[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Wallie uznał, że robi postępy.- Mógłbyś zawieźć wiadomość.Nie uwierzę, że czarodziej Sen jest bez wpływów.Starzec przyjrzał mu się uważnie.- Co proponujesz, Shonsu?- Skończmy z bezsensowną wrogością.Po co dalej walczyć? Musicie zgodzić się na zniszczenie broni i zaprzestanie jej wyrabiania.W zamian my obiecamy traktować wasz cech tak jak wszystkie inne.Weźmiemy was pod ochronę.Rotanxi zaśmiał się pogardliwie.- Pod ochronę bandy zabójców, złodziei i gwałcicieli, która zjechała do Casr? Wolałbym, żeby strzegły mnie wściekłe wilki!Nnanji zaklął i odruchowo sięgnął po miecz.Potem mruknął coś pod nosem i opuścił rękę.Wallie z trudem się opanował.- Nie bronię szermierzy.Wiem, że z początku zachowywali się nagannie, ale sytuacja była niezwykła.Od wieków nie odbył się żaden zjazd.Wolni oczekiwali, że będą traktowani jak bohaterowie.Setki mężczyzn bez zajęcia! Gdy tylko złożyli przysięgę, lord Boariyi narzucił dyscyplinę.Starsi mówią, że w Casr jeszcze nigdy nie panował taki spokój jak teraz.Młode kobiety bez obaw chodzą po mieście, nawet o północy.Złodzieje i rzezimieszki zniknęli.Taki sam porządek zaprowadzimy w waszych siedmiu miastach i we wszystkich innych!- Sądzisz, że masz taką władzę? - zapytał drwiąco Rotanxi.- Mam nieograniczoną władzę.Szermierze przyrzekli mi bezwzględne posłuszeństwo aż do śmierci.- Wszyscy oprócz gniewnego młodzieńca siedzącego obok mnie.- Jeśli ogłoszę, że czarnoksiężnicy są naszymi przyjaciółmi, będziecie traktowani jak przyjaciele.Mogę zmusić szermierzy, żeby mi złożyli stosowną przysięgę.Czarnoksiężnik patrzył na niego zimno, ale słuchał uważnie.- A inne miasta, o których wspomniałeś?Wallie uśmiechnął się.- Jestem optymistą.Na pewno czternaście leżących na pętli.Z resztą Świata będzie oczywiście trudniej i zajmie więcej czasu.Mógłbym jednak ustanowić nową sutrę.W Casr jest tylko część szermierzy, ale kiedy wrócą do domów, będą ją rozpowszechniać i wprowadzać w życie.Z czasem, dzięki dobrej woli obu stron.Uważam, że wy, czarnoksiężnicy, macie dużo do zaoferowania Światu.- Wskazał na welin i pióro.- Już samo to jest bardzo potrzebne kapłanom, kupcom.nawet szermierzom!Czarnoksiężnik w zamyśleniu skubał wargę.Nie patrzył na rozmówcę.Po chwili stwierdził:- Osobliwy pomysł, lordzie Shonsu! Zaskoczyłeś mnie wiele razy, ale jeszcze nigdy aż tak! Pozwól mi się zastanowić.Wstał sztywno i ruszył przez pokład.Wallie uświadomił sobie raptem, że trzęsie się z zimna.Jednocześnie w jego serce wstąpiła nadzieja.Zerknął na Nnanjiego.Młodzieniec się uśmiechał.- O czym myślisz? - spytał Wallie ostrożnie.- Myślę, że on na to pójdzie, bracie!Nnanji był podniecony.Zadowolony! Wściekłość go opuściła.Czyżby argumenty dla czarnoksiężników przekonały również jego? Trzeba będzie wypróbować je na innych Siódmych.Zdumiony Wallie poczuł wielką ulgę.- Nowa sutra powinna mieć numer tysiąc sto czterdzieści pięć, ale niedobrze, że znajdzie się na końcu.Nie mogę jednak wprowadzać bałaganu.Nnanji się roześmiał.- Może trzynaście?Oczywiście! Nie było sutry trzynastej.Podchwytliwe pytanie dla nowicjuszy.Dwunasta dotyczyła obowiązków wobec kapłanów, czternasta praw cywili.Czyżby istniejąca kiedyś sutra trzynasta mówiła o czarnoksiężnikach i dlatego usunięto ją po wielkim rozłamie? Wallie poczuł, że przypadkiem dokonał ważnego odkrycia.- Więc ułóżmy sutrę numer trzynaście!W tym momencie wrócił Rotanxi.Bez słowa usiadł na krzesełku i sięgnął po przybory do pisania.Z kieszeni wyjął okulary i nałożył je na nos.Na ten widok Nnanji parsknął śmiechem.Czarnoksiężnik odkorkował buteleczkę z atramentem, postawił ją ostrożnie obok siebie i zaczaj pisać.Młodzieniec obserwował go przez chwilę w zdumieniu, a potem skierował pytający wzrok na Walliego.- To największa sztuka magiczna czarnoksiężników.Demonstrując ją, lord Rotanxi okazuje ci wielkie zaufanie
[ Pobierz całość w formacie PDF ]