Home HomeMarr Melissa Wróżki 02 Król MrokuJarry Alfred Ubu król czyli PolacyMaurice Druon Krol z zelaza krolowie przeklecSalvatore Robert Tom 3 Krol SmokKrol Skrytobojca Haydon ElizabethJames Clavell Krol szczurClavell James Krol szczurow (2)Makuszynski Kornel Krol AzisAndrzej Ziemiański Pomnik Cesarzowej Achai t2Chmielewska Joanna Najstarsza prawnuczka
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • grabaz.htw.pl
  •  

    [ Pobierz całość w formacie PDF ]
    .Powraca³ do zdrowia w domu, oddalonym od portu o dwie ulice, pielêgnowany przez ¿onê i brata, znanego szewca.W³aœnie jutro miano wyp³aciæ mu poboczn¹ rentê.Vard zakl¹³.Co siê dzieje, co siê dzieje, na Szerñ?! Komu mog³o zale¿eæ na œmierci - bo czu³, ¿e jego ludzie nie ¿yj¹ - kalekiego ¿o³nierza i dwóch majtków? Komu?Po raz pierwszy spojrza³ na sprawê z innej strony.Dot¹d rozwa¿a³ owe zabójstwa (czy te¿ znikniêcia) tylko na tle owego niedorzecznego œledztwa.Ale by³o przecie¿ coœ jeszcze, co ³¹czy³o tych ludzi: udzia³ w zatopieniu pirackiego okrêtu.A jeœli.?Opar³ siê o œcianê.Nie, to niedorzeczne, nikt nie móg³ ocaleæ z tamtego ¿aglowca.Ale - ta dziewczyna?.Bzdura, nie mog³a przedostaæ siê do Aheli w tak¹ pogodê.Zreszt¹, musia³aby mieæ tutaj swoich ludzi.Zagryz³ usta.A jeœli to w³aœnie tak? Jakaœ.zemsta? Przecie¿ wieœæ o zag³adzie okrêtu Demona rozesz³a siê g³oœnym echem.Powiadano, ¿e ten pirat nad piratami mia³ swoich zbirów wszêdzie.Ale w takim razie jemu, Vardowi, równie¿ grozi³o niebezpieczeñstwo.I grozi nadal.Czy¿by komendant Berr naprawdê móg³ mieæ s³usznoœæ?Poczu³ ciarki.Nie by³ tchórzem, o nie.Ale owa domniemana zemsta zza grobu wyda³a mu siê nies³ychanie ponura.Nagle teren garnizonu okaza³ siê miejscem, jeœli nie przyjemnym, to przynajmniej bezpiecznym.W tej samej chwili pomyœla³ o matce.Jeœli te domys³y by³y s³uszne, to ona - ona znajdowa³a siê w niebezpieczeñstwie! Jak¿e ³atwo by³o ugodziæ go przez ni¹!.Przypasa³ broñ i wyszed³ na dziedziniec.Przywo³a³ dy¿urnego.- Dwóch ludzi w pe³nym uzbrojeniu.- S³ucham, panie.Postanowi³ sprowadziæ j¹ tutaj.Na tak d³ugo, a¿ sprawa siê wyjaœni.Ruszy³ do budynku komendantury.Berr wys³ucha³ go uwa¿nie.- Bojê siê, ¿e mo¿esz mieæ racjê.Oczywiœcie, sprowadŸ tu matkê.Ale mo¿e wystarczy, jeœli wyœlesz ludzi?- Nie, panie.Trudno, ¿ebym ¿y³ tu jak w klatce, nie wiadomo jak d³ugo.Jeœli dwaj uzbrojeni ¿o³nierze i w³asny miecz nie zapewni¹ mi nale¿ytej ochrony, to ju¿ nie wiem, co mi j¹ zapewni.Zreszt¹, przecie¿ to tylko mój domys³ z t¹ zemst¹.- Domys³ bardzo prawdopodobny.Ale dajê ci woln¹ rêkê.Vard.Ufam ci.Chcê, ¿ebyœ o tym wiedzia³.- Dziêkujê, komendancie.W asyœcie uzbrojonych jak na wojnê ¿o³nierzy - przy mieczach, z w³óczniami i tarczami - przedzieraj¹c siê przez deszcz i wichurê, kapitan doszed³ do swojego domu.Zostawi³ ¿o³nierzy przy drzwiach i wbieg³ na piêtro.Poprzedzany przez nios¹c¹ œwiecê s³u¿¹c¹ dotar³ do drzwi pokoju matki.Zapuka³ lekko.Potem mocniej.Spojrza³ na dziewczynê.