Home HomeChristian Apocrypha and Early Christian Literature. Transl. By JamesJames L. Larson Reforming the North; The Kingdoms and Churches of Scandinavia, 1520 1545 (2010)Feist Raymond E & Wurts Janny Imperium 01 Córka ImperiumConrad Joseph Wsrod pradow (3)Card Orson Scott Szkatulka (SCAN dal 1056)Albert Speer Wspomnienia (3)DiMercurio Michael Wektor zagrozeniaStanislaw Lem Glos Pana (4)TADEUSZ POŁGENSEK ÂŚWIADKOWIE JEHOWY ZDEMASKOWANISapkowski Andrzej Narrenturm
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • tlumiki.pev.pl
  •  

    [ Pobierz całość w formacie PDF ]
    .Obaj widzieli, jak bardzo pobladła, ale zauważyli również, że ma regularny oddech.- Bogu niech będą dzięki - mruknął Hakim.A potem Erikki kolejny raz miał wrażenie, że spełniają się jego najgorsze sny.Nie uzbrojony wyszedł z pokoju, stanął u szczytu schodów i zaczął wołać na Ahmeda, żeby nie strzelał.- Ahmed! Ahmed! Muszę z tobą porozmawiać! Jestem sam.Zszedł na dół, lecz nikogo nie widział, nikt nie strzelał.Nie przestawał wzywać Ahmeda; jego krzyk odbijał się głuchym echem od ścian komnat, do których zaglądał.Nigdzie nikogo nie było, wszyscy zniknęli, a potem nagle spojrzał w lufę pis­toletu i poczuł, jak druga wbija mu się w plecy.To byli Ahmed i strażnik, obaj bardzo zdenerwowani.- Mów szybko, Ahmed! Czy to prawda, że Abdollah nie żyje, że jest nowy chan i połowa okupu została zapłacona?Ahmed milczał, wbijając w niego wzrok.- Na litość boską, czy to prawda?- Tak, to prawda.Ale.- Szybko, musisz im powiedzieć! - Erikki odetchnął z ulgą, ponieważ nie do końca wierzył Hakimowi.- Szybko, bo zabiją jego i Azadeh!- To znaczy.że oni nie zginęli?- Oczywiście, że nie! Chodź!- Zaczekaj! Co dokładnie powiedział Jego Wysokość?- Jakie to, do diabła, ma znaczenie.Lufa dotknęła twarzy Fina.- Co dokładnie powiedział?Erikki wytężył pamięć i powtórzył mu, jak mógł najlepiej rozkaz Hakima.- No już, na miłość boską, pośpiesz się! - dodał.Ahmedowi zdawało się, że czas stanął w miejscu.Jeśli pójdzie z tym niewiernym, zapewne zginie.Zginie również Hakim-chan i jego siostra, a niewierny, który ponosił odpowiedzialność za cały ten atak, prawdopodobnie ucieknie z tymi diabłami.Z dru­giej strony, jeśli zdoła przekonać ich, żeby nie zabijali chana i jego siostry i opuścili pałac, udowodni ponad wszelką wąt­pliwość, jak bardzo jest przydatny chanowi.Pilota mógł zabić później.Mógł też zrobić to teraz, mógł bez trudu uciec i ocalić życie - i na zawsze pozostać już pogardzanym przez wszystkim zbiegiem, który zdradził chana.Inszallah! Jego twarz wykrzywił uśmiech.- Jak Bóg da! - powiedział, oddając nóż i pistolet blademu jak kreda strażnikowi i ruszając za Erikkim.- Chwileczkę - powstrzymał go Fin.- Powiedz straż­nikowi, żeby sprowadzili lekarza.Pilnie.Hakim i moja żona.mogą być poważnie ranni.Ahmed kazał strażnikowi to zrobić i ruszyli razem na górę.Górale na piętrze sprawdzili, czy nie ma broni, a potem przepy­chając się, zaprowadzili go do pokoju chana.Erikkiego za­trzymali przy drzwiach, przystawiając mu nóż do gardła.- Chwała Bogu - mruknął Ahmed, widząc, że chan rze­czywiście żyje i siedzi oszołomiony na sofie obok nieprzytomnej Azadeh.- Posłałem już po doktora, Wasza Wysokość - po­wiedział spokojnie.- Jestem Ahmed Dursak, Turkmen - oznajmił dumnie, zwracając się po turecku do Bajazida.