Home HomeBulyczow Kiryl Ludzie jak ludzie (SCAN dal 756Moorcock Michael Zeglarz Morz Sagi o Elryku Tom III (SCAN dalMoorcock Michael Sniace miast Sagi o Elryku Tom IV (SCAN dalMoorcock Michael Zemsta Rozy Sagi o Elryku Tom VI (SCAN dalMcCaffrey Anne Lackey Mercedes Statek ktory poszukiwal (SCAN dNorton Andre Pani Krainy Mgiel (SCAN dal 778Card Orson Scott Dzieci Umyslu (SCAN dal 922)Card Orson Scott Alvin czeladnik (SCAN dal 707)Card Orson Scott Uczen Alvin (SCAN dal 706)Robert Galbraith Cormoran Strike 02 Jedwabnik
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • karro31.htw.pl
  •  

    [ Pobierz całość w formacie PDF ]
    .I trochę tego pyłu, zauważył, wciąż trzymało się jego butów.Niemal tak, jak wspomnienie owej drogi trzymało się jego pamięci.Pamięć i kurz, powiedział do siebie.Więź z przeszłością.Dotarł do wzgórz.Noc była pełna zapachu sosen i leśnych kwiatów.Dotarł na szczyt niewielkiego wzniesienia i stał na nim przez chwilę, zatopiony spojrzeniem w aksamitną miękkość nocy.Gdzieś, tuż obok, pasikonik stroił ostrożnie swoje skrzypce, a od mokradeł dobiegało stłumione rechotanie żab.W ciemności przed nim szumiał strumień, płynąc swoim skalistym korytem, i mówił.Mówił do drzew, porośniętych trawą brzegów, kwiatów zwieszających nad nim pogrążone we śnie głowy.- Chętnie bym się zatrzymał - oznajmił.- Chętnie bym się zatrzymał i porozmawiał z wami.Ale nie mogę, rozumiecie.Muszę się spieszyć.Jest takie miejsce, do którego powinienem dotrzeć.Nie mogę tracić ani chwili.Bardzo, bardzo się spieszę.Jak Człowiek, pomyślał Sutton.Ponieważ Człowiek pędzi wciąż naprzód niczym strumień, ponaglany okolicznościami i potrzebami, ambicją innych niespokojnych ludzi, nie pozwalającym mu stanąć w miejscu.Nie usłyszał żadnego dźwięku, ale poczuł, jak na jego ramię spada wielka dłoń i ściąga go ze ścieżki.Szarpnął się w bok i wyrwał z kleszczy.Dostrzegł niewyraźną sylwetkę mężczyzny, który go schwytał.Zacisnął dłoń w pięść.zamachnął się, z całej siły opuścił ją na ciemną głowę, ale cios nigdy nie dotarł do celu.Rozpędzone ciało uderzyło go pod kolana, ramiona oplotły mu nogi i Sutton zachwiał się, po czym runął na twarz.Natychmiast usiadł i gdzieś z prawej strony usłyszał cichą pukaninę szybkiej wymiany ognia.Kątem oka zarejestrował w mroku jaskrawe migotanie wystrzałów.Potem z nicości wyłoniła się dłoń i przykryła mu nos i usta.Proszek! - pomyślał.I w tej samej chwili przestał widzieć inne ciemne postacie wśród drzew, słyszeć rechotanie żab i odgłos wystrzałów.44.Sutton otworzył oczy.Leżał spokojnie w łóżku.Przez okno wpadał powiew wiatru, a pokój - ozdobiony fantastycznymi żywymi freskami - zalany był jaskrawym Światłem słonecznym.W powietrzu czuło się aromat kwiatów, a na drzewie koło okna ćwierkał radośnie jakiś ptak.Wolno pozwolił swoim zmysłom ogarnąć pokój, zebrał o nim informacje, zbadał jego obcość.Nie znane mu meble, kształt samego pomieszczenia, zielone i fioletowe małpki goniące się po falistej lianie biegnącej wokół ścian.Jego umysł spokojnie zaczął się cofać do ostatnich świadomych momentów.Rozbłyski wystrzałów w nocy, a potem wyłaniająca się z mroku dłoń zakrywająca mu nos i usta.Uśpili mnie, pomyślał.Uśpili i porwali.Wcześniej słyszał świerszcza, żaby skrzeczące w mokradłach i gadatliwy strumień płynący w dół wzgórza, spieszący się do jakiegoś swojego celu.Jeszcze wcześniej za biurkiem naprzeciwko niego siedział mężczyzna i mówił o korporacji, marzeniach i planach.Fantastyczne, myślał Sutton.W jaskrawym świetle zalewającym pokój sama idea wydała mu się absolutnie fantastyczna: Człowiek, który powinien sięgnąć nie tylko po gwiazdy, ale i galaktyki.Była w tym wielkość.Niegdyś uważano za fantazję myśl, że Człowiek zdoła kiedykolwiek oderwać się od powierzchni swojej rodzinnej planety.Kiedy indziej znowu uważano za niemożliwe przekroczenie przez Człowieka granic Układu Słonecznego, dotarcie do nicości rozciągającej się pomiędzy gwiazdami.Trevor reprezentował siłę i przekonanie.Niewątpliwie wiedział, dokąd zmierza, dlaczego to robi i jaka będzie tego cena.“Objawione przeznaczenie", powiedział.Taka właśnie jest cena.Tego właśnie mu potrzebna.Człowiek stałby się potęgą, niemal bogiem.Ludzka definicja życia i myśli byłaby podstawowym kryterium dla całego wszechświata, dla kruchych bąbelków czasu i przestrzeni unoszących się na morzu tajemnic niedostępnych dla żadnego umysłu.I być może gdyby Człowiekowi udało się wreszcie osiągnąć swój cel, byłby zdolny przeniknąć także te tajemnice.W rogu pokoju stało lustro.Zobaczył w nim odbicie dolnej części swego ciała.Leżał na łóżku i, nie licząc szortów, był zupełnie nagi.Poruszył palcami stóp i spojrzał na ich odbicie w zwierciadle.“Tylko ty możesz nas powstrzymać", powiedział mu Trevor [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • syriusz777.pev.pl
  •