- Pani œpi?S³u¿¹ca patrzy³a na schody, ujrza³ przera¿enie w jej oczach.Zda³ sobie nagle sprawê, ¿e dziewczyna by³a dziwnie milcz¹ca i nieswoja, chocia¿ na pytanie, czy wszystko w porz¹dku, odpowiedzia³a twierdz¹co.Uœwiadomiwszy to sobie w b³ysku krótkim jak okamgnienie, siêgn¹³ po broñ, jednoczeœnie biegn¹c wzrokiem za spojrzeniem s³u¿¹cej.Znieruchomia³, z d³oni¹ na mieczu.Dwaj mê¿czyŸni stali na schodach, mierz¹c z kusz.Jeden z nich, nie spuszczaj¹c oczu z Varda, wyci¹gn¹³ rêkê i ³agodnie odebra³ œwiecê z r¹k przera¿onej dziewczyny.- Rozs¹dku, kapitanie - zaapelowa³ spokojnie.- Twoja matka ¿yje, a czy stanie jej siê coœ z³ego, to zale¿y tylko od ciebie.18Poœród wœciek³ej ulewy i wiatru, ponowna wyprawa do Arby by³a zwyk³ym koszmarem.Raladan musia³ jednak odebraæ resztê srebra od Balbona; wieœci rozchodz¹ siê szybko, zw³aszcza na takim skrawku l¹du.Kupiec na pewno ju¿ s³ysza³ o zatopieniu „Wê¿a Morskiego”.Pilot obawia³ siê k³opotów.Jednak Balbon wyp³aci³ srebro bez chwili zw³oki.Spostrzegawczy Raladan zauwa¿y³, ¿e istotnie wieœæ o rozgromieniu piratów dotar³a ju¿ do Arby.Niemniej, sprytny kupiec prosperowa³ w sercu wyspy zbyt dobrze, by kusiæ siê o sprawdzenie, ile w opowieœci jest prawdy i na ile (jeœli jest jej du¿o) pilot pirackiego ¿aglowca zdo³a zast¹piæ kapitana, w dziele wyprucia jego, kupca Balbona, wnêtrznoœci.Rozliczenie trwa³o krótk¹ chwilê.Raladan - przemoczony i zziêbniêty, ale rad, ¿e wszystko posz³o g³adko - wróci³ do Aheli.Ukry³ srebro.By³ tego spory worek; srebro mniej zwraca³o uwagê ni¿ z³oto, ale musia³ siê solidnie nadŸwigaæ.Niedawno znalaz³ œwietn¹ kryjówkê - na starym cmentarzu, za wschodnim murem miasta.Miejsce cieszy³o siê z³¹ s³aw¹, gadano coœ o upiorach.Monety, gdyby rozsypa³ je o zmierzchu przy samej bramie, le¿a³yby nietkniête do rana; móg³ w nocy grzebaæ w zapadniêtym grobowcu bez œwiadków.W swojej tawernie przebra³ siê w such¹ odzie¿.By³a ju¿ g³ucha noc, gdy znalaz³ siê przed znanym sobie domem.By³ umówiony.Nie musia³ czekaæ d³ugo.Wystarczy³o lekkie stukniêcie i wpuszczono go do œrodka.Po kilku chwilach sta³, z ciê¿k¹ od wilgoci peleryn¹ przerzucon¹ przez ramiê, w purpurowej sypialni.Znów uderzy³y go rozmiary ciê¿kich kotar, nie pasuj¹cych do przytulnego, niewielkiego wnêtrza.By³y prowincjonalne - podobnie jak baldachim, podobnie jak wszystkie pokoje w tym domu.Widywa³ wnêtrza pa³aców magnackich, kantorów kupieckich i domów publicznych w ca³ym imperium; ka¿dej jesieni, gdy „W¹¿ Morski” sta³ bezpiecznie ukryty, wraz z Rapisem szukali w takich miejscach strachu, który da³o siê przekuæ na z³oto, albo te¿ - cenniejszych czasem od strachu i z³ota - poufnych wiadomoœci.Ale takich kotar - wielkich, pokrywaj¹cych dwie œciany pokoju i równie ciê¿kiego baldachimu - nie widzia³ nigdy dot¹d.To musia³ byæ jakiœ agarski wynalazek.Owszem, purpura by³a modna w Armekcie.Przed dziesiêciu laty.Powiesi³ p³aszcz na jednym z wielkich ramion kandelabru, w rogu pokoju, i sta³ cierpliwie, zatkn¹wszy kciuki za pas.Nie czeka³ d³ugo.- Witam, tajemniczy zleceniodawco - powiedzia³a, wchodz¹c do pokoju.- Mam dobre nowiny.Zamknê³a za sob¹ drzwi.Ubrana by³a w b³êkitn¹ sukniê o dziwnie nieœmia³ym, dziewczêcym kroju.Na plecy opada³ zwyk³y warkocz, przepleciony wst¹¿k¹.Spojrza³ na jej twarz i pomyœla³, ¿e w³aœciwie trudno oceniæ wiek tej kobiety.Mog³a mieæ lat trzydzieœci parê, jak najpierw s¹dzi³, ale mo¿e te¿ - dwadzieœcia osiem [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • syriusz777.pev.pl
  •