- Bóg mi świadkiem, to prawda, że Abdollah-chan nie żyje i prawda, że w imieniu nowego chana zapłaciłem wczoraj połowę okupu.pięć milionów riali.dwóm wysłańcom wodza al-Draha z wios­ki Złamane Drzewo, aby okazać dobrą wolę po nieuzasadnionej i haniebnej śmierci, która spotkała waszego posłańca z rozkazu zmarłego Abdollah-chana.Nazywali się Iszmud i Alilah i wy­prawiłem ich na północ wygodną limuzyną.Przez pokój przeszedł pomruk zdziwienia.Nie mogło być mowy o pomyłce: wszyscy znali fikcyjne imiona, nadane po­słańcom, by chronić wioskę i szczep.- W imieniu nowego chana zapewniłem ich, że druga poło­wa zostanie wypłacona, kiedy pilot wróci bezpiecznie, razem z helikopterem - dodał Ahmed.- Gdzie jest ten nowy chan, jeśli w ogóle istnieje? - zapytał z przekąsem Bajazid.- Niech mówi sam za siebie.- Ja jestem chanem wszystkich Gorgonów - oznajmił Hakim i zapadła nagła cisza.- Jestem Hakim-chan, najstarszy syn Abdollah-chana.Oczy wszystkich zwróciły się na szejka, który dostrzegł nie­kłamane zdziwienie na twarzy Erikkiego.- To, że tak mówisz, nie znaczy jeszcze.- zaczai nie­pewnie.- Zarzucasz mi kłamstwo w moim własnym domu?- Mówiłem do tego człowieka - wyjaśnił Bajazid, wska­zując kciukiem Ahmeda.- To, że mówi, iż zapłacił okup, połowę okupu, nie oznacza wcale, że go zapłacił, że nie zabił posłańców, tak jak zabito, na Boga, pierwszego!- Powiedziałem prawdę, Bóg mi świadkiem, i przysięgam ponownie przed Bogiem, że wysłałem ich na północ z pieniędz­mi - syknął Ahmed.- Daj mi nóż, sam też go weź, a pokażę ci, jaki los czeka człowieka, który zarzuca Turkmenowi kłam­stwo! - Górale zorientowali się z przerażeniem, że ich przy­wódca postawił się w nader niezręcznej sytuacji.- Zarzuciłeś kłamstwo mnie i mojemu chanowi?Leżąca na sofie Azadeh poruszyła się i jęknęła i to odwróciło na chwilę ich uwagę.Erikki chciał do niej podbiec, ale góral, który przystawiał mu nóż do gardła, zaklął i wcisnął go głębiej.Kolejny jęk Azadeh omal nie doprowadził Fina do szaleństwa, lecz potem zobaczył, że Hakim przysuwa się do siostry i bierze ją za rękę, i to pomogło mu ukoić nerwy.Hakim bał się; bolało go całe ciało, wiedział, że jest bezbron­ny, że jego siostra potrzebuje lekarza, Ahmed i Erikki nie mogą mu pomóc, jego życie znalazło się w niebezpieczeństwie, a wła­dza nad chanatem legła w gruzach.Nie bacząc na to, zmobili­zował całą odwagę.Nie po to przechytrzyłem Abdollah-chana, Nadżoud i Ahmeda, żeby teraz oddać owoce zwycięstwa tym psom! Spokojnie utkwił wzrok w szejku.- No? Czy nazwałeś Ahmeda kłamcą? Tak czy nie? - zapytał ostro po turecku, żeby pozostali górale mogli go zro­zumieć.Ahmed pokochał go za jego odwagę.- Mężczyzna musi odpowiedzieć na takie pytanie.Nazwałeś go kłamcą?- Nie - wymamrotał Bajazid.- Powiedział prawdę.Przy­jmuję to, co powiedział, za prawdę.- Inszallah - mruknął ktoś.Zaciśnięte na spustach palce cofnęły się, ale atmosfera pozostała nerwowa.- Wola boska - powiedział Hakim, starając się ukryć ulgę.Z każdą chwilą coraz bardziej panował nad sytuacją.- Dalsza walka nic nie da.Połowę okupu już zapłacono, a drugą połowę obiecałem po uwolnieniu pilota.- Umilkł na chwilę czując, że robi mu się niedobrze, ale opanował mdłości i przyszło mu to łatwiej niż poprzednio.- Pilot jest tutaj i jest tutaj jego helikopter, a zatem wypłacę natychmiast drugą połowę.Zobaczył w ich oczach chciwość i poprzysiągł im zemstę.- Ahmedzie, tam przy stole.Leży tam gdzieś sakiewka Nadżoud [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • syriusz777.pev.pl
  •