Home HomeWyndham John Dzien Tryfidow (SCAN dal 710)Szarota Tomasz Okupowanej Warszawy dzien powszedniJeschke Wolfgang Ostatni Dzien StworzeniaFrakes Randall Terminator 2 Dzien Sadu (2)Frakes Randall Terminator 2 Dzien SaduGabriel Richard Scypion Afrykański Starszy. Największy wódz starożytnego RzymuJohn Katzenbach Dzien zaplatyWyndham John Dzien Tryfidow (2)Reichs Kathy Dzien smierciKilinski Jan Pamietniki
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • adam0012.xlx.pl
  •  

    [ Pobierz całość w formacie PDF ]
    .Wpatrując się w niego, Rhonin przypomniał sobie wydarzenia poprzedniego wieczora, włączając w to obietnicę, którą złożył mu czarny lewiatan.Będę cię prowa­dził przez całą drogę, powiedział wtedy smok.- Gdzie jesteś? - zapytał w końcu mag.Gdzie indziej, odrzekł Skrzydła Śmierci.Ale jednocześnie jestem z tobą.Ta myśl sprawiła, że Rhonin zadrżał i zaczął się zastana­wiać, dlaczego przyjął propozycję smoka.Prawdopodobnie dlatego, że nie miał innego wyboru.- Co teraz będzie?Słońce wstaje.Musisz ruszać.Ostrożny mag rozejrzał się wokół i przyjrzał terenom na wschodzie.Las przechodził w kamienistą, niegościnną oko­licę, która, jak wiedział z map, w końcu doprowadziłaby go do Grim Batol i góry, gdzie orki trzymały królową smoków.Rhonin ocenił, że Skrzydła Śmierci oszczędził mu kilku dni podróży, zanosząc tak daleko.Grim Batol musi być oddalone o dwa lub trzy dni drogi.Ruszył w kierunku, który wydawał mu się oczywisty, jed­nak Skrzydła Śmierci natychmiast mu przerwał.Nie powinieneś iść tędy.- Czemu nie? Ta droga prowadzi bezpośrednio do Grim Batol.I w szpony orków, człowieku.Czy jesteś aż takim głupcem?Rhonin poczuł się obrażony, lecz nie wypowiedział tego na głos.Miast tego zapytał - Więc gdzie?Popatrz.W umyśle człowieka pojawił się obraz otoczenia.Rhonin ledwo miał czas przetrawić tę zadziwiającą wizję, kiedy za­częła się poruszać, wpierw powoli, później z coraz większą prędkością.Wizja przesuwała się wzdłuż szczególnej ścież­ki, pędząc przez lasy.Gdy objęła kamieniste tereny, ścieżka zaczęła skręcać się i zwijać, a obrazy wciąż pędziły z pręd­kością wywołującą zawroty głowy.Mijały go urwiska i wąwozy, pędzące drzewa tworzyły mgiełkę.Rhonin musiał chwycić najbliższy pień, żeby nie dać się porwać obrazom w swoim umyśle.Wzgórza stawały się coraz wyższe i groźniejsze, w końcu przeszły w pierwsze góry.Nawet wtedy jego wizja nie spo­wolniła, aż w końcu zatrzymała się na jednym szczególnym szczycie, który od razu przyciągnął uwagę Rhonina mimo jego wcześniejszych wątpliwości.U podstawy góry pole widzenia Rhonina przesunęło się w stronę nieba tak gwałtownie, że czarodziej niemal stracił równowagę.Wizja wspinała się na szczyt, zawsze pokazując miejsca, gdzie znajdowały się półki lub uchwyty dla palców.Podążała wciąż w górę, aż w końcu dotarła do wąskiego wejścia do jaskini.i zakończyła się tak gwałtownie, jak się zaczęła.Wstrzą­śnięty Rhonin znów stał pomiędzy drzewami.To jest droga, jedyna droga, która pozwoli ci osiągnąć nasz cel.- Ale jest dłuższa i prowadzi przez bardziej niebezpieczne okolice! - Wolał nawet nie myśleć o wspinaniu się po tym zboczu.Co dla smoka wydawało się prostą drogą, dla człowieka było zdradliwe, nawet jeśli akurat posiadał dar magii.Otrzymasz pomoc.Nie powiedziałem, że przez całą drogą będziesz musiał iść.- Ale.Czas ruszać, nalegał głos.Rhonin zaczął iść, a raczej zaczęły iść jego nogi.Trwało to zaledwie chwilę, ale wystarczyło, żeby zachęcić czarodzieja do wędrówki.Kiedy odzyskał władzę nad noga­mi, natychmiast ruszył do przodu, gdyż nie chciał znosić kolejnej lekcji.Skrzydła Śmierci bez trudu pokazał mu, jak sil­na była więź pomiędzy nimi.Smok nie odezwał się po raz drugi, lecz Rhonin wiedział, że Skrzydła Śmierci czai się gdzieś w głębi jego umysłu.Mimo całej swojej siły, czarny lewiatan nie miał jednak całkowitej władzy nad Rhoninem.Przynajmniej myśli czarodzieja wy­dawały się ukryte przed smoczym sojusznikiem.I dobrze, ina­czej Skrzydła Śmierci nie byłby zbyt zadowolony z maga, gdyż Rhonin już zastanawiał się nad sposobem uwolnienia się spod wpływu smoka.Dziwne.Poprzedniej nocy bardziej niż chętnie wierzył we wszystko, co mówił mu Skrzydła Śmierci, nawet w jego pragnie­nie uwolnienia Alexstraszy.Teraz jednak wracało mu poczucie rzeczywistości.Z pewnością ze wszystkich stworzeń SkrzydłaŚmierci najmniej pragnął wolności swej największej rywalki.Czyż nie próbował zniszczyć jej rodzaju podczas wojny?Przypomniał sobie, że pod koniec ich rozmowy smok od­powiedział i na to pytanie.