[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Z trudem dźwignął się z kanapy i potykając się, poczołgał na czworakach ku odtwarzaczowi.Następnie ruszył ku szafkom i przylegającym półkom, gdzie znalazł katalog haseł.Po dwudziestu minutach ponownie leżał na kanapie.Z głośników odtwarzacza sączyły się złote frazy Trubadura, na przestrzennym ekranie pyszniła się bogata faktura „Hołdu Trzech Króli” Rubensa, a na trzymanej przez Paula karcie papieru niczym przytłumiony dźwięk dzwonów drżały poważne i wzruszające strofy sonetu niewidomego Miltona:Kiedy rozmyślam, na com światło trawiłpół życia pędząc w pełnym mroku świecieLeżał tak, przerzucając się od sztuki, poezji i muzyki do matematyki, filozofii, medycyny i wszystkich innych dziedzin działalności ludzkiej.Powoli też, życie tych, którzy umieli coś życiu dać, wlewało się ponownie w jego wyjałowioną duszę i odzyskał siły.Czwartego dnia wróciła mu dawna sprawność.Korzystając z kuchenki przygotował sobie solidny posiłek, a potem zajął się badaniem celi więziennej, w której go osadzono.Miała ona około dziesięciu metrów długości i prawie tyleż samo szerokości i wysokości.Każdy z jej końców był wielkim okręgiem, spłaszczonym u dołu linią podłogi.Pod jedną z poprzecznych ścian znajdował się terminal, który przyjął Paula.Druga po prostu ograniczała jego przestrzeń życiową.Jej właśnie Paul przyjrzał się z najwyższym zainteresowaniem.Ściana przy terminalu kryła prawdopodobnie roboczą część akceleratora.Za drugą jednak mogło znajdować się wyjście.Gdy więzień obejrzał ją bliżej, stwierdził, iż krąg ten w istocie jest zwykłą pokrywą, utrzymywaną przez zamek magnetyczny.Otworzył ów zamek i dolna połowa ściany cofnęła się przed nim jak wielkie drzwi od garażu.Przeszedł przez nie i trafił do dalszej części cylindra, trzykrotnie dłuższej niż poprzednia, wypełnionej skrzyniami z narzędziami i oprzyrządowaniem.Szybko zorientował się, że były to podzespoły, którymi należało uzupełnić tutejszy odbiorczy terminal, aby mógł on pełnić funkcję nadawczą.Paul obejrzał tabliczki, przymocowane do niektórych ze skrzyń.Były to karty przewozowe, oznakowane skrótami, których nie znał.Poszedł więc ku kolejnej kolistej ścianie, która zamykała tę część cylindra.Ta została przyspawana perełkami zgrzewanego plastyku.Wykonano to tak, by przeszkoda była łatwo usuwalna, ale tylko przez kogoś, kto wiedział, jak się do tego zabrać.Paul cofnął się i raz jeszcze przeszukał całe pomieszczenie, nie znalazł jednak umieszczonej w widocznym miejscu instrukcji czy wiadomości dla użytkownika terminalu.Wrócił więc do pomieszczenia mieszkalnego i zajął się systematycznymi poszukiwaniami.Powysuwał szuflady.Zbadał zawartość szaf i szafek.Nie znalazł ani instrukcji obsługi, ani nawet podręcznika poświęconego problemom nie-czasu.Najwidoczniej oczekiwano, że osobnik, dla którego zaprojektowano owe miejsce, informację, jakiej szukał Paul, posiada po prostu w pamięci.Gdy na koniec stanął pośrodku celi i rozglądał się dookoła, szukając miejsca, gdzie jeszcze nie zajrzał, nagle usłyszał szum uruchamianego akceleratora.Paul spojrzał w stronę terminalu.Na gładkiej i lśniącej powierzchni podłogi leżała gazeta, podszedł i podniósł ją do oczu.Przez chwilę nie potrafił domyślić się przyczyny, dla której Super miałby przesyłać mu najnowsze wiadomości.Nagłówki na pierwszej stronie wrzaskliwie donosiły o