Home Home§ Maylunas Andriej & Mironenko Siergiej Mikołaj II i Aleksandra. Nieznana korespondencjaRoberts Nora Marzenia 02 Odnalezione marzeniaOżarowski Aleksander Rosliny lecznicze i ich praktyczne zastosowanieAppian z Aleksandrii Historia Rzymska XIII XVIIMasterton Graham Podpalacze ludzi t.2Jordan Robert Czara Wiatrow (SCAN dal 963)King Stephen Miasteczko Salem (2)Rice Anne Wywiad z wampiremCzechow Antoni Opowiadania humorystyczneKing Stephen Mroczna wieza I. Roland (SCAN d
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • konstruktor.keep.pl
  •  

    [ Pobierz całość w formacie PDF ]
    .I wogóle, kto jak kto, ale ty powinnaś siedzieć cicho.Sama w ogóle nic nie wiedziałaś! Wiedziałam  powiedziałam stanowczo. Po prostu Irga prosił mnie o dyskrecję.Nie ma żadnegodziecka!  I pomyślałam:  Jeśli jest, miasto usłyszy o zamordowaniu pewnego przemiłego nekromanty".Dziewczyna spojrzała na mnie z niedowierzaniem, a ja obdarzyłam ją beztroskim spojrzeniem,wyobrażając sobie proces ćwiartowania Irgi z wszelkimi szczegółami. Skoro tak.Miło było cię spotkać.Na chwiejnych nogach weszłam do najbliższej knajpy i zamówiłam dużą wódkę.Po kieliszkuwychylonym duszkiem w głowie nieco mi się rozjaśniło, a kiszki przestały skręcać się w węzeł.Rozmyślałam, zagryzając marynowanym ogórkiem.A więc Irga znalazł sobie dziewczynę.To niedobrze.Dlaczego niedobrze? Bo kiedy całkiem niedawnoleżał nieprzytomny na cmentarzu, zdałam sobie sprawę, że znaczy on w moim życiu bardzo wiele.Zwiadomość tego spadła na mnie nieoczekiwanie i boleśnie niczym cegła, spadająca na głowęprzechodnia, i to mnie raczej nie uszczęśliwiło.Wróciwszy do domu, rozrysowałam sobie schemat  Irgaw moim życiu", żeby łatwiej to wszystko ogarnąć.Wyszło na to, że od chwili mojego wstąpienia nauniwersytet nekromanta był zawsze obok mnie, nie nachalnie pomagając, dodając otuchy, a nawet nie razratując mi skórę.Jaki miał w tym cel? Na początku byłam święcie przekonana, że traktuje mnie jakmłodszą siostrę lub dzieciaka.Oczywiście, było to strasznie wkurzające, biorąc pod uwagę fakt, że jestemnajstarsza z rodzeństwa.Ale od jakiegoś czasu Irga odnosił się do mnie zupełnie inaczej  delikatniej,bardziej uważnie, przestał udawać troskliwego tatę, i w ogóle co by tu nie mówić, czułam płynące odniego wprost do mnie fale namiętności.Już od roku nie widziałam go z żadną dziewczyną, choć samaaktywnie próbowałam ułożyć sobie życie.Dziwne, że nekromanta patrzył na te moje ekscesy z wielkąwyrozumiałością.Może wiedział, że to tylko nic nieznaczące romansiki, które niedługo się skończą?Kiedy zdałam sobie sprawę, że Irga jest mi tak bliski? Nie wiem.Na pewno już dawno temu.Dlaczegotak starannie odsuwałam od siebie myśl, że coś między nami jest? Z wrodzonej złośliwości? Bo mówili otym wszyscy wokół? Ze strachu, że będę musiała sama przed sobą przyznać się do czegoś.strasznego,co przywiąże mnie mocniej niż łańcuch, a dążyłam przecież do niezależności?Nie, oczywiście, że go nie kocham.Miłość  to takie uczucie, że nie możesz bez tego człowieka żyć,myślisz o nim bez przerwy i jeszcze parę tego typu rzeczy.On też mnie nie kocha.Nie mówił o tym anirazu.Cokolwiek by sobie tam nie myślały jakieś półkrasnoludy.Spojrzałam na pusty kieliszek, ale nie zaryzykowałam jeszcze jednej kolejki.Popijając piwo,zastanawiałam się, co robić.Ale nawet jeśli się nie kochamy, to jeszcze nie powód, by sprowadzać sobie do domu jakąś pannicę irobić jej dziecko.Kto teraz będzie się o mnie troszczyć? Kto będzie czekać na mnie pod uczelnią zbukietem kwiatów? Kto podaruje mi wszelkie przyjemne prezenciki? Kto będzie robić sobie dowcipy zmoich błędów? Rzucać się z pomocą? Zauważać każdą najmniejszą zmianę nastroju? On znalazł sobiedziewczynę! A co ze mną?  z żalem spytałam swojego odbicia w lustrze.O nie, ja tego tak nie zostawię!Rzuciłam na stół pieniądze i zdecydowanym krokiem ruszyłam do domu Irgi.Sam położył mnie niedawno na rozkładanym łóżku, a z nią teraz na pewno sypia w swoim.Obejmuje,całuje i.Zabiję cholernicę!Zgodnie z prawem Murbyego, najbardziej pechowego krasnoluda świata, natknęłam się po drodze naBlondasa.Szedł z ponurym wyrazem twarzy  pewnie do pracy.Jednak na mój widok znacznie sięożywił. Olgierda! Jakże miło cię widzieć! No nie mów!  odpowiedziałam grzecznie. Piękną dziś mamy pogodę!  Blondas zaczął konwencjonalną pogawędkę.Przytaknęłam. Jak się miewasz?  zainteresował się Lim. Wspaniale!  odrzekłam [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • syriusz777.pev.pl
  •