[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.O czymsobie myślałeś, młody człowieku? Nie wiedziałeś, że te rzeczy są trwałe?Roześmiał się, przyciągając jej ciało do swojego.Cholera, wreszcie.Jego palce wbiły się w jej boki i zaśmiała się wraz z nim, próbując się uwolnićjego energicznemu łaskotaniu.Przestał po chwili i po prostu trzymał ją przy sobie, dając jej czas nazłapanie oddechu.- Bycie odrzuconym przez to, jakim jest się na zewnątrz jest łatwe -powiedział.- Naprawdę boli wtedy, kiedy zostaje się odrzuconym za to, comasz w środku.Przytuliła się do niego.- W takim razie nie masz się o co martwić.Odchylił się i wsunął palec pod jej brodę, aby unieść jej głowę.Spojrzała w te jej śliczne, zielone oczka.Zatraciła się w nich.Praktycznie sięrozpłynęła pod ich uwagą.Cholera.- Jakim cudem cię znalazłem, Melanie Anderson?- zapytał.- Możesz za to podziękować libido Nikki, Panie Gwiazdo Rocka -powiedziała.- Wiesz, zaciągnęła mnie za kulisy wbrew mojej woli.Aby mogłazabawić się z Shade'em Silvertonem - lekkie ukłucie niepokoju skradło oddechMelanie.Nikki wciąż się do niej nie odezwała.Melanie nie wiedziała, czypowinna się martwić czy wkurzyć.- Wyślę jej kwiaty w podzięce - powiedział.Zmartwienie Melanie zniknęło, kiedy podniósł ją w pasie i postawił nakrawędzi łóżka o królewskich rozmiarach.Prawdę mówiąc, to zniknęło wszystko na całym świecie oprócz niego,kiedy obsypał jej skórę miękkim pocałunkami, aż pochwycił sobą każdy jejcal.Ona także go dotykała, opuszkami palców i ustami i językiem, ażwreszcie nakrył jej ciało swoim i patrząc jej nieustannie w oczy, wszedł w niągłęboko.Jego pchnięcia były boleśnie powolne, dając jej mnóstwo czasu, abynacieszyła się każdym.Splótł z nią palce, trzymając jej dłonie nad jej głową,gdy powoli popychał jej ciało ku rozkoszy.Kiedy wreszcie zadrżała, topocałował ją namiętnie i dołączył do niej w błogości.Całkowicie się mylił dotego, że jej orgazm nie byłby tak silny jak jej inne.Z pewnością poczuła tenw swojej zaciskającej się cipce, ale poczuła go również głębiej.Poczuła go wswoim sercu, w swojej duszy.Wszędzie czuła Gabe'a.Cholera.Zamknęła oczy i z trudem przełknęła ślinę, zwalczając emocje, którezaciskały się na jej gardle.Naprawdę zamierzała się rozpłakać po seksie? Ktotak robił?Gabe zwiotczał na niej i uwolniła swoje ręce z jego, aby móc go mocnoprzytulić.Zaciągnęła się nim głęboko i odetchnęła, jakby mogła poczuć gowięcej w sobie.Chcąc go mieć całego w sobie.Odetchnęła z nim znowu, kiedy zaczęła myśleć, że jej płuca eksplodująod wstrzymywania powietrza.- Dobra - szepnął.- Zamierzam z ciebie zejść i pójść teraz spać.Typowy facet, pomyślała z uśmiechem.- I będę udawać, że właśnie nie oddałem ci swojego serca.Może nie był taki typowy.Co miała na to powiedzieć?Wysunął się z jej ciała i sturlał się z niej.Zamiast zamknąć oczy irozpocząć chrapać, to uniósł rękę i prześledził kontury jej twarzy jednympalcem.- Pewnie będziesz potrzebował zastępstwa na to serce, które właśnie midałeś - powiedziała.Uniósł pytająco brew.