Home HomeHegel (Routledge Philosophers) Frederick BeiserPohl Frederik Kroniki HeechowForsyth Frederick Negocjator (SCAN dal 809)Forsyth Frederick Negocjator (2)The Lord Of The Rings (Collection)Williams Tad Smoczy tron (SCAN dal 952)Ziemkiewicz Rafal A Pieprzony los kataryniarza (SCARice Anne Opowiesc o zlodzieju cialAhern Jerry Krucjata 1 Wojna Totalna (SCAN dal 1079) (Silverberg Robert Valentine Pontifex (2)
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • lolanoir.htw.pl
  •  

    [ Pobierz całość w formacie PDF ]
    .On^— odparł Quinn.llHt do światła, jego marynarka była rozpięta.Obróciłfc 'o zobaczyć kolbę broni, jaką nosił w kaburze.Quinnw jego stronę.Patrzył na Weintrauba.":? — spytał spokojnie.wal się głośniej Weintraub — idź sprawdź, czyl^a Weintraub westchnął.awa w Taorminie.Ta dziewczynka.My wiemy, żea.;? Ja już jestem poza.Było, minęło i nigdy więcej.no.Znajdźcie sobie kogoś innego.go innego.Brytyjczycy mają swoich ludzi, dobrychl uważa, że potrzebujemy Amerykanina, ale my nieifJttÓgłby ci dorównać, jeśli chodzi o Europę.S chce ratować własną dupę — orzekł Quinn lekcewa-!.Potrzebują po prostu kozła ofiarnego na wypadek,^we — przyznał Weintraub.—Jeszcze raz, Quinn, nie'/We dła rządu, nawet nie dla chłopaka.Dla rodziców.lepszego.Powiedziałem komisji, że ty nim jesteś.w się po pokoju.Popatrzył na te parę rzeczy, którepo jego myśli i wcale mu się nie podobało.Czytał akta Chunnapnione przez Lou Collinsa z CIA i odbył dwugodzinną rozmowętn towarzystwa ubezpieczeniowego LJoyda, które przez dziesięć latystywało dziwne, choć efektywne talenty Quinna.To, czego sięSriał, napełniło go mieszanymi uczuciami.Tamten był dobry, alerencjonalny.Policja niechętnie pracuje z samotnikami, nawet tymianymi.Zdecydował, że nie pojedzie na Heathrow, aby przywitać.Zobaczy się z nim później przedstawiając go nadinspektorom,li będzie współpracował podczas negocjacji —jeśli do nich doj-raz musi znowu jechać do Whitehall z raportem dla COBRYie żadnym.I wygląda na to, że nie skończy się to wszystko takorde wszedł na wysokości dwudziestu tysięcy metrów w stru-aetrza po odrzutowcu i wylądował w Londynie równo o osiem-itnaście minut wcześniej niż planowano.Quinn podniósł swoją·c i z Somendlle i McCreą na przyczepkę przeszedł rękawemzylotów.Trochę z boku czekało tam na niego cierpliwie dwóch^cych się w oczy mężczyzn.Jeden z nich podszedł.It* Quinn? — spytał cicho, a ten skinął głową.Nie wyciągał le-|ljak to zwykle robią Amerykanie.Uznał, że po jego wyglądziel"1^'.___ 1 oc ___1/.Ji zachowaniu można poznać, iż reprezentuje organy państwa.— Ocze-kiwaliśmy pana, sir.Jeśli byłby pan łaskaw pójść z nami.Mój kolebaweźmie pańską torbę.Nie czekając na ewentualny sprzeciw, ruszył korytarzem ku słow-nemu wyjściu, mijając strumień pasażerów, prosto do małego służbo-wego pokoju z numerem na drzwiach.Większy mężczyzna, którego \w-głąd na kilometr zdradzał byłego podoficera, ukłonił się grzecznie Ouin-nowi i wziął od niego torbę.W pokoju ten drugi przekartkował pośpiesz-nie paszport Quinna, a potem paszporty jego asysty".Wyjął pieczątkęz kieszeni kurtki, ostemplował wszystkie trzy i powiedział:— Witamy w Londynie, panie Quinn.Opuścili biuro innymi drzwiami i zeszli parę stopni w dół do cze-kającego samochodu.Jeśli Quinn myślał, że pojadą niezwłocznie w głąbLondynu, to się mylił.Ruszyli do pomieszczeń dla VIP-ów.Quinn wszedłdo środka i rozejrzał się chłodno wokół siebie.Bez rzucania się w oczymówił w Waszyngtonie.Bez rozgłosu.A tu zebrali się przedstawicieleamerykańskiej ambasady, Ministerstwa Spraw Wewnętrznych, ScotlandYardu, Ministerstwa Spraw Zagranicznych, CIA i FBI, brakowało chybatylko kogoś z Woolwortha i Coca-Coli.Trwało to dwadzieścia minut.Kawalkada samochodów była jeszcze gorsza.Amerykańska limuzynaz proporcem, w której siedział, była długa jak połowa bloku mieszkalnego.Dwaj umundurowani motocykliści torowali jej drogę we wczesnowieczor-nym ruchu ulicznym.Z tyłu jechał Lou Collins, który zabrał kolegę z CIA,Duncana McCreę, zapoznając go ze sprawą.W następnym samocho-dzie Patrick Seymour podobnie instruował Sam Somerville.Brytyjczycyw swoich jaguarach, roverach i fordach granada ciągnęli za nimi.Sunęli autostradą M4 w stronę Londynu, potem skręcili na NorthCircular i z niej na Finchley Road.Zaraz za rondem Lord's pierwszysamochód zjechał w Regent's Park, minął Outer Circie i skręcił przybramie, przejeżdżając obok dwóch salutujących strażników.Quinn spędził tę jazdę wpatrując się w światła miasta, które znaltak dobrze jak żadne inne na świecie.Milczał przy tym tak wyraziście,że umilkł nawet, pomny swej ważności, dyplomata siedzący obok.Gdykawalkada samochodów dotarła przed oświedony portyk pałacowej willi,Quinn przemówił.A właściwie wrzasnął.Schylił się do przodu ku sie-dzącemu daleko przed nim kierowcy i krzyknął mu do ucha:— Zatrzymaj się!Kierowca, amerykański marynarz, był tak zaskoczony, że nacisnąłostro na hamulce.Mężczyzna za kierownicą następnego samochodu niezareagował tak szybko.Rozległ się brzęk tłuczonych lamp.Szofer z Mini'—— 126—— [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • syriusz777.pev.pl
  •