Home HomeAntologia Z kręgu Marii WirtemberskiejVictor Hugo Nedznicy t.1Dziedzictwo Gregory Philippa(1)Fugitive Heart Bonnie DeeRuda Aleksandra OdnaleÂźć swą drogęCharles M. Robinson III The Diaries of John Gregory Bourke. Volume 4, July 3, 1880 May 22,1881 (2009)balzac honoriusz fizjologia małżeństwaCurtis Jack Parlament krukówPullman Philip Mroczne materie 01 Złoty kompasNorton Andre Gwiezdni wygnancy
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • konstruktor.keep.pl
  •  

    [ Pobierz całość w formacie PDF ]
    .Były to wiersze bez rymów, wiersze głuchego:Nie patrz na twarz, dziewczyno,Patrz w serce.Serce pięknego młodzieńca bywa często szpetne.Są serca, w których miłość niedługo gości.Dziewczyno, jodła nie jest piękna Nie jest tak piękna jak topola,Ale jodła zieleni się w zimie.Po co mówię to, po co?To, co nie jest piękne, żyje niepotrzebnie.Piękność kocha piękność jedynie,Kwiecień odwraca się od stycznia.Piękność jest doskonała,Piękność wszystko może,Piękność  to jedyna rzecz, która nie jest połowiczna.Kruk lata tylko w dzień,Sowa lata tylko w nocy,Aabędz lata i w dzień, i w nocy.Pewnego ranka, budząc się, zobaczyła na oknie dwa naczynia pełne kwiatów.Jedno byłokryształowe, piękne i błyszczące, ale pęknięte.Woda, którą je napełniono, wyciekła i kwiaty wnim zwiędły.Drugi był gliniany garnek, zwykły, niepozorny, ale nie przeciekał i kwiaty, które wnim stały, były świeże i czerwone.Nie wiem, czy naumyślnie Esmeralda wybrała zwiędły bukiet i przez cały dzień nosiła go napiersi.Tego dnia nie słyszała śpiewu na wieży.Niewiele ją to obeszło.Całymi dniami głaskała Dżali, pilnowała bramy kamienicyGondelaurier, cichutko opowiadała sobie o Febusie i kruszyła chleb jaskółkom.Nie widywała i nie słyszała już więcej Quasimodo.Biedny dzwonnik jakby znikł z kościoła.Lecz pewnej nocy, kiedy nie spała i marzyła o swoim pięknym kapitanie, usłyszała westchnieniegdzieś w pobliżu celi.Wstała, przestraszona i w świetle księżyca ujrzała, że jakaś niekształtna222 bryła leży w poprzek pod jej drzwiami.To Quasimodo spał na kamieniu.VKLUCZ DO CZERWONEJ FURTYTymczasem wieść gminna doniosła archidiakonowi, w jaki to cudowny sposób Cygankazostała ocalona.Kiedy się o tym dowiedział, sam nie potrafiłby powiedzieć, czego doświadczył.Pogodził się ze śmiercią Esmeraldy.I w ten sposób odzyskał spokój: dosięgnął samego dnacierpienia.Serca ludzkie (ksiądz Klaudiusz wiele rozmyślał o tych sprawach) może pomieścićtylko pewną ilość rozpaczy.Kiedy gąbka nasiąknie, choćby całe morze po niej przepłynęło, anijedna łza więcej nie przemknie do środka.Otóż kiedy Esmeralda umarła  gąbka nasiąkła i wszystko na tej ziemi skończyło się dlaksiędza Klaudiusza.Lecz świadomość, że ona żyje i że Febus żyje, była torturą niosącą nowewstrząsy, nowe rozterki  życia.A Klaudiusz był już tym wszystkim zmęczony.Kiedy się dowiedział tej nowiny, zamknął się w swojej klasztornej celi.Nie zjawiał się ani nanarady kapituły, ani na nabożeństwa.Zamknął swoje drzwi przed wszystkimi, nawet i przedbiskupem.Na kilka tygodni odciął się w ten sposób od świata.Mniemano, że jest chory.Byłrzeczywiście chory.Co robił zamknięty w celi? Z jakimi myślami mocował się ten nieszczęśnik? Czy wydałostatnią bitwę swojej niebezpiecznej namiętności? Czy układał ostatni plan śmierci dla niej izatracenia dla siebie?Jan, jego ukochany brat, jego rozpieszczone dziecko, też raz przyszedł kiedyś do jego drzwi,stukał, klął, błagał, dziesięć razy powtarzał swoje imię.Klaudiusz nie otworzył.Całe dnie spędzał z twarzą przylepioną do szyby okna.Z tego okna, znajdującego się wklasztorze, widział izdebkę Esmeraldy; widywał ją często z kozą, czasem z Quasimodo.Zauważył troskliwość obrzydliwego garbusa, jego potulność, nieśmiałość i pokorę w stosunku doCyganki.Przypomniał sobie, gdyż pamięć miał dobrą, a pamięć jest zródłem udręczeńzazdrośników  jak dziwnie patrzył dzwonnik na tancerkę pewnego popołudnia.Zastanawiał się,jakie powody mogły skłonić Quasimodo do uratowania dziewczyny.Był świadkiem tysiącadrobnych scen między Cyganką i głuchym, które  oglądane z daleka i objaśniane przeznamiętność  wydawały mu się bardzo czułe.Nie ufał kobiecym kaprysom.Poczuł, że budzi sięw nim zazdrość, której nigdy by się nie spodziewał, zazdrość, od której rumienił się ze wstydu ioburzenia. Niechby jeszcze kapitan, ale ten! Ta myśl nim wstrząsnęła.Straszne były jego noce.Odkąd wiedział, że Cyganka żyje, mrożące krew w żyłach myśli owidmie i o grobie, które go prześladowały przez cały dzień, znikły i ciało przebudziło się znowu.Wił się na swym łożu, czując tak blisko tę smagłą dziewczynę.Każdej nocy rozgorączkowana wyobraznia ukazywała mu Esmeraldę w takich pozach, odktórych najgoręcej wrzała w nim krew [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • syriusz777.pev.pl
  •