Home HomeCharles M. Robinson III The Diaries of John Gregory Bourke. Volume 4, July 3, 1880 May 22,1881 (2009)Jeffrey Schultz Critical Companion To John Steinbeck, A Literary Reference To His Life And Work (2005)John Leguizamo Pimps, Hos, Playa Hatas, and All the Rest of My Hollywood Friends (2006)Marsden John Kroniki Ellie 01 Wojna się skończyła, walka wcišż trwaJohn Marsden Kroniki Ellie 1. Wojna się skończyła, walka wcišż trwaKos Kala, Selby John Moc aloha i wiedza hunyNik Pierumow Adamant HennyWstęp do filozofii Antoni B. StępieńCard Orson Scott ZadomowienieHrabina Cosel J.I.Kraszewski
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • lwy.xlx.pl
  •  

    [ Pobierz całość w formacie PDF ]
    .To musi być możliwe - gdyby tylko dostateczna liczba mózgów zajęła się tą sprawą.- Jeżeli tak myślisz, czemu sam nie spróbujesz? - spytała Josella.- Z bardzo wielu powodów.Po pierwsze, brak mi przygotowania.Jestem bardzo miernym biochemikiem, a w dodatku jestem sam jeden.Trzeba mieć laboratorium i odpowiednie wyposażenie.Co więcej, trzeba mieć czas, a ja i tak już mam za dużo zajęć, których nie wolno mi zaniedbać.A gdyby nawet udało mi się coś wynaleźć, musiałoby się mieć możność wytwarzania syntetycznych hormonów w olbrzymich ilościach.Zadanie dla dużej fabryki.Ale przede wszystkim musi powstać zespół badaczy.- Ludzi można wyszkolić.- Owszem, kiedy dostateczną ich liczbę można będzie uwolnić od nie kończącej się harówki, koniecznej dla utrzymania się przy życiu.Zebrałem moc książek z zakresu biochemii, w nadziei że kiedyś może ludzie zdołają zrobić z nich użytek.Nauczę Dawida wszystkiego, co sam wiem, a on będzie musiał przekazywać te wiadomości następnemu pokoleniu.Ale dopóki nie wygospodaruje się wolnego czasu na pracę nad tym zagadnieniem, nie widzę w przyszłości nic prócz rezerwatów.Josella marszcząc brwi obserwowała cztery tryfidy kusztykające przez pole leżące poniżej.- Mówiło się dawniej, że najgroźniejszymi rywalami człowieka są owady.Otóż tryfidy mają chyba coś wspólnego z pewnymi gatunkami owadów.Tak, tak, wiem, że biologicznie to są rośliny.Chodzi mi o co innego - tryfidy nie troszczą się o pojedyncze okazy swego gatunku; a pojedyncze okazy nie troszczą się o siebie.Każdy tryfid z osobna ma coś, co w pewnym stopniu przypomina inteligencję, ale w zbiorowości ta cecha jest znacznie wyraźniejsza.Tryfidy dążą wspólnie do określonego celu, podobnie jak mrówki albo pszczoły, można jednak zaryzykować twierdzenie, że żaden z nich nie zdaje sobie sprawy z jakiegoś planu, mimo że bierze w nim udział.Wszystko to jest bardzo dziwne i być może w ogóle przekracza naszą zdolność rozumienia.Tryfidy, pszczoły, mrówki są dla nas czymś tak odmiennym, tak obcym.Wszystkie ich cechy są tak sprzeczne z naszymi pojęciami o cechach dziedzicznych.Czy pszczoła albo tryfid ma geny organizacji społecznej, czy mrówka ma geny architektury? A jeżeli je mają, czemu myśmy przez tyle milionów lut nie wyrobili w sobie genu mowy lub sztuki kulinarnej? W każdym razie jakkolwiek to nazwać, tryfidy mają pewne cechy wrodzone.Może nawet żaden poszczególny tryfid nie wie, po co tkwi koło naszego ogrodzenia, ale wszystkie razem wiedzą, że chodzi im o to, żeby nas pożreć - i że prędzej czy później osiągną swój cel.- Różne rzeczy mogą się jeszcze zdarzyć i temu zapobiec - powiedziałem.- Wcale nie miałem zamiaru wprawiać cię w takie przygnębienie.- Nie odczuwam przygnębienia.chyba że czasem, kiedy jestem bardzo zmęczona.Zazwyczaj jestem zbyt zajęta, żeby się martwić o to, co się może zdarzyć kiedyś w przyszłości.Nie, czasami tylko ogarnia mnie lekki smutek - powiedzmy, łagodna melancholia, którą osiemnasty wiek miał w takiej estymie.Robię się sentymentalna, kiedy puszczasz - płyty.Jest coś przerażającego w tym, że wielka, nie istniejąca już orkiestra nadal gra dla garstki ludzi, zamkniętych w ciasnej przestrzeni i powracających stopniowo do stanu pierwotnego.Muzyka przenosi mnie w przeszłość i robi mi się smutno na myśl o wszystkim, czego już nigdy nie odzyskamy.bez względu na to, jak nam się teraz powodzi.Nie masz nigdy takiego uczucia?- Hm, owszem - przyznałem się.- Ale zauważyłem, że z upływem czasu łatwiej godzę się z rzeczywistością.Gdyby jakaś dobra wróżka oświadczyła, że spełni moje życzenie, prosiłbym o powrót dawnego świata - ale pod pewnym warunkiem.Bo widzisz, mimo wszystko tak naprawdę jestem szczęśliwszy niż kiedykolwiek przedtem.Wiesz chyba o tym, Josie?Położyła dłoń na mojej ręce.- Ja też.I zasmuca mnie nie tyle myśl o tym, cośmy utracili, ile o tym, że dzieci nigdy już nie będą tego znały.- Niełatwo będzie tak je wychowywać, żeby zaszczepić im nadzieje i ambicje - powiedziałem.- My wpatrzeni jesteśmy w przeszłość, na to nie ma rady.Ale im nie wolno wciąż się oglądać wstecz.Mit raju utraconego i przodków czarodziejów wywarłby na nie fatalny wpływ.Tradycje chwalebnej przeszłości nieraz już wpędzały całe narody w tego rodzaju kompleks niższości, który stawał się następnie powodem indolencji i upadku.Ale jak mamy temu zapobiec?- Gdybym była teraz dzieckiem - odezwała się po namyśle Josella pewnie chciałabym znać przyczynę obecnego stanu rzeczy.Gdyby mi jej nie podano.to znaczy, gdyby pozwolono mi sądzić, że urodziłam się w świecie, który został zniszczony w sposób najzupełniej bezsensowny, doszłabym do wniosku, że życie też nie ma sensu i celu [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • syriusz777.pev.pl
  •