[ Pobierz całość w formacie PDF ]
."Maszerując dalej w imperialnym orszaku, Idaho został wyrwany z zamyślenia przez świadomość, że śpiew Mówiących-do-Ryb cichnie.Wóz Królewski jadący przed nim zaczął staczać się po długiej rampie w dół do komnat pod placem.Idaho, wciąż w świetle słońca, rozejrzał się dookoła po lśniących wieżycach, tej rzeczywistości, na którą plany go nie przygotowały.Ludzie tłoczyli się na balkonach gigantycznego kręgu tarasów wokół placu - milczący ludzie patrzyli w dół na ich procesję."Uprzywilejowani nas nie witają" - pomyślał Idaho.Milczenie tych ludzi na balkonach napełniło go złymi przeczuciami.Wszedł do tunelu.Gdy zstępował w głąb, zawodzenie Mówiących-do-Ryb zanikało za nim.Odgłos kroków wydał mu się dziwnie wzmocniony.Ciekawość zastąpiła nękające go złe przeczucie.Idaho rozejrzał się wokół.Kanał o płaskiej posadzce był sztucznie oświetlony i szeroki, bardzo szeroki.Idaho oceniał, że w trzewiach placu może iść obok siebie siedemdziesięciu ludzi.Nie było tu tłumu witających, tylko rzadko rozstawione szeregi Mówiących-do-Ryb, które nie śpiewały, zadowalając się obserwowaniem przejazdu swojego Boga.Wspomnienie map podpowiedziało Idaho topografię tego gigantycznego kompleksu, rozciągającego się pod placem - prywatnego miasta wewnątrz miasta, miejsca, gdzie tylko Bóg Imperator, jego dworzanie i Mówiące-do-Ryb mogli wejść bez eskorty.Ale plany nic nie mówiły o masywnych kolumnach, przytłaczającym poczuciu olbrzymich, dobrze strzeżonych przestrzeni, osobliwym spokoju przerywanym przez odgłosy kroków i Wozu Królewskiego Leto.Idaho spojrzał nagle na Mówiące-do-Ryb stojące w dwóch rzędach wzdłuż ich drogi i uświadomił sobie, że ich usta poruszają się unisono, wypowiadając bezgłośne słowo.Rozpoznał je:Siajnok.- Kolejne Święto tak prędko? - zapytał Pan Leto.- To już dziesięć lat - odparł majordom.Czy myślicie, te przez tę wymianę zdań Pan Leto zdradza nieświadomość upływu czasu?Z Przekazów UstnychW trakcie osobistych audiencji, poprzedzających właściwe święto, wielu dworzan komentowało fakt, że Bóg Imperator spędził więcej czasu niż to pierwotnie planowano z nowym ixiańskim Ambasadorem, młodą kobietą o nazwisku Hwi Noree.Została sprowadzona na dół w środku przedpołudnia przez dwie Mówiące-do-Ryb.Osobista komnata audiencyjna pod placem była jaskrawo oświetlona, co pozwalało zorientować się w jej wielkości - mniej więcej pięćdziesiąt metrów długości na trzydzieści pięć szerokości.Ściany udekorowane były zabytkowymi fremeńskimi dywanami, których jasne wzory pokryto klejnotami i drogocennymi metalami, wkomponowanymi w bezcenne włókno przyprawowe.Przeważały spokojne czerwienie, w których dawni Fremeni byli tak rozmiłowani.Posadzka komnaty była przeważnie przezroczysta, z zatopionymi w niej rzeźbami egzotycznych ryb, wykonanych ze świetlistego kryształu.Pod posadzką przepływał strumień czystej błękitnej wody, którego wilgoć nie docierała do komnaty audiencyjnej, ale która i tak drażniła Leto, spoczywającego na pokrytym obiciami podwyższeniu naprzeciw drzwi.Już pierwsze spojrzenie na Hwi Noree ujawniło mu zauważalne podobieństwo do jej wuja, Malky'ego, ale poważne ruchy i spokój emanujący z kroków były równie wyraźne w swej od Malky'ego różnicy.Miała jednak tę śniadą skórę, tę owalną twarz o regularnych rysach.Pogodne brązowe oczy odpowiadały Leto na jego spojrzenie.Ale podczas gdy włosy Malky'ego były siwe, jej - świetliście brązowe.Hwi Noree promieniała wewnętrznym spokojem i w miarę, jak się zbliżała, Leto czuł, jak rozpościera on wokół niej swój wpływ.Zatrzymała się sześć kroków przed podwyższeniem.Biła od niej jakaś klasyczna równowaga, coś na pewno nie przypadkowego.Z narastającym podnieceniem Leto uświadomił sobie zdradzające się w osobie nowej Ambasadorki ixiańskie machinacje.Byli bardzo zaawansowani we własnym programie tworzenia określonych typów ludzkich dla określonych zastosowań.Rola Hwi Noree była niepokojąco oczywista - oczarować Imperatora, znaleźć rysę w jego pancerzu.Pomimo to w miarę trwania audiencji Leto zorientował się, że naprawdę raduje się z jej towarzystwa.Hwi Noree stała w kręgu dziennego światła, skierowanego na salę przez system ixiańskich pryzmatów.Wypełniało ono zakamarki sali blaskiem barwy płonącego złota, który skupiał się na Hwi Noree, przygasając tuż za Bogiem Imperatorem, gdzie stał krótki szereg strażniczek Mówiących-do-Ryb - dwanaście kobiet wybranych ze względu na niezdolność do mówienia i słyszenia.Hwi Noree miała na sobie prostą szatę z purpurowego ambielu, udekorowaną jedynie srebrnym naszyjnikiem z medalikiem z wytłoczonym symbolem Ix.Miękkie sandały w kolorze jej szaty wystawiały spod sukni noski.- Wiesz o tym - zapytał ją Leto - że zabiłem jednego z twoich przodków?Uśmiechnęła się łagodnie.- Mój wuj, Malky, podał mi tę informację na początku szkolenia, Panie
[ Pobierz całość w formacie PDF ]