Home HomeChristopher J. O'Leary, Robert A. Straits, Stephen A. Wandner Job Training Policy In The United States (2004)Carter Stephen L. Elm Harbor 01 Władca Ocean ParkClarke Arthur C, Baxter Stephen Swiatlo minionych dniStephen W. Hawking Krotka Historia Czasu (2)Terry Pratchett 13 PomniejszeCyceron Filipikilinux podrecznik administratora (PL)Teorie przedsiebiorstwa Nowicki JarosBaw doktorat sBlake, William Complete Poetry And Prose(1)Auel Jean M Wielka wedrowka (SCAN dal 1070)
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • styleman.xlx.pl
  •  

    [ Pobierz całość w formacie PDF ]
    .Od czasu do czasu otrzyma pan pewne zlecenia, dotyczące między innymi przewiezienia różnych rzeczy do domu lub sklepu.Nikomu nie piśnie pan o tym ani słówka.- Tak, rozumiem.Niech mi pan powie: chyba nie pochodzi pan z tych stron?Straker uniósł brwi.- Czy to ma jakieś znaczenie?- Oczywiście, że ma.To nie Boston ani Nowy Jork.Nie wystarczy, że ja będę trzymał gębę na kłódkę.Ludzie zaczną gadać.Choćby ta stara raszpla z Railroad Street, Mabel Werts: przesiaduje cały dzień przy oknie z lornetką w dłoniach i.- Ani mnie, ani mojego wspólnika nie obchodzą ludzie z miasteczka.Oni zawsze lubią plotkować.Pod tym względem niczym się nie różnią srok siedzących na drutach telefonicznych.Wkrótce nas zaakceptują.Crockett wzruszył ramionami.- To już pańska sprawa.- Zgadza się - skinął głową Straker.- Będzie pan płacił za wszystkie usługi i zatrzymywał rachunki dla siebie.Oczywiście, wydatki zostaną zwrócone.Zgadza się pan?Larry powiedział Strakerowi prawdę: istotnie przywykł do zachowywania w interesach ścisłej dyskrecji, a w dodatku cieszył się opinia jednego z najlepszych pokerzystów w okręgu Cumberland.Teraz jednak, choć udało mu się zachować pozory chłodnej rzeczowości, trawiła go gorączka.Układ, który proponował mu ten wariat, należał do rzeczy jakie zdarzają się raz w życiu, ale nie częściej.Może jego szef był jednym z tych zwariowanych milionerów, którzy.- Czekam na pańską odpowiedź, panie Crockett.- Zgoda, ale pod dwoma warunkami.- Tak? - zapytał z uprzejmym zainteresowaniem Straker.- Po pierwsze, te dokumenty zostaną dokładnie sprawdzone.- Oczywiście.- Po drugie, jeżeli zamierzacie robić tu coś nielegalnego, nie chcę o tym nic wiedzieć.Szczególnie, jeśli.Straker odchylił głowę do tyłu i wybuchnął głośnym, pozbawionym nawet odrobiny wesołości śmiechem.- Powiedziałem coś zabawnego?- Ależ skąd, panie Crockett.Proszę mi wybaczyć.Pańska uwaga rozbawiła mnie z powodów, które z pewnością nie będą dla pana zrozumiałe.Zdaje się, że chciał pan jeszcze coś dodać?- Chodzi o ten remont.Nie załatwię panu niczego, co by mogło narazić mnie na choćby najmniejsze kłopoty.Jeżeli chce pan tam pędzić bimber, produkować LSD, handlować materiałami wybuchowymi albo założyć jakąś tajną sektę, to jest to wyłącznie pańska sprawa.- Zgoda.- Uśmiech zniknął z twarzy Strakera.- W takim razie mogę chyba rozumieć, że umowa stoi?- Jeżeli dokumenty okażą się autentyczne, to wszystko wskazuje na to, że tak - odparł Larry z ociąganiem niezrozumiałym nawet dla niego.- Choć wygląda na to, że pan załatwia jakieś swoje interesy, a ja zgarniam całe pieniądze.- Dzisiaj jest poniedziałek.Czy mogę pana odwiedzić w czwartek po południu?- Powiedzmy w piątek.- Znakomicie.- Straker wstał z fotela.- Do zobaczenia, panie Crockett.Dokumenty były prawdziwe.Prawnik potwierdził, że tereny, na których miało powstać nowe centrum handlowe Portland, zostały zakupione przez firmę składającą się wyłącznie z nazwy i dwóch pustych, zakurzonych pokoi w Chemical Bank Building w Nowym Jorku.Straker zjawił się w piątek i Larry podpisał wszystkie niezbędne papiery, ale czyniąc to odczuwał w dalszym ciągu poważne wątpliwości.Po raz pierwszy postąpił wbrew jedynej maksymie, jakiej starał się przestrzegać w życiu: nie sraj tam, gdzie jesz.Profity zapowiadały się nadzwyczaj wysokie, lecz w chwili, gdy Straker schował dokumenty do aktówki, Larry zdał sobie nagle z całą mocą sprawę, że od tej chwili jest praktycznie rzecz biorąc zdany na łaskę i niełaskętego faceta, a także jego nieobecnego wspólnika, niejakiego Barlowa.Minął sierpień, następnie lato ustąpiło miejsca jesieni, a ta z kolei zimie i Larry zaczął stopniowo odczuwać coraz większą ulgę.Na wiosnę zdołał już niemal zapomnieć o transakcji, w wyniku której nabył dokumenty spoczywające teraz bezpiecznie w jego sejfie w banku.A potem zaczęły się dziać różne rzeczy.Najpierw, półtora tygodnia temu, pojawił się ten pisarz z pytaniem czy mógłby wynająć Dom Marstenów [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • syriusz777.pev.pl
  •