‚o coÅ› innego. i znów nakÅ‚amaÅ‚: Znam silniki samolotowe, pracujÄ™ dla McDonnella Douglasa.ZaplanowaliÅ›my i zbudowaliÅ›my DC-10.Znam ten samolot, ten haÅ‚as byÅ‚ zÅ‚y.Jej uÅ›miech zaczÄ…Å‚ przygasać, najprawdopodobniej nie dlatego, że zaczęła poważnietraktować jego ostrzeżenie, ale dlatego że uznaÅ‚a go za bardziej pomysÅ‚owego aerofobaod wiÄ™kszoÅ›ci panikarzy.Pozostali czÅ‚onkowie obsÅ‚ugi przerwali przygotowanie lunchu i wpatrywali siÄ™w niego, bez wÄ…tpienia dociekajÄ…c, jakie kÅ‚opoty oczekujÄ… ich z jego strony. NaprawdÄ™ wszystko dziaÅ‚a, jak powinno.Może jakaÅ› turbulencja. To tylny silnik powiedziaÅ‚.Tym razem nie byÅ‚o to kÅ‚amstwo.NadeszÅ‚a ilumi-nacja i pozwalaÅ‚ niewiadomemu zródÅ‚u wiedzy przemawiać przez siebie. Aożyskoturbiny zaczyna siÄ™ rozpadać.Jeżeli same Å‚opatki zacznÄ… siÄ™ wykruszać, to inna sprawa,pojedyncze kawaÅ‚ki zostanÄ… w Å›rodku, ale jeżeli rozleci siÄ™ caÅ‚y ukÅ‚ad napÄ™du sprężar-ki, jeden Bóg wie, co nas czeka.Jego obawy miaÅ‚y na tyle nietypowe podÅ‚oże, że nie robiÅ‚ wrażenia zwykÅ‚ego aero-foba i wszyscy stewardzi i stewardesy wpatrywali siÄ™ w niego jeÅ›li nie z szacunkiem, toprzynajmniej z rosnÄ…cÄ… uwagÄ…. Wszystko jest w porzÄ…dku powiedziaÅ‚a Evelyn. Ale nawet jeżeli stracimyjeden silnik, możemy lecieć na dwóch.Jim byÅ‚ podniecony.Wyższa moc, jaka nim kierowaÅ‚a, widocznie zdecydowaÅ‚a siÄ™udostÄ™pnić mu informacje niezbÄ™dne do przekonania tych ludzi.Może da siÄ™ jednak coÅ›zrobić, żeby uratować wszystkich.KontynuowaÅ‚ spokojnie.111 Ten silnik waży dwadzieÅ›cia ton, to prawdziwy potwór i kiedy siÄ™ rozwala, zamie-nia siÄ™ w bombÄ™.Sprężarki wystrzelÄ… w tyÅ‚ setki Å‚opatek z tytanu, Å‚ożysko, nawet ka-waÅ‚ki wirnika wybuchnÄ… na zewnÄ…trz jak szrapnel, wybijajÄ…c dziury w silniku, rozpie-przajÄ…c stery kierunkowe i wysokoÅ›ciowe.CaÅ‚y ogon może siÄ™ rozsypać. Może ktoÅ› powinien poinformować o tym kapitana Delbaugha odezwaÅ‚a siÄ™jedna ze stewardes.Evelyn nie zgÅ‚osiÅ‚a zastrzeżeÅ„. Znam te silniki powiedziaÅ‚ Jim. MogÄ™ mu wszystko wytÅ‚umaczyć.Nie musi-cie mnie prowadzić do kabiny pilotów, dajcie mi tylko z nim pogadać przez interkom. JesteÅ› z McDonnella Douglasa? upewniÅ‚a siÄ™ Evelyn. Tak
[ Pobierz całość w formacie PDF ]