Home HomeUpalne lato Gabrieli Katarzyna Zyskowska IgnaciakBonda Katarzyna Tylko martwi nie kłamišMotylek Lipowo 1 Katarzyna PuzyńskaKatarzyna Berenika Miszczuk SzeptuchaKarol Marks, Fryderyk Engels Manifest KomunistycznyOlivia Cunning One Night with Sole Regret 06 Tell meNorton Andre Strzez sie sokola (SCAN dal 104Mastering Delphi 6 (2)Anne McCaffrey Piesn Krysztalu (3)Simak Clifford D W pulapce czasu (SCAN dal 1141) (2)
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • angamoss.xlx.pl
  •  

    [ Pobierz całość w formacie PDF ]
    .Siada na biurku i wertuje notes. Doktor Panowski?  Jej głos jest obojętny. Dzień dobry, panie doktorze, ja z takimmałym kłopotem.Coś kiepsko się czuję& i test ciążowy jest dodatni.Ale ja wiem, że to nie-możliwe, zupełnie nieprawdopodobne, przecież biorę tabletki.No, już chyba piąty rok.Nie,spirala nie& Ostatni?  Nie lubiła rozmawiać na tematy tak intymne przez telefon, ale doktorPanowski ją znał, wiedział, jak bardzo zajętą jest osobą.Otworzyła kalendarz i przewracaław nim kartki, dość nerwowo.Lepiej przez telefon odpowiadać na takie pytania, niż tracić cennyczas. Bo ja wiem? Ze sześć tygodni temu  zdziwiła się. Tak, sześć tygodni temu ostatniraz współżyłam& Dobrze, czy badanie krwi mogę zrobić od razu u pana? Nie mogę czekać!Wyjeżdżam.Kłopoty hormonalne? Niech mnie pan nie straszy.Dobrze.Będę jutro.Miała nadzieję, że nikt nie zauważył, jak zle wygląda.Kupiła podkład odrobinę ciemniejszyniż zwykle  nawet solarium nie pomogło ukryć bladości twarzy  i dzisiaj wyjątkowo prze-znaczyła więcej czasu niż zwykle na makijaż.Najgorsze te schody.Bo nie jest już w stanie w ogóle wejść do windy.To szaleństwo, alenawet przestąpienie progu kabiny wywołuje panikę, ciało Anny po prostu wie, że winda się niezatrzyma, uniesie ją do góry po to tylko, żeby potem opaść na dół ze straszliwym przyspiesze-niem i wcisnąć w żelbetowe belki pod podłogą parteru.Anna spakowała już wszystkie swoje rzeczy osobiste.Resztę zrobi pani Jagoda.Patrzy naswoje biuro i chce się uśmiechnąć, ale nagły skurcz brzucha zmusza ją do pochylenia się.Annaopada na fotel, podgina kolana do góry, powolutku rusza do łazienki.Patrzy w lustro i oddychatak, jak się uczyła na kursach walki ze stresem: wdech przez nos, wydech ustami.Wstrzymaćpowietrze.Wdech, wydech.109 Anna patrzy na swoje odbicie i zaczyna powoli mówić do siebie: Oddychać, głęboko oddychać, wszystko jest w porządku, ja jestem w porządku, jest świet-nie, jest znakomicie, mogę mieć wszystko, co chcę, mogę być wszystkim, o czym pomyślę,czuję się dobrze, jestem silna i zdrowa.Oddech powoli się uspokaja i Anna wraca do gabinetu.W samą porę.Przy biurku stoi paniJagoda.Anna z przyjemnością zauważa, że nogi sekretarki są gładko ogolone. Przepraszam, pani mama na linii. Dziękuję. Anna siada po raz ostatni w tym fotelu. Mamo? Za moment jadę nalotnisko.Tak, od razu po przyjezdzie zadzwonię.Natychmiast.Nic się nie martw.Pani Marzenabędzie się tobą opiekować.Wiem, że miałam być wczoraj, ale wróciłam z pracy o wpół dojedenastej.Myślałam, że już śpisz.Oczywiście, że wyłączyłam telefon, bo inaczej pracowała-bym również w nocy.Oj, mamo.Nie przesadzaj.To tylko trzy miesiące.Co ci przywiezć? Cośwymyśle.I obiecuje, że od razu z lotniska przyjadę do ciebie.Całuje, całuję.Jakie to dziwne, żegnać się w taki sposób z miejscem, w którym spotkało ją tyle dobrego.Jeszcze tylko jeden telefon i można jechać. Janek! Kochanie, dzwonię jeszcze, żeby się pożegnać.Nie, nie mogłam wczoraj zostać nanoc.Ale chociaż troszkę się poprzytulaliśmy& Kocham cię.Wszystko się zmieni po powrocie,obiecuję.Ostatni raz.To już naprawdę ostatni raz.Kocham cię.Prowadz się porządnie.Nie, nierób sobie kłopotu, odwozi mnie kierowca.Co ci przywiezć? Siebie przecież tam nie zostawię!Siebie na pewno przywiozę! Pa, kochanie!Trzy miesiące zlecą jak z bicza trząsł.