[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Była to sobota i dziennik, aby wypełnić swoje poszerzone w tym dniu łamy, oprócz sprawozdania sądowego umieścił wypowiedź Laserowitza o “braciach w Rozumie” razem z gniewnym dementi doktora Hailera.Mógł więc Rappaport zapoznać się z całokształtem dziwacznej, jakkolwiek na błahą wyglądającej afery.Gdy odłożył gazetę, przyszła mu do głowy myśl tak pomylona, że aż komiczna: Laserowitz, uznając “miejsca ciszy” na taśmach za sygnały, bez wątpienia bredził.A jednak było do pomyślenia, że równocześnie miał rację, widząc w taśmach rejestrat “komunikatu” - jeśliby tym komunikatem był szum!Myśl była obłędna - ale Rappaport nie mógł się jej pozbyć.Strumień informacji, na przykład mowy.ludzkiej, nie zawsze wyjawia nam, że jest właśnie informacją, a nie chaosem dźwięków.Obcy język odbieramy często jako zupełny bełkot.Poszczególne-słowa rozróżnia tylko ten, kto język rozumie.Dla nie rozumiejącego istnieje tylko jeden sposób umożliwiający owo doniosłe rozróżnienie.W wypadku gdy odbieramy autentyczny szum, poszczególne serie sygnałów nie powtarzają się nigdy w tej samej kolejności., W tym sensie “szumową serię” stanowi np.tysiąc liczb, które wychodzą na ruletce.Jest zupełnie niemożliwe, żeby w następnym tysiącu gier mogły się powtórzyć w tym samym uszeregowaniu - rezultaty serii poprzedniej.W tym właśnie istota “szumu”, że kolejność pojawiania się elementów - dźwięków lub innych sygnałów - jest nieprzewidywalna.Jeżeli jednak serie się powtarzają, dowodzi to, że “szumowość” zjawiska była pozorem, że w istocie mamy przed sobą nadajnik działający dla przekazania informacji.Doktor Rappaport pomyślał sobie, że, być może, Swanson nie kłamał przed sądem i nie kopiował w kółko jednej taśmy, lecz użył kolejno taśm, które powstały w ciągu wielomiesięcznej rejestracji kosmicznego promieniowania.Jeżeli promieniowanie było sygnalizacją rozmyślną i jeśli w owym czasie jedna seria emisji “komunikatu” skończyła się, a potem podjęto nadawanie komunikatu od początku, w rezultacie powstałoby to, na co nastawał Swanson.Kolejne taśmy utrwaliłyby dokładnie takie same serie impulsów, które swoją powtarzalnością, zdradzały, że ich “szumowy wygląd” jest tylko pozorem!Było to w najwyższym stopniu nieprawdopodobne, lecz jednak możliwe.Kiedy zdarzały mu się iluminacje podobne do tej, Rappaport, na co dzień człowiek raczej wygodny, okazywał niezwykłą rzutkość i energię.Ponieważ gazeta zamieściła adres doktora Hailera.mógł się z nim łatwo skomunikować.Najbardziej zależało mu na tym, aby do ręki dostać taśmy.Napisał więc do Hailera, nie wyjawiając mu jednak swojej koncepcji - brzmiała zbyt fantastycznie - a tylko pytając go, czy mógłby mu użyczyć taśm pozostałych w archiwum Mount Palomar.Hailer, zrażony wmieszaniem swej osoby w aferę Laserowitza, odmówił.Bodaj wtedy dopiero Rappaport uwziął się na dobre i napisał wprost !do obserwatorium.Nazwisko jego 'było dostatecznie znane w kręgach naukowych i niebawem, zdobył dobry kilometr taśm, które przekazał swemu przyjacielowi, doktorowi Howitzerowi, aby je zbadał maszyną cyfrową na rozkład częstości elementów, czyli dokonał tak zwanej analizy dystrybutywnej.Już w tej fazie problem był bardziej złożony, aniżeli go tutaj przedstawiam.Informacja w tym większym, stopniu przypomina czysty szum, im dokładniej nadajnik wykorzystuje pojemność kanału przesyłowego.Jeżeli jest wykorzystana całkowicie, czyli pozbawiona nadmiarowości, sygnał dla nie uprzedzonego niczym się nie różni od kompletnego chaosu.Jakem już powiedział, tylko wtedy da się taki szum zdemaskować jako informację, jeśli emisje tego samego komunikatu powtarzają się w kółko i można je ze sobą dla porównania zestawić.To właśnie było zamiarem Rappaporta i w tym.miały mu pomóc urządzenia ośrodka obliczeniowego, w którym pracował Howitzer.Jemu też nie powiedział od razu, o co chodzi, ponieważ zależało mu na utrzymaniu tajemnicy;1 poza tym.gdyby miało się okazać, że jego myśl jest niewypałem, nikt by się o tym nie dowiedział.Ów zabawny początek wcale niezabawnej potem historii opowiadał Rappaport wiele razy i zachował nawet, w postaci relikwii, egzemplarz dziennika, który naprowadził go na odkrywczą myśl.Howitzer, przeciążony robotą, nie bardzo chciał podjąć się żmudnej analizy, nie wiedząc, czemu ona służy: toteż ostatecznie Rappaport zdecydował się wprowadzić go w tajemnicę.Tamten zrazu go wyśmiał, lecz, pod wpływem sugestywnych słów Rappaporta, w końcu uległ jego prośbom.Gdy po kilku dniach Rappaport wrócił do Massachusetts, Howitzer przywitał go wieścią o negatywnym v wyniku badań, który, w jego mniemaniu, obalił fantastyczną hipotezę.Rappaport - wiem to od niego - gotów był już rzucić sprawę, lecz podrażniony docinkami przyjaciela zaczął się z nim spierać
[ Pobierz całość w formacie PDF ]