- Moje będzie pasować?- spytała schrypniętym głosem.Zakrył jej walące serce jedną dłonią i uśmiechnął się tym szerokim,wspaniałym uśmiechem, przez który z przyjemności podwijała palce u stóp.- Zdaje się, że jest w dobrym stanie.Biorę je.Rozdział 18Dziwny dzwięk wyrwał Melanie ze snu.Z walącym sercem, otworzyłaoczy.Dopiero po chwili rozpoznała słabo oświetlony pokój i masywne,orzechowe meble w domu Gabe'a.Ciężki ciężar leżał na środku jej pleców.On też należał do Gabe'a.Uśmiechnęła się z zadowolenia i znowu zamknęłaoczy tylko po to, aby ponownie je otworzyć, gdy Gabe jęknął przez sen.Wił się w splątanej pościeli, kopiąc mocno w goleń Melanie.Skuliła się i próbowała wydostać spoza jego zasięgu.- Nie - jęknął.- Nie, proszę.Ledwo uniknęła jego ciosu pięścią w jej żebra.Jeżeli chciała przetrwaćtą noc bez szwanku, to musiała wybudzić go z tego koszmaru.- Gabe - powiedziała spokojnie, kładąc dłoń na jego ramieniu.Potrząsnęła nim lekko.- Kochanie, obudz się.Masz zły sen.- Nie!- krzyknął i poderwał się do pozycji siedzącej, niemal zwalającMelanie z materaca.Jego oczy rozejrzały się dziko po pokoju, wreszciezatrzymując na nie.Odetchnął ciężko i przerzucił swoje długie nogi przezkrawędz łóżka.Oparł łokcie na swoich udach i ukrył twarz w dłoniach,oddychając powoli, aby wrócić do normy.- Wszystko w porządku?- zapytała Melanie.Gdy otworzył oczy, towyglądał na przerażonego.Nie była pewna, czy chciała wiedzieć, co go takgłęboko męczyło, ale i tak zapytała, bo chciała być tu dla niego, jeśli jejpotrzebował.- Chcesz o tym porozmawiać?Niemal niezauważalnie pokręcił głową.- Poczujesz się lepiej.- Nie miałem tego koszmaru od lat - powiedział.- Głupi dzieciak.Głupipieprzony dzieciak.Sprowadził go z powrotem.Pierdolę to wszystko.Melanie przez długi czas nie rozumiała jego słów.- Ten dzieciak, który potrącił twojego psa?Przytaknął lekko.- On nie chciał - powiedziała Melanie, nie wiedząc co innego miałabypowiedzieć.- Nie chciał się upić? Nie chciał usiąść za kierownicę?- N-nie sądzę.- W takim razie przestać szukać wymówek dla tego gówniarza.- Nie szukam.Nie rozumiem, dlaczego bardziej wkurza cię to, że byłpijany, niż to, że potrącił Lady.Przesunęła się na materacu i uklękła za nim.Kiedy dotknęła jegoramienia, to podskoczył jakby go uderzyła.- O czym śniłeś?- Nie chcesz wiedzieć.- Chcę.Powiedz mi.- On nie był martwy, Melanie.Zmarszczyła brwi.- Oczywiście, że nie jest martwy, kochanie.Jestem pewna, żebezpiecznie dojechał do domu.Za bardzo się martwić - jakby ona mogłapowiedzieć coś na ten temat.- Nie ten dzieciak z popołudnia - powiedział.- Joey.Powiedzieli jegorodzicom, że umarł natychmiast po tym jak rozbił się na drzewie.Powiedzieliim, że nie cierpiał.To było kłamstwo, Mel.Być może miłosierne kłamstwo, alejednak kłamstwo.Przesunęła dłonią po jego gładkich plecach i oparła głowę na jegoramieniu, czekając ażby kontynuował.- Usłyszałem trzask.Wiedziałem, że to był Joey i pobiegłem zobaczyćco się stało.Nie miałem problemy z odnalezieniem samochodu
[ Pobierz całość w formacie PDF ]