Home HomeCameron Christian Tyran 1 TyranFowler Christopher Siedemdziesišt siedem zegarówChristopher J. O'Leary, Robert A. Straits, Stephen A. Wandner Job Training Policy In The United States (2004)Christie Agata Dom Przestepcow (SCAN dal 786)Christie Agatha Dwanascie prac Herkulesa (SCANChristie Agatha Zlo ktore zyje pod sloncemHyde Christopher Plan Maxwella (SCAN dal 679)Christie Agata Tajemnica lorda Listerdalea (SCFlawiusz Jozef Wojna ZydowskaPiekara Jacek Mlot na czarownice
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • adam0012.xlx.pl
  •  

    [ Pobierz całość w formacie PDF ]
    .-Inne wioski nie przeżyły takich nieprzyjemności -zauważył Pazer.Głos wezyra ociekał podejrzliwością.Sołtys nie oczekiwał tak zjadliwego tonu.-Może moi koledzy chcieli się pochwalić, a może moją -biedną wioskę prześladował zły los.-A hodowla?-Wiele zwierząt padło z powodu chorób.Był weterynarz, ale za późno.To naprawdę oddalone miejsce i.-Jest doskonała bita droga -zaprotestował Kem.-Wyznaczeni przez Karnak odpowiedzialni za nią ludzie utrzymują ją bardzo starannie.-Choć dochody nędzne, pozwólcie, że zaproszę was na obiad.Wielki to honor dla nas.Wybaczcie prostotę dań, ale to z całego serca.Nikt nie mógł naruszyć praw gościnności.Kem przyjął zaproszenie w imieniu wezyra, a sołtys wysłał sługę, by powiadomił kucharkę.Pazer stwierdził, że wieś jest kwitnąca.Wiele domów otynkowano na biało, krowy i osły miały lśniącą sierść i dobrze odżywione brzuchy, dzieci biegały w nowych ubraniach.Na rogach bardzo schludnych uliczek stały posążki bogów.Na rynku, naprzeciw urzędu, stał piękny piec chlebowy i wielki, świeżo ustawiony stóg zboża.-Gratuluję zarządzania -ocenił Pazer.-Twoim współobywatelom niczego nie brak.To najładniejsza wioska, jaką dotąd oglądałem.-Zbyt wielki honor, zbyt wielki! Wejdźcie, proszę.Dom sołtysa ze względu na wymiary, liczbę pokoi i ich wystrój mógł być nawet domem wielmoży w Memfisie.Pięcioro dzieci pozdrowiło dostojnych gości.Małżonka sołtysa, która im się skłoniła, kładąc prawą dłoń na piersi, już zdążyła nieco się umalować i przywdziać elegancką suknię.Siedząc na pierwszorzędnej jakości matach zajadali słodką cebulę, ogórki, bób, pory, suszoną rybę, pieczone żeberka wołowe, kozi ser, soczyste melony i ciastka polane sokiem z owoców drzewa świętojańskiego.Dania te popijano czerwonym winem o wonnym bukiecie.Apetyt sołtysa wydawał się niepohamowany.-Twoja gościnność godna jest pieśni -ocenił wezyr.-Co za honor!-Czy moglibyśmy porozmawiać z polnym skrybą?-Przebywa u rodziny na północ od Memfisu i wróci dopiero za tydzień.-Akta powinny być dostępne.-Niestety, nie.Zamyka swoje biuro, a ja nie mogę.-Ale ja mogę.-Oczywiście, ty jesteś wezyrem, ale czy to nie byłoby.Sołtys zamilkł, w obawie że powie jakieś głupstwo.-Do Teb daleko, a o tej porze roku słońce wcześnie zachodzi.Oglądanie nudnych dokumentów mogłoby was jeszcze opóźnić.Zabójca, który skończył pożerać pieczone wołowe żeberka, przegryzł kość; gospodarz aż podskoczył słysząc trzask.-Gdzie są akta? -nalegał Pazer.-No więc.ja sam nie wiem.Skryba pewnie zabrał je ze sobą.Pawian wstał.Wyprostowany przypominał rosłego atletę.Czerwonymi oczyma wpatrywał się w brzuchatego osobnika, któremu drżały ręce.-Przywiążcie go, proszę!-Akta -rozkazał Kem -albo nie odpowiadam za reakcje kolegi.Żona sołtysa padła mężowi do stóp.-Powiedz prawdę -błagała.-To ja.to ja mam te dokumenty.Idę po nie.-Będziemy ci towarzyszyć, ja i Zabójca.Pomożemy je nieść.Wezyr nie czekał długo.Sołtys sam rozwinął przed nim papirusy.-Wszystko jest w porządku -mamrotał.-Obserwacji dokonano we właściwym czasie.To całkiem banalne raporty.-Pozwól mi je przeczytać w spokoju -zażądał Pazer.Drżący na całym ciele sołtys oddalił się.Jego żona wyszła z jadalni.Pedantyczny skryba kilkakrotnie powracał do kwestii liczby bydła i worków zboża.Wymieniał nazwiska właścicieli, imiona zwierząt, ich wagę i stan zdrowia.Tak samo dokładne były linijki poświęcone ogrodom warzywnym i sadom.Wnioski ogólne zapisano czerwonym atramentem: w różnych sektorach produkcji wyniki są doskonałe, przewyższające średnią.Zakłopotany wezyr dokonał prostego obliczenia.Powierzchnia terenów rolnych była tak duża, że jej bogactwa prawie uzupełniały deficyt, o jaki oskarżony zostanie Kani.Dlaczego nie figurowały w jego bilansie?-Niezwykle ważne jest dla mnie poszanowanie bliźnich - zapewnił Pazer sołtysa.Sołtys przytaknął.-Jeśli jednak ten bliźni stara się ukryć prawdę, przestaje być godny szacunku.Czy to nie twój przypadek?-Powiedziałem wszystko!-Nienawidzę brutalnych metod.Jednak w pewnych sytuacjach, gdy liczy się czas, narzucają się same, więc i sędzia może stać się brutalny.Zabójca, zupełnie jakby podążał za tokiem myśli Pazera, skoczył sołtysowi do gardła i szarpnął nim do tyłu.-Uspokójcie go, bo złamie mi kark!-Reszta dokumentów -zażądał spokojnie Kem.-Nie mam nic więcej! Nic!Kem odwrócił się do Pazera.-Proponuję spacer, a tymczasem niech Zabójca sam przeprowadzi śledztwo.-Nie zostawiajcie mnie!-Reszta dokumentów -powtórzył Kem.-Najpierw niech on zabierze swoje łapy!Pawian zwolnił uścisk, sołtys obmacywał bolący kark.-Zachowujecie się jak dzikusy! Zgłaszam sprzeciw wobec tego arbitralnego postępowania, potępiam te skandaliczne działania, te tortury, którym poddano urzędnika państwowego.-Oskarżam cię o ukrywanie dokumentów administracji państwowej.Sołtys zbladł, słysząc tę pogróżkę.-Jeśli wam pokażę uzupełnienie, żądam, żebyście uznali moją niewinność [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • syriusz777.pev.pl
  •