Home HomeWyndham John Dzien Tryfidow (SCAN dal 710)Szarota Tomasz Okupowanej Warszawy dzien powszedniJeschke Wolfgang Ostatni Dzien StworzeniaRichard A. Knaak WarCraft Dzien Smoka (2)Knaak Richard A WarCraft Dzien SmokaRichard A. Knaak WarCraft Dzien Smoka v 1.1John Katzenbach Dzien zaplatyBrayfield Celia KsiążęVinge Joan D Królowe 02 Królowa Lata ZmianaDarwin Karol Autobiografia
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • ps3forme.xlx.pl
  •  

    [ Pobierz całość w formacie PDF ]
    .Człowiek-maszyna przeszukał je szybko swoimi analiztorami, żeby zdecydować gdzie zacząć.Podniósł miotacz granatów M-79 z epoki wojny wietnamskiej.Była to bardzo prymitywna, ale efektywna broń.Otworzył zamek i zajrzał do lufy.Wystrzelono z niej zaledwie kilka razy.- Wspaniale.- Tak myślałem, że spodoba ci się to miejsce - John uśmiechnął się smutno.Sara wynurzyła się z domku w butach, czarnych spodniach, koszulce z krótkimi rękawami i ciemnych okularach.Teraz była już inną Sara.Zwolniła wreszcie.Miała jedzenie i znajdowała się wśród tych kilkorga ludzi na świecie, którym mogła ufać.Była nie tylko odrodzona i odprężona - przygotowywała się równocześnie na atak przeciw ślepym siłom Skyneta i Przeznaczenia.Co nie znaczy, że już się nie bała.Jej syn nadal był celem czegoś, co czyniło bezsilnym nawet Terminatora.Czegoś, o czym nigdy nie pomyślałaby, że jest możliwe.Ale ostatnio zaczęła się przyzwyczajać do niemożli­wego.Człowiek zamknięty w szpitalu wariatów myśli o różnych niemożliwych rzeczach.Teraz, kiedy była wolna i widziała już T-1000, zaczęła się zastanawiać, czy niektórych z tych niemożliwości nie mogłaby wyprodu­kować sama.Salceda był nie opodal, pakując z Yolandą żywność i inne potrzebne do przeżycia rzeczy.Popatrzył na Sarę jak podchodziła, uderzając w burtę wielkiego bronco obok niego.- To najlepszy wóz, jaki mam, ale zapłon jest zepsuty.Macie trochę czasu, żeby to naprawić?- Tak, będziemy czekać do zmroku, żeby przekroczyć granicę.Odciągnęła go tak, aby Yolanda nie mogła ich słyszeć, nie chcąc martwić jej tym, co miała mu do powiedzenia.- Enrique, tu jest dla was niebezpiecznie.Musicie wynieść się stąd dziś w nocy, rozumiesz?Oczy mu się zwęziły, gdy na nią patrzył, zupełnie jakby go znieważyła, potem w uśmiechu odsłonił złote koronki na zębach:- Tak, Sara.Jasne.Po prostu wpadnij, jak masz wolną chwilę, i całkowicie rozpiernicz moje życie.Klepnęła go po ramieniu:- Przep.- Przestań - odpowiedział.- Zrobiłabyś dla mnie to samo.Wrócił do pakowania.Sara patrzyła przez chwilę jak pracował u boku żony i pomyślała o rodzaju ludzkim.Źli mężczyźni i kobiety miotali się rozpaczliwie w ciągłym kryzysie swego życia, bezlitośnie usuwając każdego, kto pojawił się na ich drodze.Były też owieczki, ludzie którzy nie mieli własnego życia, ale podświadomie podporząd­kowywali je innym, albo łatwo skłaniało się ich do wyrzeczenia się potrzeb, do zaniechania walki z wiecznymi zdobywcami, nawet jeśli prowadziło to do ich śmierci.A oprócz tego byli jeszcze Salcedowie.Mężczyźni i kobiety, którzy mieli swoje własne zasady.Nowocześni Cyganie, odmawiający ujarzmienia przez materialne pokusy miasta i państwa.Tworzyli małe gru­py, olbrzymie rodziny i przemieszczali się po kraju nie tykani przez władze, bo byli uzbrojeni i niebezpieczni, gdy ktoś się do nich przypieprzał.Niczego od nikogo nie chcieli.Niczego od nikogo nie brali.A czasami dawali, ot tak.Ludzie tacy jak Salceda pomogli Sarze zdecydować w czasie jednego z najciem­niejszych okresów w jej życiu, że ludzkość warto jednak ratować.Był taki czas, gdy jedyną rzeczą, o której mogła myśleć, było ukrycie Johna przed światem, przyczajenie się, przeczekanie wszystkiego w takim miejscu, gdzie będą mogli przeżyć wojnę z maszynami, a potem żyć w jakiejś dziurze na końcu świata, przeżywając to, co im pozostało, na skraju totalnego zapomnienia.Pozwolić, by wiatr historii uniósł ludzkość.Do diabła, może to po prostu taka naturalna selekcja? Darwin zmechanizowa­ny, zredukowany do efektywnej maszyny do zabijania grzebiącej swoich twórców.Widziała wtedy wiele zła.Ludzi, którzy chcieli ją wyko­rzystać, nie zważając na to, że ma malutkiego synka.Ludzi, którzy byli zbyt ślepi, by dostrzec, jak nisko upadli.Ludzi, którzy to wiedzieli i byli z tego powodu niebezpieczni, bo gotowi na wszystko, byle tylko wyciągnąć się z tego dna.Była taka noc gdy modliła się, tak, modliła się do Boga, którego istnienia nie była nawet pewna, żeby położył kres temu wszystkiemu.A gdy nikt nie odpo­wiedział na jej modlitwy, przesiedziała całą noc z pisto­letem w rękach, czując jego przynoszący ulgę chłód i myśląc o skończeniu świata dla niej i Johna.Ale nie mogła tego zrobić.Wtedy wszystkie te świnie rzeczywiście by wygrały.Po tej nocy stała się twardsza niż kiedykolwiek, jej miłość do Johna zapieczętowana została w żelaznym, nieugiętym postanowieniu.On nie umrze.I maszyny zostaną zwyciężone.I śmierć Kyle'a będzie miała sens.Ale ciągle jeszcze nie dbała szczególnie o los ludz­kości.Straciła umiejętność martwienia się o ludzi poza nią samą i Johnem, dopóki Salceda jej nie znalazł i nie przywrócił ludzkości dzięki swojej rodzinie.I teraz Sara krzyczała w ciemność przeciw potwor­nemu zagrożeniu nuklearnym unicestwieniem.Dlatego, że widziała dzieci Salcedy umierające w radioaktywnych płomieniach.Tak, jeśli kiedykolwiek w historii był czas na niemoż­liwe, było to właśnie teraz [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • syriusz777.pev.pl
  •