Home HomePaul Williams Mahayana Buddhism The Doctrinal Foundations, 2008Williams Tad Smoczy tron (SCAN dal 952)(eBook) James, William The Principles of Psychology Vol. IGraham Masterton GlodD'Amato Brian Królestwo Słońca 01 2Hobb Robin Wyprawa SkrytobojcyPhobias Mario MajSonny Hassell & Ais Interludes (#3)Feist Raymond E Mistrz magiiStephen King Marzenia i koszmary 2 (2)
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • sprzedamnadjeziorem.opx.pl
  •  

    [ Pobierz całość w formacie PDF ]
    .Wpadłem na ten pomysł, kiedy przytaszczyłem ten głaz do domu.Przy­glądając się skałce, pomyślałem, że w okolicy nie ma żadnego chłodnego i wilgotnego miejsca, w którym można by znaleźć ślimaki.Przyszło mi do głowy, by samemu stworzyć ślimaka - pustynnego ślimaka.Kiedy mówi o tym, patrzy mi prosto w oczy.W jego spojrzeniu nie ma nic natrętnego.Spogląda spokojnie, choć w jego wzroku daje się wyczuć żar, który w nim płonie.Odkryłam, że jego szare oczy mają tę samą barwę co kamień, w którym rzeźbi.Rozglądam się po pracowni.Widzę w tym natłoku rzeźb zwierzęta i ludzkie figury, rzadko stojące w pojedynkę, przewa­żnie dwie lub trzy skomponowane w sugestywnej grupie.Niektóre z wyrzeźbionych postaci są naturalnych rozmiarów.Nie wszystkie rzeźby są w kamieniu.Niektóre powstały ze świeżego betonu, który rzeźbiarz wlewa do matryc wyżłobionych w pustynnym piasku.Teraz pokazuje nam, jak robi taką matrycę.Najpierw żłobi formę, zwilża piasek, by ukształtować matrycę zgodnie ze swym zamierzeniem, potem wypełnia ją plastikową folią, która zastępuje szalunek, utrzymując wilgoć.Z jednej strony ważny jest sposób, w jaki robi formę odlewniczą w piasku, z drugiej musi zadbać o to, by górna część, którą wypełnia zaprawą murarską, nadając ogólny zarys przyszłej rzeźbie, nie pokruszyła się po wyschnięciu.Potem, kiedy beton wyschnie, Spike rzeźbi szczegóły.Nigdy nie słyszałam, żeby ktoś pracował w taki sposób.Moją uwagę przykuwa skulona postać, która wygląda jak mumia wykopana z piasku albo skamieniałe ciało z Pompei.Gospodarz pokazuje nam również betonowy odlew, z którego robi gigantycznego niedźwiedzia.- Na tę rzeźbę zużyję sześć worków cementu.Zwykle zużywam jedną piątą tej ilości.Niezmiernie trudno jest znaleźć odpowiednich rozmiarów kamienie, które mógłbym podnieśćna wyciągu na pakę, i przewieźć ciężarówką tutaj.Niekiedy rzeźbię w terenie, gdy nie mogę ruszyć głazów z miejsca.Tego niedźwiedzia Shorty'ego pomaluję i postawię przed domem.Powinien odstraszyć każdego rabusia, który zamierzałby mnie okraść lub pobić.Śmieję się.Nie mogłabym sobie nawet wyobrazić, żeby ktoś był na tyle szalony, by napaść na tego półnagiego olbrzyma.Poza tym nie ma tutaj nic, co można by ukraść, nic, co dałoby się stąd wynieść.Rzeźbiarz wyjaśnia, że przygotowuje coś w rodzaju gipsu modelarskiego.Pokrywa nim betonowe posągi, kiedy są już suche.Potem je maluje.Figury, które nam pokazuje, są niewiarygodnie piękne.On maluje równie dobrze, jak rzeźbi.Harry wtrąca coś na temat pozłacanych lilii, mówiąc, że może wystarczyłby sam beton.Rzeźbiarz spogląda na niego i uśmiecha się.Nawiasem mówiąc, nazywa się Spike.Jestem pewna, że Spike to nie jego prawdziwe imię, ale jednak bardzo pasuje do niego.Nigdy nie poznałam jego prawdziwego imienia.Podnosi znowu ostre dłuto.Spaceruje wokół ślimaka, przy­glądając się rzeźbie.- Nie jestem pewien, czy go pomaluję.Posągi starożytnych Greków i większość rzymskich były pomalowane.Farba zeszła z czasem, toteż nasz współczesny kanon estetyczny, jeśli chodzi o rzeźbę, opiera się na wyblakłym pięknie wymytego kamie­nia.Ale to wspaniałe uczucie, gdy patrzy się na pomalowaną rzeźbę, w której nie ma fałszywych cieni, żadnego złudzenia przestrzeni.To nawet bardziej rzeczywiste niż zwyczajne malarstwo.Kiedy patrzymy na pomalowane posągi, wydaje się, że zaraz ożyją.Muszę się zgodzić z jego stwierdzeniem, bo chociaż figury nie wyglądają tak realistycznie jak woskowe posągi w muzeum madame Tissaud, są jednak bardziej prawdziwe niż zwykłe rzeźby.Niektóre jego zwierzęta są większe niż w rzeczy­wistości, a za to ludzie o wiele mniejsi.Rzeczywiście te pomalowane figury są bardzo sugestywne.Spike wraca do swojego ślimaka.To oczywiste, że poświęcił nam tylko tyle czasu, Ile sam zechciał.Odchodzę z żalem, ale nie chcę naprzykrzać się natchnione­mu artyście.- Okay, idziemy! Nie przeszkadzajmy temu szaleńcowi w pracy.Kieruję się do samochodu, reszta podąża za mną.Spike stoi w drzwiach, odprowadzając nas spojrzeniem.Kiedy odjeż­dżamy, kiwa nam na pożegnanie ręką, w której trzyma dłuto [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • syriusz777.pev.pl
  •