[ Pobierz całość w formacie PDF ]
. A jej się wydaje,że może tu wkroczyć z kłamstwem na ustach, tylkodlatego, że jest księżniczką krwi! Wydaje jej się, że mado czegoś prawo! A otóż ja mówię, że nie ma żadnegoprawa!Dopiero teraz uświadamiam sobie, że gdybyksiężniczka Katarzyna istotnie wyszła za księciaHenryka, poprzedzałaby Królową Matkę w każdymorszaku czy to zmierzającym na mszę, czyna wieczerzę.Objęłaby te same komnaty, które terazzajmuje Małgorzata Beaufort, i nosiłaby najlepszesuknie z pałacowej garderoby.Jednym słowem, miałabywyższą pozycję od matki króla, a w dodatku gdybydworzanie ulegli gustom najjaśniejszego pana co jestnaturalną koleją rzeczy na każdym dworze królewskim apartamenty Królowej Matki rychło by opustoszały,ponieważ wszyscy tłoczyliby się w komnatachmłodziutkiej i ładniutkiej księżny.Hiszpańska infantkanie ugnie się przed Małgorzatą Beaufort ani jej nieustąpi, jak to uczyniła moja świętej pamięci kuzynkaElżbieta.Katarzynie nie brak samozaparcia.Jeślikiedykolwiek zostanie znów księżną Walii, dopilnuje,aby Królowa Matka dawała jej pierwszeństwowe wszystkim i wszędzie.Wyszarpie, co jej się należy,od tej despotycznej staruszki i odpłaci pięknymza nadobne, mając w pamięci nienawiść, której padłaofiarą po przybyciu do Anglii. Powiedziałam, co wiem odzywam się cicho.Zawsze uniżona sługa waszej miłości.Odwraca się do mnie plecami, jakby nie dbała o mąpobladłą twarz i błagające spojrzenie moich oczu. Masz wybór stwierdza krótko. Możesz byćmoją dworką i uczynić swego syna towarzyszem księciaWalii.Zostaniesz sowicie wynagrodzona za swą służbę,o podarkach i nadaniach, które się z nią wiążą, niewspominając.Bądz. zawiesza głos na ułamek sekundy bądz możesz wziąć stronę księżny wdowy wraz z jejpotwornym kłamstwem i obrzydliwą ambicją.Decyzjanależy do ciebie.Jeżeli jednak wpędzisz naszego księcia,następcę tronu, w ramiona tej bezecnicy, nie postawisznogi w pałacu, pókim żywa!Z wizytą u księżniczki Katarzyny czekam do zmroku.Udaję się do niej pieszo, z tylko jedną dworką i jednymsłużącym, prowadzona przez ochmistrza dzierżącegopałkę dla ochrony.W dzisiejszych czasach cały Londynroi się od żebraków, ludzi, którzy musieli opuścić swojegospodarstwa z powodu wysokich czynszów,bezdomnych, którzy stracili swoje siedziby przezniepopłacone grzywny, biedaków, których nie staćna dalsze odprowadzanie podatków do królewskiegoskarbca.Nie wykluczam, że w przedsionkachlondyńskich kościołów sypiają i moi byli dzierżawcy,wyciągając do przechodniów rękę po coś do jedzenia.Idę z kapturem głęboko naciągniętym na czoło dlaukrycia zdradzieckiego złota lśniącego w mychwłosach.Rozglądam się na wszystkie stronyna wypadek, gdyby ktoś nas śledził.Od szpiegów też sięroi w Anglii, gdzie od pewnego czasu opłaca się ludzi,aby donosili na swoich sąsiadów.Wolę, aby KrólowaMatka nie dowiedziała się o moich odwiedzinachu Katarzyny, którą nazywa tą bezecnicą.U bram nie palą się pochodnie i trzeba długo czekać,aż ktoś odpowie na ciche pukanie ochmistrzado grubych wrót.W końcu odrzwia się otwierają, lecznie ma za nimi zbrojnego jest tylko paz, któryprowadzi nas przez wyziębioną wielką salę, a następniestuka do drzwi niegdyś wspaniałej komnaty gościnnej.W szczelinie pokazuje się oko jednej z nielicznychdworek Katarzyny.Wypatrzywszy mnie, niewiasta pchamocniej drewniane skrzydło, prostuje plecy, strzepujesuknię i dyga nisko, gestem pokazując, abym poszłaza nią przez puste, rozbrzmiewające echempomieszczenie do komnaty prywatnej, gdzie przynędznym ogniu w kominku kuli się garstka Hiszpanek.Katarzyna rozpoznaje mnie, ledwie zsunę z głowykaptur, zrywa się z miejsca i biegiem pędzi w mojąstronę.Zamierzam złożyć przed nią ukłon, ona jednakrzuca mi się prosto w ramiona, ściska mnie i całuje,po czym odsuwa się, aby przyjrzeć się lepiej mojejtwarzy, i zaraz znowu ciasno obejmuje. Bez końca o tobie myślałam.Tak mi było przykro,że straciłaś męża.Chyba dostałaś moje listy? Ogromniemi było żal i ciebie, i dzieci, no i maleństwa.Tochłopiec, niech Bóg ma go w swojej opiece, prawda?Chowa się zdrowo? A jak ty się miewasz? Udało ci sięzbić ceny u kowala? Ciągnie mnie ku kręgowi światłarzucanego przez samotny świecznik z woskowymiświecami, ażeby zlustrować moje oblicze. MatkoBoska! Aleś wychudła.Wydajesz się też jakaśzmęczona
[ Pobierz całość w formacie PDF ]