[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- A potem dodała jeszcze: - Charlie, wez jabłko.-Dała mi jabłko, ale kiedy próbowałem je ugryzć okazało się, że jestsztuczne.- Mówiłem ci, że je zje - powiedział Frank, rycząc ze śmiechu.- Wyobrażałaś sobie kiedyś, że zobaczysz durnia jedzącego sztuczneowoce?- Nie śmiałem się tak od czasu kiedy wysłaliśmy go żeby zoba-czył, czy za rogiem pada - powiedział Joe.- Wtedy, kiedy uciekli-śmy mu z Halloran's".Nagle oczami wyobrazni zobaczyłem obraz z dzieciństwa.Dzieciz naszej ulicy pozwoliły mi bawić się z sobą w chowanego.Kryłem.Kilka razy policzyłem do dziesięciu, na palcach, a potem zacząłemszukać.Szukałem ich i szukałem, a kiedy zapadł mrok i zrobiło sięzimno, wróciłem do domu.Nikogo nie znalazłem.Nie wiedziałem, dlaczego.Słowa Franka wszystko mi przypomniały.To samo zdarzyło sięw Halloran's".To samo zrobili Joe i cała reszta.Zmiali się ze mnie.A dzieci, z którymi bawiłem się w chowanego, żartowały sobie zemnie i też się śmiały.Siedziałem na podłodze i widziałem tylko zamazane, roześmia-ne twarze.Wszyscy się ze mnie śmiali.- Popatrzcie na niego.Jaką ma czerwoną gębę.- Zarumienił się.Charlie się zarumienił.- Hej, Ellen, coś,ty zrobiła z naszym Charliem? Jeszcze nigdy siętak nie zachowywał.- Cholernie się musiał napalić!Nie wiedziałem co robić, dokąd uciekać.Kiedy się tak o mnieocierała było mi dziwnie.Wszyscy się ze mnie śmiali i nagle poczu-łem się, jakbym był nagi.Tak bardzo chciałem się schować, gdzie-kolwiek, byleby mnie nie widzieli.Uciekłem z mieszkania.To byłomieszkanie w wielkim bloku, z mnóstwem korytarzy.Szukałemschodów, zupełnie zapomniałem o windzie.W końcu znalazłemschody, wybiegłem na ulice i - nim wróciłem do swojego pokoju -długo spacerowałem.Nigdy przedtem nie zaświtało mi nawet w gło-wie, że Joe, Frank i inni dobrze się czują w moim towarzystwie tylkodlatego, że mogą się ze mnie wyśmiewać.Teraz już wiem, co mieli na myśli kiedy mówili wyciąć Char-liego Gordona".Jest mi wstyd.1 jeszcze jedno.Zniła mi się dziewczyna, Ellen, tańcząca i ocierającasię o mnie, a kiedy się obudziłem prześcieradło było mokre i lepkie.13 kwietnia- Nadal nie chodzę do pracy w piekarni.Poprosiłem właścicielkę domu, panią Flynn, żeby zadzwoniłado pana Donnera i powiedziała mu, że jestem chory.Ostatnio paniFlynn patrzy na mnie dziwnie, tak jakby się mnie bała.Moim zdaniem dobrze się stało, że wreszcie wiem, jak wszyscysię ze mnie śmieją.Wszystko sobie dokładnie przemyślałem.Cho-dzi o to, że jestem taki głupi, że nawet nie wiem, kiedy robię coś głu-piego.Ludzie sądzą, że skoro głupiec nie umie zachować się tak jakoni, to jest śmieszny.W każdym razie teraz wiem, że z dnia na dzień robię się odrobi-nę mądrzejszy.Poznałem interpunkcję i niezle ortografię.Lubięsprawdzać trudne wyrazy w słowniku i zapamiętuję, jak się je pisze.Próbuję też pisać dziennik bardzo uważnie, ale to wcale nie takiełatwe.Dużo czytam; pani Kinnian mówi, że czytam bardzo szybko.Nawet rozumiem bardzo wiele z tego, co przeczytałem i prawie nicnie zapominam.Zdarza się, że zamykam oczy, myślę o przeczytanejstronie i ta strona pojawia mi się w wyobrazni jak obraz.Czasami widzę także inne obrazy.Zamykam oczy i one tam są.Na przykład dzisiaj rano, kiedy, zaraz po przebudzeniu, leżałem nałóżku z otwartymi oczami.Nagle poczułem się tak, jakby jakaś tamapękła mi w głowie, jakby pojawiła się w niej dziura, przez którą całymogłem przejść.To chyba przeszłość.dawna przeszłość, kiedy zaczą-łem pracować w piekarni Donnera.Widzę ulicę, przy której stoi pie-karnia.Obraz jest najpierw zamazany, a potem pojawiają się w nimrzeczy tak wyrazne, jakby były teraz, tu, tuż przede mną, ale inneobrazy nadal są niewyrazne, więc nie jestem pewien.Niski staruszek z przerobionym dziecinnym wózkiem, naktórym stoi piecyk na węgiel drzewny, zapach pieczonych kasztanów,na ziemi leży śnieg.Młody chłopak, chudy, z szeroko otwartymioczami, na twarzy wyraz przerażenia, wpatruje się w szyld.Co jestna tym szyldzie? Nie mogę odczytać liter.Wiem, że napisane jest tam Piekarnia Donnera", ale przyglądając mu się oczami wyobrazni nieumiem odczytać napisu, który widzi chłopiec
[ Pobierz całość w formacie PDF ]