[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Specjalnie w tym celu sprawił sobie trójnóg i co trzy dni ostrzył swoje podkówki.- Ja ci powiem, Stanik, jak to jest - rzekł kiedyś.- Jeśli taki komunista czy reakcjonista leży na ziemi, a ty mu jeszcze szybko swoimi ostrymi kromflekami dołożysz, nie masz pojęcia, jakie to na nich robi wrażenie! I nic ci za to nie mogą zrobić, bo wszystko idzie przez partię.Tego Skowronka, jak myślisz, kto go posłał na tamten świat? Ja, bracie, Pelka! Kiedy przystąpisz do nas, do partii, postaram ci się o parę butów z cholewami.Jaki masz numer? Popytam trochę tu i tam, buty nie muszą przecież być nowe.Brunatne, wiesz, możesz je wtedy i w niedzielę nosić, wygląda prima!Hübner był na razie z dala od spraw partyjnych.- Przyjrzę się temu jeszcze trochę, dopóki nie będą mieli więcej do powiedzenia - oznajmił.- Hübner to człowiek z głową - mówiła Świętkowa.- Jakim on językiem przemawia, ten sposób wymowy! A teraz wam opowiem, pani Pelka, co on niedawno temu zrobił: Nasz ojciec, Świętek, miał czterdzieste urodziny.Niespodziewanie zjawia się Hübner.Wiem na pewno, pani Pelka, że on nie mógł sobie tego przedtem wymyślić, i ni stąd ni zowąd zaczyna jak z rękawa wytrząsać wiersze.Prosiliśmy go, by nam to zapisał.Posłuchajcie, pani Pelka:Życzymy ci, tato, wszystkiego dobrego,w dniu święta twojego.Niech ci się dalej tak powodzi,i życie twoje w piękne lata obrodzi.Trzykrotne hurra! hurra! hurra!I tak dalej, nie umiem tego tak pięknie wyrazić.I czy dacie wiarę, pani Pelka, że on już w dziecięcych latach był ministrantem! Pani Pelka, to nie jest takie łatwe, to czego te dzieci tam muszą nauczyć się na pamięć.To całe dominus od przodku do zadku.Po łacinie! Powiem wam, gdyby on tu miał odpowiednich partnerów, mógłby z nimi po łacinie rozmawiać.Na pewno! Mieszkają razem z rodzicami zaraz obok kina „Apollo”.Tam gdzie ta piękna, wielka mleczarnia.Widzieliście kiedy, jakie oni tam w kościele św.Anny mają ładne chorągwie na procesjach? Baranek Boży w złocie i ta cała lama.Powiem wam, pani Pelka, widziałam fotografię, na której jest sfotografowany Hübner z chorągwią podczas Bożego Ciała.Tak, tak, kto jego dostanie za zięcia, może się oblizać! Toteż nie dziwota, samiście świadkiem, jak nasza Tekla teraz wyładniała.No nie?Do Michci zaś powiedziała Świętkowa: - Jeśli cię kiedyś będzie stać na to, dzioucha, to zrób tak, żebyś mogła sobie wynająć miejsce na chórze u św.Kamila, połowę zwrócę ci z własnej kieszeni.Tam siedzi tylko lepsza sfera.Ci wszyscy kupcy, nauczyciele i ci z miasta, ci wyżsi.Maria von Gmyrek też specjalnie tak daleko latała i podczas mszy poznała tego swojego Zdrusza, co to jest w rządzie czy gdzieś tam.Piękną rentę będzie miała po nim.Wiesz, ten Zdrusz, co ma na płaszczu taki piękny kołnierz bobrowy.Kościół św.Kamila - marzenie! Tu Michcia zgadzała się z mamą całkowicie.Już cała ta dekoracja przed ołtarzem! Kwiaty, kwiaty, kwiaty, wszystko dary wiernych, a kto chciał mieć miejsce tam na chórze, z przodu przy balustradzie, skąd mógł wszystko pięknie widzieć, a ludzie z dołu wiedzieli, kto był tam na górze, ten musiał być w dobrych stosunkach z proboszczem Hallmannem.Jak tylko dziecko podrośnie, dostanie natychmiast ubranko męskiego kroju, z tyłu włosy dłuższe według modnego kroju zwanego Fassonschnitt, a z przodu piękne fale zrobione za pomocą fiksatywy, a potem Michcia już od małego przyzwyczai go, by co niedzielę chodził do kościoła.Będzie obok niej siedział grzecznie na chórze.Najlepszym materiałem na ubranie był glencheck.Na początku nie będzie to musiało być ubranie szyte na miarę.Biały kołnierzyk też robi dobre wrażenie! Wszyscy ludzie będą się za nią oglądać.Robią to już teraz, kiedy jedzie tramwajem, spryskana perfumami nr 4711.