rozruchach, panice i trzęsieniach ziemi.Po chwili jednak, przesuwając wzrok z jednej szpalty na drugą i z góry na dół, jak człowiek wprawiony w szybkim czytaniu, zauważył niewielki akapit:NADZWYCZAJNE UPRAWNIENIA DLA NACZELNEGO INŻYNIERA ŚWIATAPo niespodziewanym przebiegu ogólnoświatowego głosowania, Naczelny Inżynier Świata został uprawniony do zamrażania kont kredytowych i odmawiania usług Kompleksu buntownikom i tym, których podejrzewa się o zakłócanie spokoju.Na tablicach informacyjnych Kompleksu-Matki wykazano wysoką, wynoszącą 82 % frekwencję w głosowaniu, w którym 97,54 % zarejestrowanych głosów oddano za wnioskiem, przyznającym Naczelnemu Inżynierowi Świata dodatkową władzę.Ot, niewielka notatka.Paul zmarszczył brwi.Notatka była ważna, on jednak nie uważał jej za aż tak ważną, by Super posyłał mu gazetę.Nie sądził również, by warto było ją przysyłać z powodu innych, opisywanych na pierwszej stronie, historii - tych o wzrastającym zasięgu rozruchów czy o zaburzeniach emocjonalnych.Machina nie została przystosowana do tego, by się chełpić, a jakiż byłby inny powód informowania go o wydarzeniach, na które nie miał najmniejszego wpływu?Nadal zaintrygowany, Paul otworzył gazetę, by przejrzeć stronę drugą i następne.I wtedy to zobaczył.Jakaś wada, czy celowe działanie spowodowały, że na tych dwu stronach druk był niewyraźny i nieczytelny, z wyjątkiem małej, równie niewielkiej jak ta z pierwszej strony, notatki, która jednak wyróżniała się właśnie dzięki temuSTRACONA SONDAKompleks-Matka otrzymał dziś doniesienie, że jedna z sond bezzałogowych, biorących udział w Operacji Odskocznia, zaginęła w przestrzeni kosmicznej.Sonda ta miała na swym pokładzie aparaturę automatycznego terminalu odbiorczego, przeznaczoną dla znanej jako Nowa Ziemia, czwartej planety w układzie Syriusza.Ostatnia znana pozycja statku wskazywała, iż wkrótce dotrze on do Nowej Ziemi.Sonda nie osiągnęła jednak wybranego lądowiska i trafiła poza orbitę planety.Nowy tor wyniesie statek poza układ Syriusza.Kompleks-Matka podkreśla, iż nie ma nadziei na nawiązanie kontaktu z sondą oraz na odzyskanie aparatury.Paul wypuścił gazetę z dłoni i zawróciwszy na pięcie, szybko przeszedł do drugiego pomieszczenia.Tam chwycił narzędzie podobne do dłuta i zaatakował plastykowy zgrzew wokół kręgu zamykającego przejście.Pod naporem dłuta plastyk ustąpił, ukazując wąską szczelinę w metalu.Paul wcisnął w nią ostrze.Pokrywa opierała się tylko przez chwilę, potem dłuto przeszło na wylot.Obok dłoni Paula rozległ się głośny świst zasysanego powietrza i plastykowy zgrzew puścił nagle na całej długości krawędzi.Niższa połowa pokrywy cofnęła się ze szczękiem.Na oczach Paula poprzez ścianę przemknęła pozioma szczelina i dolna połówka oddzieliwszy się gładko od górnej, wpadła do pomieszczenia.Paul przytrzymał ją.Była to cienka blacha z lekkiego stopu magnezu.Wciągnął ją do środka i położył płasko na podłodze.Potem postąpił krok do przodu i patrząc przez grube szkło, wyjrzał na zewnątrz.Zobaczył przed sobą pofałdowany krajobraz, przykryty żółtawym niebem.W atmosferze unosiła się lekka mgiełka.Podłoże porastał dywan roślin podobnych do paproci.Z ich gąszczu wyrastały rozrzucone tu i ówdzie kamienie oraz granitowe skałki.Dalej zauważył niskie, przysadziste drzewa, których pnie i konary wyglądały jakby poskręcano je z ciemnych żył
[ Pobierz całość w formacie PDF ]