[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Widział swój upadek, choćby tylko obserwując innych podczas nauki.ato oznaczało, że oni prawdopodobnie też to widzą.Pomyślał znowu o tym, co powiedział mu twi lekański mistrz. Straciłeś wolę walki.Kas im miał rację.Bane czuł, jak jego wola walki się ulatnia, już od pierwszego snu oojcu.Niestety nie miał pojęcia, jak odzyskać ten gniew i ogień rywalizacji, który napędzałjego błyskawiczne postępy w hierarchii uczniów Sithów. Wróć, kiedy będziesz gotów przyjąć Ciemną Stronę, zamiast się od niej odwracać.Coś go powstrzymywało.Jakaś część jego osoby cofała się przed tym, kim się stał.Mógłteraz medytować godzinami, koncentrując umysł na poszukiwaniu wirującej, pulsującej furiiCiemnej Strony, którą gdzieś w sobie zamknął.Zimny woal opadł na jądro jego istoty, a onżadną miarą nie mógł go rozerwać, by dotrzeć do Mocy, która pod nim się kryła.A czasu było coraz mniej.Do tej pory nikt jeszcze nie odważył się wyzwać go w kręgu było tak od śmierci Fohargha.Ponury koniec Markutha wciąż budził w studentach dośćstrachu, żeby się do niego nie zbliżać.Bane wiedział jednak, że niedługo przestaną się go bać.Jego pewność siebie i umiejętności zanikały, porażki stawały się coraz bardziej oczywiste.Wkrótce staną się oczywiste dla wszystkich studentów, tak jak dla niego.W ciągu tych pierwszych dni po śmierci Fohargha jedynym jego prawdziwym rywalembył Sirak.Teraz każdy uczeń w Zwiątyni stanowił dla niego potencjalne zagrożenie.Beznadziejność tej sytuacji rozdzierała mu serce.Chciał wrzeszczeć, drzeć kamienne ścianyw bezsilnej rozpaczy.Pomimo jednak całej frustracji nie był w stanie przywołać pasji, którąkarmiła się Ciemna Strona.Wkrótce ktoś wyzwie go na ring i pokona bez trudu.I nic nie mógł uczynić, abypowstrzymać nadejście tej chwili.Lord Kaan spacerował niespokojnie po mostku Zmierzchu , który unosił się na orbicieprzemysłowego świata Brentaal IV.Flota Sithów zajmowała sektor Bormea, regionprzestrzeni, gdzie przecinały się Perlemiański Szlak Handlowy i Droga Hydiańska.BractwoCiemności kontrolowało teraz dwa najważniejsze szlaki nadprzestrzenne obsługujące ZwiatJądra.Opór Republiki, stawiany bezlitośnie posuwającej się naprzód flocie Sithów, był corazsłabszy.A jednak, pomimo ostatniego zwycięstwa, Kaan czuł, że coś jest nie w porządku.Podbójsektora Bormea wydawał się wręcz zbyt łatwy.Zwiaty Corugal, Chandrilla i Brentaal padłyjedne po drugich, ich obrońcy zaś stawiali jedynie pozorny opór, zanim rzucili się do ucieczkiprzed hordą najezdzców.Lord wyczuwał jedynie garstkę Jedi wśród stawiających im czoło sił Republiki.Nie poraz pierwszy Jedi byli właściwie nieobecni w kluczowych starciach.W czasie walk naBespinie, Sulluście i Tanaabie Kaan spodziewał się oporu w postaci całej floty prowadzonejprzez mistrza Jedi Hotha, jedynego dowódcę Republiki, który wydawał się zdolny dozwyciężania w walce z Sithami.A jednak generał Hoth pomimo reputacji, jaką wyrobiłsobie w początkowych etapach wojny nie pojawił się tam.Początkowo Kaan sądził, że to pułapka, jakiś skomplikowany spisek, zaaranżowany przezokrutnego Hotha, aby pochwycić i zniszczyć odwiecznego wroga.Jeśli jednak była topułapka, nigdy się nie zamknęła.Sithowie naciskali ze wszystkich stron, siedzieli prawie uprogu samego Coruscant, a Jedi po prostu zniknęli, jakby opuścili Republikę w największejpotrzebie.Powinien być zachwycony.Bez Jedi wojna była właściwie wygrana, Republika upadnieza kilka miesięcy i Sithowie zapanują.Ale gdzie się podziali Jedi? Kaanowi wcale się to niepodobało.Dziwna wiadomość, jaką Kopecz przesłał mu kilka godzin wcześniej, tylkozwiększyła jego niepokój.Twi lek wybierał się na spotkanie Zmierzchu z ważnymiinformacjami dotyczącymi Ruusan, wieściami, których nie chciał przekazywać normalnymikanałami.Wieściami tak ważnymi, że musiał je dostarczyć osobiście. W doku Zmierzchu właśnie wylądował myśliwiec przechwytujący, lordzie Kaan zameldował żołnierz z załogi mostku.Pomimo zniecierpliwienia, z jakim oczekiwał wiadomości Kopecza, lord Kaan oparł siępokusie, by wyjść mu na spotkanie do doku.Czuł, że stało się coś bardzo, bardzo złego, aważne było, aby zachować pełną powagę i spokój wobec żołnierzy.Cierpliwość nie byłajednak cnotą popularną wśród lordów Sithów i Kaan nie mógł się powstrzymać od krążeniapo mostku w oczekiwaniu, aż Twi lek tam dotrze i złoży złowieszczo brzmiący raport.Po kilku minutach, które jemu wszakże wydawały się godzinami, Kopecz wreszcie dotarłna miejsce.Wyraz jego twarzy nie wróżył nic dobrego i niepokój Kaana wzrósł jeszcze, kiedytamten szybko przeciął mostek i złożył niedbały ukłon. Muszę z tobą porozmawiać w cztery oczy, lordzie Kaan. Możesz mówić tutaj zapewnił go Kaan. To, co zostanie tu powiedziane, nie wyjdziepoza ten statek.Załoga mostku Zmierzchu została osobiście dobrana przez lorda Kaana.Wszyscyzłożyli przysięgę całkowitej lojalności: znali poważne konsekwencje, jakie ich czekały, gdybyzłamali przysięgę.Kopecz podejrzliwie rozejrzał się po mostku, ale załoga wydawała się zajęta wyłączniewłasnymi sprawami.Wydawało się, że nawet go nie zauważają. Straciliśmy Ruusan rzekł szeptem pomimo zapewnień Kaana. Baza na powierzchniplanety, flota na orbicie.wszystko zniszczone!Przez moment Kaan się nie odzywał.A kiedy już to zrobił, również zniżył głos do szeptu. Jak to się stało? Przecież mamy szpiegów w całym wojsku Republiki! Wszystkie flotyzostały w Jądrze.Wszystkie! Przecież nie mogli zebrać dość sił, żeby odbić Ruusan! Nie beznaszej wiedzy! To nie Republika odparł Kopecz. To Jedi.Setki.Tysiące.Mistrzowie, rycerze,padawanowie Jedi, cała armia Jedi.Kopecz zaklął głośno.Nikt na mostku nawet nie podniósł głowy w ich kierunku, codobitnie świadczyło o ich karności i strachu przed dowódcą. Lord Hoth zdał sobie sprawę, że siła zakonu Jedi została zbyt mocno rozproszona wpróbach obrony Republiki ciągnął Kopecz
[ Pobierz całość w formacie PDF ]