- Tylko jedno nie jest w tym Hübnerze stuprocentowe - mówiła Świętkowa, gdy Hübnera z Teklą nie było w pobliżu - jego siostra! Jest rozwiedziona i maluje się.Ale z drugiej strony myślę sobie, co człowiek winien, że ma taką siostrę? Nie można też innych tak surowo sądzić.Zawsze wam mówię, dziouchy, lepsza śmierć niż rozwód.Gdy kobieta jest rozwiedziona, to już z nią koniec! Albo z taką, co sobie wargi maluje.Dziouchy, po tym poznaje się wychowanie, które człowiek otrzymał.Kiedy takie spotykam na ulicy, wolę spojrzeć w drugą stronę.Każdy ma jakieś wady! Stanik na przykład pochodzi z bardzo prostej rodziny, Jankowskiemu brak palca, a Hübner ma rozwódkę za siostrę, człowiek musi brać życie jak leci.We własnej rodzinie nie wszystko jest na sto procent i za niejedno trzeba by się wstydzić.Świętek na przykład nie wie, co to bojaźń Boża.Co robi niedziela za niedzielą? Kiedy wszyscy inni są w kościele i modlą się za grzeszników, kurzy tę zasraną faję i zasmradza mieszkanie.Nie ma go w kościele na Wielkanoc, na Boże Narodzenie ani w Zielone Świątki, a nawet na procesji.Diabeł już za życia wszedł w posiadanie jego ciała, myślała Świętkowa.Co niedziela przykładała mu pięść do czoła i zgrzytała zębami.- Ludzie już nas palcami wytykają, ty giździe diosecki! Ludzie z baraków są lepsi od ciebie, ty szatanie!Pelka powiada, że kiedyś w kościele ukradli mu z kieszeni płaszcza portmonetkę, dlatego już tam nie chodzi, a Zając z dołu mówi, że nie może znieść kościelnego powietrza, bo ciągle tam pełno kadzidlanego dymu.Z Pelką Świętek nie utrzymywał stosunków, bo nie cierpiał tego partyjnego kramu.Ale z Zającem spotykał się Świętek w niedzielę w ogródku, zamiast w kościele.Ten Zając to był chytrus.- Wiesz, Świętek, kiedy się tak nad wszystkim zastanowić, to fajnie jest! Łońskiego roku zasadziłem sobie tytoniu i, bracie, rośnie! Potem wpakowałem palec do pasa transmisyjnego i urwało go, dostałem, bracie, za cztery tygodnie zasiłek chorobowy za darmo, bez jakiejkolwiek roboty! W tym czasie doprowadziłem do porządku chlewiki z królikami i za moje gołębie pocztowe dostałem niezłą cenę; wiesz, Świętek, niektórzy to tyle gadają, a wszystko to gówno.A teraz nabij sobie fajkę moim własnym tytoniem!I miał rację, że wszystko było fajnie, kiedy była niedziela.Pszczoły latały wokół, kopalnie były nieczynne, powietrze nie było takie zapaskudzone jak w ciągu tygodnia.Baby były w kościele.Cuchnęło kurnikiem, kozami i kwiatami; nie jechały żadne samochody, a słońce świeciło.Człowiek nie mógł tego wszystkiego ogarnąć na raz, bo musiałby się rozpłakać z radości.Lauba w ogrodzie była czysta i pomalowana na zielono, a gdy słońce przypiekało, pachniało smołą.Jankowski zbudował ją przed rokiem i mogła śmiało przetrwać czterdzieści lat.Na stole w laubie leżały suszone zielska z ogródka.Nad stołem przyczepiono rozmaite widokówki i obraz Marii.Piegża w krzaku agrestu ćwierkała i karmiła młode, a ziemia pachniała i pachniała.Dawniej spotykali się tutaj zawsze ze starym Bronkowskim i wspólnie wypijali po butelce piwa na swoją cześć.Teraz przychodził czasem Zając do Świętka do lauby.Raz jeden fundował butelkę piwa, a raz drugi.Gołębiami Świętek się nie interesował.Króliki też mu były obojętne.Dawniej miał ich kilka, ale od czasu tego wypadku na kopalni chciał tylko powietrze wdychać przez fajkę, wolno chodzić, nic nie myśleć i długo żyć
[ Pobierz całość w formacie PDF ]