Home HomeMary Joe Tate Critical Companion to F. Scott Fitzgerald, A Literary Reference to His Life And Work (2007)Scott S. Ellis Madame Vieux Carré, The French Quarter in the Twentieth Century (2009)Diane Adams & RJ Scott In the Shadow of the Wolf 2 Broken MemoriesCarter Scott Cherie Jesli zycie jest gra oto jej reScott Justin Poscig na oceanie (SCAN dal 805Scott Justin Blekitne Bractwo (SCAN dal 687)Smith Scott Prosty Plan (SCAN dal 924)Nik Pierumow Czarna WloczniaQuinn Julia Tylko ta noc (2)Autoniusz i Kleopatra Shekespeare W
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • jajeczko.pev.pl
  •  

    [ Pobierz całość w formacie PDF ]
    .Nie musiał siętłumaczyć przed Cindy.Zresztą ona nie żądała od niego wyjaśnień. W każdym razie  odezwała się  zamierzam założyć nowe konto.Powoli będęje wypełniać pieniędzmi, aż uzbieram dwadzieścia tysięcy dolarów.Jeśli nie przyjmieszich ode mnie, nazwę je funduszem Dona Larka i postaram się spożytkować je tak szla-chetnie, jak ty. Dzięki nim ja też uniknąłem kłopotów, nie tylko ty.101  Akurat. Roześmiała się. Ty byś nie stracił licencji. Niech ci się nie wydaje, że jestem taki szlachetny.Muszę ci powiedzieć, że w tejchwili mam straszną ochotę cię pocałować. Ja też. Człowiek szlachetny nie dopuściłby do czegoś takiego.Podeszła, oparła mu dłonie na piersi, pozwoliła się znowu otoczyć ramionami i od-dała mu słodki, ciepły pocałunek.Nie taki jak w łazience czy samochodzie, nie byłow nim tamtej pożądliwości.To było pożegnanie.A także miłość, której potrzebowałi którą mu dała, i której także potrzebowała od niego, więc może dzięki temu zbliżyli sięnieco bardziej ku życiu i szczęściu.Dlatego pocałunek trwał długo.Ale kiedy się skoń-czył, Cindy bardzo szybko ruszyła do drzwi.Na dworze, oparty o jej samochód, stał Ryan Bagatti.Uśmiechnięty od ucha doucha. Smakowite danie w przerwie obiadowej  powiedział. Ale to chyba fastfood?Patrzył na Cindy.Może nawet nie zdawał sobie sprawy, że Don także tu jest.Nieważ-ne.Tym razem przeholował.Don zbiegł po schodkach. %7łartowałem! %7łartowałem!  zawołał Bagatti. Don, nie!  krzyknęła Cindy.Nie musiała go ostrzegać.Pragnął zrobić krzywdę Bagattiemu, ale nie zamierzałprzekroczyć granicy.Stanął przy nim, najbliżej jak mógł.Bagatti powoli rozprostowałskulone ramiona, lecz okazało się, że musi się oprzeć o samochód, jeśli nie chce się przy-tulić do szerokiej piersi Dona. No, cofnij się, na żartach się nie znasz?Don stał bez ruchu.Czekał, co zrobi Bagatti.Nie musiał czekać długo.Takie typy zaczynają się czuć bezkarnie, kiedy się im nieodda.Dlatego Bagatti znowu zaczął podskakiwać. Trzeba mieć poczucie humoru  oznajmił.A potem lekko popchnął Dona. Odsuń no się trochę.Don tylko na to czekał.Chwycił obie dłonie Bagattiego i zgniótł je w stalowych pal-cach.Mocno.Bagatti kwiknął.Don rozkrzyżował mu ręce, tak że agent stanął z nosemprzy jego piersi.Szarpnął się, ale im bardziej się opierał, tym mocniej ściskał Don. Zabijesz mnie! Nie tym razem  odparł Don.Pochylił się nisko i szepnął prosto w jego ucho: Słuchaj uważnie, bo drugi raz ci tego nie powiem.Koniec z kawałami, koniec z dow-cipami, koniec z chodzeniem za Cindy.W pracy masz ją traktować grzecznie.Nigdy jejnie krytykuj ani nawet nie gadaj o niej z innymi.Koniec brzydkich numerów, koniecplotek, koniec szpiegowania.Chwytasz?102  Tak  przyświadczył gorliwie Bagatti. Jesteś bydlakiem, bo prześladujesz bezbronnych.Dobrze się poznałeś na Cin-dy.Rzeczywiście była bezbronna.Do teraz.Nie jesteśmy i nie byliśmy kochankami,co w ogóle nie powinno cię obchodzić.Ale jesteśmy przyjaciółmi.A ja dbam o moichprzyjaciół, panie Bagatti. Tak, jasne  wybełkotał Bagatti. Zrozumiałem.Absolutnie. Nie jestem pewien.Chyba się powoli uczysz. Nie, uczę się szybko. Ale kiedy tylko cię puszczę, o wszystkim zapomnisz. Nie, nie zapomnę. Kiedy tylko cię puszczę, zaczniesz wrzeszczeć, że ci groziłem i na ciebie napadłem,a jeśli usłyszę coś takiego. Nie, nic nie powiem. Więc mogę cię puścić? Zdecydowanie.Tak.Jak najbardziej.Don puścił ręce Bagattiego.Nawet nie zdawał sobie sprawy, że ściska go tak mocno.Ten głupek będzie miał siniaki.Rzeczywiście, Bagatti oparł się bezwładnie o samochódi złapał się za jedną dłoń, a potem za drugą, aż wreszcie wyprostował je niezdarnie, jak-by stracił w nich czucie. Widzisz, co mi zrobiłeś?  jęknął. Według mnie  powiedział Don  sam to sobie zrobiłeś.Gdybyś nie przylazł tu-taj nękać Cindy, ręce by cię nie bolały. Popełniłeś przestępstwo, bracie  syknął Bagatti.Don natychmiast chwycił go za ręce; agent wrzasnął przerazliwie i usiłował się wy-szarpnąć. Obiecałeś  szepnął Don. Tak.Tak, obiecałem.Obiecuję.Nie było przestępstwa, wszystko w porządku. Przede wszystkim musisz zapamiętać, że jestem wariatem.Cokolwiek ci zrobię,ujdzie mi na sucho. Tak, zapamiętam.Już nic nie powiem.Naprawdę!Teraz Don nie ściskał już jego dłoni.Bagatti mógłby je cofnąć, ale nawet nie próbo-wał.Poddał się.To powinno sprawić Donowi przyjemność.I sprawiło, niewielką.Pew-nie teraz Bagatti rzeczywiście zostawi Cindy w spokoju.Więc może postąpił słusznie [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • syriusz777.pev.pl
  •