„Dzieci Alexstraszy zostały wychowane przez orki, człowie­ku.Zwróciły się przeciwko wszystkim innym istotom.Jej wol­ność nie zmieni tego, czym się stały.Wciąż będą służyć swoim panom.Zabijam je, gdyż nie mam innego wyboru - rozumiesz?” I wtedy Rhonin rozumiał.Wszystko, co smok powiedział poprzedniego wieczora, brzmiało bardzo prawdziwie, lecz w świetle dnia czarodziej zaczął kwestionować głębię tych prawd.Skrzydła Śmierci mógł wierzyć we wszystko, co po­wiedział, nie oznaczało to jednak, że jego postępowanie nie wynikało z innych, mroczniejszych powodów.Rhonin rozważał zdjęcie medalionu i wyrzucenie go, jed­nak czyn taki na pewno przyciągnąłby uwagę niechcianego sojusznika, a Skrzydła Śmierci z łatwością by go odszukał.Smok już udowodnił, że potrafi być bardzo szybki.Do tego Rhonin wątpił, czy jeśli opancerzony behemot musiałby od­wiedzić go po raz kolejny, zrobiłby to jako przyjaciel.Póki co mógł jedynie wędrować po wyznaczonej trasie.Rhonin nagle uświadomił sobie, że nie ma zapasów, nawet bukłaka na wodę, gdyż wszystko utonęło w morzu razem z nie­szczęsnym Molokiem i jego gryfem.Skrzydła Śmierci nie uznał za stosowne wyposażyć go w cokolwiek, jedzenie i pi­cie poprzedniego wieczora było najwyraźniej jedynym pożywieniem, jakie miał otrzymać.Rhonin, wcale tym nie zmartwiony, ruszył dalej.Skrzydła Śmierci chciał, żeby dotarł do góry i w tym punkcie mag się z nim zgadzał.Kiedy już tam dotrze, zacznie się zastanawiać.Wędrując po coraz bardziej zdradliwym terenie, czarodziej nie mógł przestać myśleć o Vereesie.Elfka wykazywała nie­ustępliwą wierność swym obowiązkom, jednak teraz z pewnością zawróciła.pod warunkiem, że przeżyła atak.Świa­domość, że łowczyni mogła zginąć, sprawiła, że Rhoninowi ścisnęło się gardło.Potknął się.Nie, z pewnością przeżyła, a zdrowy rozsądek kazał jej powrócić do Lordaeron i swego ludu.Na pewno.Rhonin zatrzymał się, nagle poczuł, że musi rozejrzeć się dookoła.Miał ogromne podejrzenia, że Vereesa nie kierowa­ła się zdrowym rozsądkiem, a raczej nalegała, by lecieć dalej.Może udało jej się przekonać niemożliwego do przekonania Falstada, żeby zabrał ją do Grim Batol.Nawet teraz, zakłada­jąc, że nic się jej nie stało, Vereesa mogła podążać jego śladem, wciąż się do niego zbliżając.Czarodziej postąpił o krok na zachód.Człowieku.Rhonin zmełł w ustach przekleństwo, kiedy głos Skrzydeł Śmierci wypełnił jego umysł.Jakim sposobem smok tak szyb­ko się dowiedział? Może rzeczywiście był w stanie czytać w myślach czarodzieja?Człowieku, czas, żebyś się odświeżył i coś zjadł.- Co.co masz na myśli?Zatrzymałeś się.Szukałeś wody i jedzenia, prawda?- Tak.- Nie miał powodu, by powiedzieć smokowi prawdę.Zwróć się ponownie na wschód i idź przez kilka minut.Poprowadzę cię.Straciwszy okazję, Rhonin usłuchał smoka.Potykając się na trudnej ścieżce dotarł w końcu do niedużego zagajnika.Niesamowite, że nawet w najbardziej nieprzyjaznych czę­ściach Khaz Modan rozwijało się życie.Rhonin podzięko­wałby swojemu niechcianemu sojusznikowi za sam cień.Pośrodku zagajnika znajdziesz to, czego pragniesz.Na pewno nie wszystko, czego pragnie, choć czarodziej nie mógł tego powiedzieć Skrzydłom Śmierci.Mimo to po­dążył z większą chęcią.Jedzenie i woda coraz bardziej do niego przemawiały.Kilka chwil odpoczynku też mu dobrze zrobi [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • syriusz777.pev.pl
  •