%7łeby tylko krwawienie ustało.Już tydzień.Lekarz coprawda powiedział, że to normalne, że byłoby dobrze, żeby poleżała po zabiegu, ale lekarzezawsze przesadzają.Dobrze, że nie powiedziała Jankowi.To by mogło zepsuć ich związek.Niewiadomo, czyby zrozumiał.A za trzy miesiące wszystko się zmieni.Teraz trzeba tylko poprosić kierowcę, żeby przyszedł po bagaż.A ona spokojnie schodamizejdzie na dół, nie spiesząc się.Wszyscy wiedzą, że ma taki obyczaj, że chodzi na piechotę, boto dobrze robi na serce.Zresztą, nawet jeśli kiedyś się z niej wyśmiewali, to już na pewno tegonie robią.Już nie.Naciska guzik interkomu. Pani Jagodo, proszę powiedzieć kierowcy, że jestem gotowa.Może przyjść po bagaż.***Anna czeka na Sekretarz, która zapowiedziała się na trzecią.Siedzi w wygodnym skórzanymfotelu i sączy kawę z małej przezroczystej filiżanki.Patrzy na swoje dłonie  nowy lakierlustrzany bardzo dobrze się prezentuje.Wystarczająco elegancko i wystarczająco dyskretnie.Jest z siebie zadowolona.Opłacało się dbać o kondycję.Numer ubrania zmniejszył się do wy-maganego.Wizażystka nie zawsze doradzała najlepiej, ale tym razem Anna czuła, że dobórubrań jest zgodny z jej psychicznym nastawieniem.Elegancja i wygoda w jednym.110 Na widok Sekretarz podniosła się i ruszyła w jej kierunku.Mój Boże, tej kobiecie ktoś w końcupowinien doradzić, jak się ubrać! Anna ucałowała w powietrzu policzek Sekretarz. Jak miło znowu cię widzieć! Zwietnie wyglądasz! A ty kiedy na urlop?Sekretarz zmarszczyła śmiesznie brwi. Jeszcze nie teraz.Ale tobie wyjazd posłużył. No chyba! Ten szwajcarski ośrodek odnowy może człowieka zrujnować.No, z czymjesteś?Sekretarz przycupnęła na jednym z foteli przy okrągłym stoliku. Słuchaj, mam taką niemiłą sprawę&Anna nie lubi niemiłych spraw.Do niej nie powinny takie trafiać.Ale to znaczy, że ktoś nadole się nie sprawdza. Jak niemiłą, to nie chcę słuchać. Wiesz, sprawa przegrupowań.Anna nacisnęła interkom. Ach, to załatwimy od ręki.Czego się napijesz? Kawa.Może z odrobiną koniaku.Zimno tu u ciebie. Lepiej za zimno niż za gorąco.Lepiej się konserwujemy w zimnie! Okna się nie otwie-rają, więc włączyłam na dwadzieścia.Dwie kawy z koniakiem, pani Basiu.Anna siada wreszcie w fotelu naprzeciwko gościa.Sekretarz ma zmarszczki koło ust.Niedo-brze.Lifting to obowiązek każdej kobiety w pewnym wieku.I zimno jej? Nie jest wcale zimno. Mogę podkręcić ogrzewanie, jeśli chcesz. To twój gabinet.Anna uśmiecha się uprzejmie  i moi goście.No, mów, co tam.Sekretarz rozkłada na kola-nach papiery.Dlaczego z każdym drobnym problemem muszą się do mnie zwracać, myśli Anna. Beata Daniluk z działu B nie chce popuścić w sprawie& wiesz, cztery jeden& Hermanowej? Przecież to już dawno załatwione. Byłoby załatwione, ale dział C nie chce tego przyjąć bez podpisu Danilukowej& A Dani-lukowa powołuje się na ciebie. Na mnie? A cóż ja z tą sprawą mam wspólnego?Pani Basia wchodzi bezszelestnie, tak wpasowana w to miejsce, jakby była przezroczysta.Na srebrnej tacce filiżanki z kawą i koniak.Anna kiwa głową.Pani Basia tak samo bezszelest-nie znika.Anna nalewa do kieliszków złotego płynu.Nieuchwytny zapach rozchodzi się po pokoju.Dłonie Anny otulają kieliszek.Trzeba odrobinę ogrzać, wtedy przyjemność picia zaczyna siętym ostrawym zapachem, zanim ciepło spłynie do żołądka.Delikatnie rusza kieliszkiem.Ko-niak faluje jak tłusta oliwa, zostawiając słaby ślad na szkle.111  Mówiła, że obiecałaś& Dawno bym to załatwiła, ale nie pozwoliłaś jej ruszyć& machore dziecko&A Sekretarz znowu o tym samym.Nie wie, jak to się załatwia? Dlaczego mi zawraca głowę,mam milion innych spraw do załatwienia.Beata ma chore dziecko od lat.I dlatego tak sięzaniedbuje w pracy.Znowu coś niezasłużenie na mnie spada.Odpowiedzialność za dobro fir-my, na tym poziomie!  myśli Anna, a głośno mówi: Tym bardziej powinna uważać na to, co robi.No cóż, będziemy musieli ją zwolnić [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • syriusz777.pev.pl
  •