[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Po chwili tańczyła już z młodym człowiekiem.Tańczyła bosko.Kiedy przepływali obok stolika Poirota, detektyw usłyszał jej słowa:- A po letnim pobycie w Bognor dała panu zabawkę w postaci dźwigu? Dźwig.tak, to daje wiele do myślenia.Przez chwilę Poirot zabawiał się myślą, iż zainteresowanie panny Cunningham przestępcami może pewnego dnia doprowadzić do tego, że ktoś odnajdzie jej zmasakrowane zwłoki w leśnej głuszy.Nie lubił Alice Cunningham, lecz był na tyle uczciwy, by przyznać, że powodem tej niechęci jest fakt, iż Herkules Poirot nie zrobił na niej najmniejszego wrażenia! Jego próżność została zraniona!Nagle zauważył coś, co natychmiast wybiło mu z głowy Alice Cunningham.Przy stoliku po drugiej stronie parkietu siedział młody jasnowłosy mężczyzna.Był w stroju wieczorowym, a jego zachowanie zdradzało człowieka nawykłego do łatwego i przyjemnego życia.Naprzeciw niego siedziała odpowiednio odstawiona dziewczyna.Wpatrywał się w nią głupkowato.Na ich widok każdy mógłby powiedzieć: "bogate próżniaki!", niemniej Poirot wiedział doskonale, że ów młody człowiek nie był ani bogaty, ani próżniakiem.Był to detektyw inspektor Charles Stevens, a Poirot uznał za nader prawdopodobne, że detektyw inspektor Stevens jest na służbie.IINastępnego dnia rano Poirot wybrał się z wizytą do Scotland Yardu, do swego starego przyjaciela, nadinspektora Jappa.Reakcja Jappa na jego próbne pytania była nieoczekiwana.- Stary lis z pana! - powiedział Japp z uczuciem.- Nie mam pojęcia, jak pan wpada na takie rzeczy!- Ależ zapewniani pana, że ja nic nie wiem.zupełnie nic! To tylko zwykła ciekawość.Japp zareplikował, że takie bajki Poirot może opowiadać grzecznym dzieciom!- Chce pan się dowiedzieć wszystkiego o tym "Piekle"? No cóż, na oko to jeszcze jeden z tych lokali.Chwycił! Z pewnością zarabiają na tym niemało, choć naturalnie wydatki też muszą mieć niewąskie.Prowadzi to rzekomo jakaś Rosjanka, hrabina jakaś-tam.- Znam hrabinę Rossakoff - wtrącił zimno Poirot.- Jesteśmy starymi przyjaciółmi.- Ale ona to tylko parawan - ciągnął Japp.- Nie ona wyłożyła na to pieniądze.Możliwe, że to starszy kelner, Aristide Papopoulos - on ma w tym jakiś udział - ale nie wierzymy, żeby to było naprawdę jego.Na dobrą sprawę nie wiemy, czyj to właściwie lokal!- A inspektor Stevens chodzi tam, żeby się tego dowiedzieć?- A, widział pan Stevensa? Kawał szczęściarza, że podłapał taką robotę na koszt podatników! Na razie nic jeszcze nie wykrył!- A co, pańskim zdaniem, można tam wykryć?- Narkotyki! Handel na wielką skalę.I to nie za pieniądze, lecz za drogie kamienie.- Ach tak?- To jest tak: lady Iks czy jakaś tam hrabina ma trudności ze zdobyciem gotówki - a zresztą woli nie podejmować z banku większych sum.Ma za to kamienie.często rodzinne klejnoty! Zabiera się je do "oczyszczenia" czy "przerobienia", a tam kamienie wyjmuje się z oprawy i zastępuje szkiełkami.Kamienie te sprzedaje się potem tu albo na kontynencie.Czysta robota - nie było kradzieży, więc nie ma żadnego larum.A powiedzmy, że prędzej czy później okaże się, że jakiś diament czy naszyjnik jest fałszywy? Lady Iks będzie uosobieniem niewinności i rozpaczy.nie potrafi sobie wyobrazić, jak i gdzie mogło dojść do zamiany kamieni, przecież naszyjnik przez cały czas był w jej posiadaniu! Wysyła biedną, zaharowaną policję szukać wiatru w polu, każąc im łapać zwolnione pokojówki, podejrzanych lokai czy ludzi wynajętych do mycia szyb.Ale my nie jesteśmy aż tak tępi, jak to sobie wyobrażają te arystokratyczne ptaszki! Mieliśmy kilka takich spraw jedna po drugiej - i znaleźliśmy wspólny mianownik.Wszystkie z tych kobiet wykazywały objawy typowe dla narkomanów - nerwowość, pobudliwość, drganie mięśni, rozszerzone źrenice i tak dalej.Pytanie - skąd brały narkotyki i kto prowadził ten interes?- A pańskim zdaniem odpowiedź brzmi: "Piekło"?- Wydaje nam się, że to kwatera główna tego interesu.Odkryliśmy, gdzie odbywa się zamiana kamieni.w firmie zwanej Golconda Ltd., na oko czystej jak łza, a zajmującej się produkcją wysokiej klasy imitacji kamieni szlachetnych.Jest taki jeden paskudny facet, nazywa się Paul Varesco.o, widzę, że zna go pan?- Spotkałem go.w "Piekle".- Właśnie tam chętnie bym go widział.w prawdziwym piekle! To typ spod ciemnej gwiazdy, ale kobiety, nawet te przyzwoite, jedzą mu z ręki! Ma jakieś powiązania z Golconda Ltd.i jestem pewny, że to on stoi za tym całym "Piekłem".Dla jego celów to idealny lokal - bywają tam wszyscy, kobiety z towarzystwa, zawodowi przestępcy.to idealne miejsce spotkań.- I myśli pan, że zamiana - kamieni na narkotyki - odbywa się właśnie tam?- Tak
[ Pobierz całość w formacie PDF ]