[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Przypomniał sobie wówczasdziecię, które niegdyś brzękało w lutnię u jego stóp, i moją ziemię lońską, opuszczoną dlaniego, i oręż Morhołtowy, i krew przelaną dla jego czci.Przypomniał sobie, że ja nie uznałemswej winy, ale na próżno domagałem się sądu, prawa i bitwy, i szlachetne jego serce skłoniłogo ku zrozumieniu rzeczy, których dookoła niego ludzie nie rozumieją.Nie, iżby wiedziałalbo mógł kiedy wiedzieć prawdę o naszej miłości; ale wątpi, ma nadzieję, czuje, że nieskłamałem, pragnie, abym przez sąd dowiódł swego prawa.Ha, miły wuju, zwyciężyć wbitwie za pomocą Boga, zdobyć pokój z tobą i dla ciebie przywdziać jeszcze hełm ipancerz!.Cóż ja pomyślałem? Odebrałby mi Izoldę; ja bym mu ją wydał? Czemuż nie zabiłmnie raczej, gdy spałem? Niegdyś ścigany przezeń, mogłem go nienawidzić i zapomnieć.Wydał Izoldę trędowatym; nie była już jego, była moją.Oto jak swoim współczuciem obudziłmą tkliwość i odzyskał królowę.Królowę? Była królową przy nim, a w tym lesie żyje jakniewolnica.Com uczynił z jej młodością? Miast komnat wysłanych jedwabnym suknemdałem jej ten bór dziki; szałas miast nadobnych opon; i to dla mnie idzie tą żałosną drogą!Do Boga, Pana mego, króla świata, krzyczę o zmiłowanie i błagam, iżby mi zesłał siłęoddania Izoldy królowi Markowi.Nie jestże jego żoną zaślubioną wedle prawa Rzymu,wobec wszystkich możnych władyków jego ziemi?I Tristan opiera się na łuku i długo zawodzi w ciemnościach nocy.W otoczonych głogiem zaroślach, które służąim za legowisko, Izold Złotowłosa oczekiwała powrotu Tristana.Przy blasku księżycowego promienia ujrzała napalcu złoty pierścień, który Marek jej włożył.Pomyślała: Ten, kto przez wdzięczną uprzejmość dał mi złoty pierścień, to nie ów pogniewany człowiek, który mnie wydałtrędowatym; nie, to współczujący pan, który od dnia wstąpienia mego na tę ziemię przygarnął mnie i chronił.Jakon umiłował Tristana! Ale ja przybyłam i cóżem uczyniła? %7łali Tristan nie powinien by żyć w pałacu króla,otoczony setką młodzieńców, którzy chodziliby w jego orszaku i służyliby mu, aby się dobić rycerskiego pasa?Czy nie powinien by, jeżdżąc po baroniach i dworach, szukać służby i przygód? Tymczasem dla mnieprzepomina całego rycerstwa, wygnany z dworu, ścigany w tym lesie, pędząc to dzikie życie!.Po liściach i suchych gałęziach usłyszała zbliżające się kroki Tristana.Wyszła na jego spotkanie jak zazwyczaj,aby wziąć odeń oręż.Wzięła z rąk Tristana łuk Niechybny i strzały, odwiązała rapcie miecza. Przyjaciółko moja rzekł Tristan to oręż króla Marka.Ten miecz winien był nas zabić, a oszczędził nas.Izolda wzięła miecz, ucałowała złotą rękojeść.Tristan ujrzał, iż płacze. Miła rzekł ach, gdybym mógł uczynić.pokój z królem Markiem! Gdyby mnie dopuścił do zaświadczeniabitwą, iż nigdy, ani w czynie, ani w sławach, nie miłowałem cię występną miłością; wszelki rycerz jegokrólestwa, od Lidanu aż do Durhanu, który ważyłby się sprzeciwić, znalazłby mnie uzbrojonego na udeptanej9Surowe i twarde wiodą życie,Lecz kochają się tak zacną miłością,%7łe jedno za drugie nie czuje cierpienia.(Przeł.Z.Czerny)28ziemi.Pózniej, gdyby król zechciał ścierpieć i zatrzymać mnie w orszaku, służyłbym mu z wielką czcią jakopanu i ojcu; gdyby wolał mnie oddalić, a ciebie zachować, udałbym się do Fryzji lub Bretanii z Gorwenalemjako jedynym towarzyszem.Ale wszędzie, gdziekolwiek bym poszedł, królowo, zawsze pozostałbym twoim,Izoldo, nie myślałbym o rozłączeniu, gdyby nie sroga nędza, którą cierpisz dla mnie od dawna, piękna moja, wtej odludnej ziemi. Tristanie, wspomnij na Ogryna, pustelnika zamieszkałego w lesie
[ Pobierz całość w formacie PDF ]