Home HomeCervantes Saavedra de Miguel Niezwykłe przygody Don Kichota z la ManchyLouis Gallet Kapitan czart przygody Cyrana de BergeracAlfred Assollant Niezwykłe choć prawdzie przygody kapitanaNienacki Zbigniew Pierwsza przygoda Pana SamochodNowak Zdzislaw Niezwykle przygody Hodzy NasredZdzislaw Nowak Niezwykle przygody Hodzy NasredRuda Aleksandra OdnaleÂźć swą drogęCrowley John Pozne lato.WHITEChmielewska Joanna Wielkie Zaslugi (www.ksiazki4uReymont Chlopi II
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • grabaz.htw.pl
  •  

    [ Pobierz całość w formacie PDF ]
    .Człowiek ów był zaś niebezpieczny dla całej okolicy; skończony łajdak, nie zasłu-gujący na współczucie, ani na usprawiedliwienie.Inni mogli przypłacić życiem naszą obojęt-77 ność.Przecież którejś nocy mógł napaść na naszych sąsiadów, Stapletonów; ta właśnie myślniewątpliwie sprawiła, że sir Henryk z odwagą podejmował się niezbyt bezpiecznej.wypra-wy. Pójdę z panem  rzekłem. Dobrze, niech pan wezmie rewolwer.Im wcześniej wyruszymy, tym lepiej, bo ten łotrmoże zgasić światło i ukryć się.W pięć minut pózniej byliśmy już w drodze.Zdążaliśmy do ciemnych szpalerów, wśród smętnego świstu jesiennego wichru i szelestuspadających liści.Od czasu do czasu księżyc wyglądał zza chmur pędzących po niebie, a gdydoszliśmy do moczarów, zaczął padać drobny deszczyk.Zwiatło jeszcze płonęło. Czy ma pan broń?  spytałem. Mam nóż myśliwski. Musimy zaskoczyć go znienacka, bo mówią, że nie cofa się przed niczym.Trzeba goschwytać i obezwładnić, zanim zdąży stawić opór. Słuchaj no, Watsonie, co by też Holmes powiedział, gdyby nas widział?  spytał baronet. W owej nocnej godzinie, kiedy panuje moc złego ducha?Jakby w odpowiedzi na te słowa, wśród wielkiego pustkowia moczarów powstał ów oso-bliwy krzyk, który już raz dobiegł moich uszu na skraju rozległego trzęsawiska.Niesionywiatrem, przerywał nocną ciszę: zrazu przeciągły pomruk, potem przerazliwe warczenie, któ-re wreszcie skonało w żałosnym skowycie.Przerażający, dziki, grozny odgłos powtórzył siękilkakrotnie.Baronet schwycił mnie za rękaw  pomimo ciemności widziałem, że był blady jak chusta. Na Boga żywego, co to jest, Watsonie? Nie wiem.To jakiś odgłos, częsty podobno wśród moczarów.Już raz go słyszałem.Krzyk skonał i dokoła nas zaległa grobowa cisza.Staliśmy, wytężając słuch, ale żadendzwięk nie dobiegł nas już z pustkowia. Watsonie  odezwał się baronet  to było wycie psa.Krew ścięła mi się lodem w żyłach,bo głos jego załamał się, jakby pod wpływem nagłego przerażenia. Jak oni nazywają ten odgłos?  spytał. Kto? Tutejsi ludzie. Ach, to zabobonni wieśniacy.Co pana to obchodzi, jakim mianem go określają? Powiedz mi jednak.co mówią?Zawahałem się.Nie mogłem wszakże pominąć tego pytania. Mówią, że to wycie psa Baskerville'ów.Sir Henryk westchnął głęboko i milczał przez długą chwilę.78  Tak, to był pies  odezwał się wreszcie  ale zdawało się, że odgłos przychodzi z odle-głości kilku mil, z tamtej strony. Trudno określić kierunek, z jakiego dobiegał. Wzmagał się i słabnął wraz z podmuchem wiatru.Czy nie szedł stamtąd, od strony wiel-kiego trzęsawiska? Tak, w tamtej stronie jest trzęsawisko. Z pewnością dobiegał stamtąd.Powiedz no pan szczerze, czy sam pan nie myślał, że towycie psa? Nie jestem dzieckiem.Może mi pan powiedzieć prawdę. Stapleton był ze mną, gdy usłyszałem ten odgłos po raz pierwszy.Mówił, że to może byćwabienie rzadkiego ptaka. Nie, nie, to był pies.Boże wielki! Czyżby istotnie było coś z prawdy w tych wszystkichopowieściach? Czyżby istotnie groziło mi jakieś tajemnicze niebezpieczeństwo? Czy pan w towierzy? Nie, nie! A jednak inna jest rzecz śmiać się z tego w Londynie, a zupełnie inna stać tutaj w nocy,wśród moczarów i słyszeć podobny krzyk.A mój stryj! Wszak obok jego zwłok dostrzeżonoślady psich łap.Wszystko to ma związek.Nie sądzę, żebym był tchórzem, ale na ten odgłoskrew ścięła mi się lodem w żyłach.Niech pan dotknie mojej dłoni.Była zimna jak marmur. Jutro będziesz się śmiać z tego. Wątpię; zdaje mi się, że to wycie słyszeć będę wiecznie.Jak pan radzi: co począć teraz? Może wrócimy do zamku? Nie, do pioruna; przyszliśmy tutaj, żeby schwytać zbrodniarza i złapiemy go.Puściliśmysię w pogoń za więzniem, a jakiś szatański pies za nami.Naprzód! Postawimy na swoim,choćby szatan wysyłał na moczary wszystkie piekielne duchy!Szliśmy powoli wśród ciemności, dokoła nas wznosiły się czarne, urwiste wzgórza, przednami jaśniała żółta plama płonącego w jednym punkcie światła.Nie ma nic złudniejszego nadodległość światła wśród ciemnej nocy; niekiedy zdawało się, że blask świeci gdzieś daleko nawidnokręgu, to znów, że jaśnieje na kilka metrów przed nami.W końcu jednak dostrzegliśmy światełko, byliśmy już wtedy bardzo blisko.W szczelinieskały stała świeca.Zrąb skały zasłaniał nas; skuleni, wysunęliśmy głowy i patrzyliśmy na sygnał świetlny.Szczególne wrażenie robiła ta świeczka, paląca się wśród moczarów, bez znaku życia w po-bliżu  nic prócz tego żółtego płomyka i blasku, jaki rzucał na boczne skały. Co teraz poczniemy?  szepnął sir Henryk. Będziemy czekali.Musi być gdzieś w pobliżu światła.Może go dostrzeżemy.79 Zaledwie wymówiłem te słowa, ujrzeliśmy go obaj.Ponad szczeliną w skałach, gdzie pło-nęła świeca, wysunęła się straszna twarz, wręcz zwierzęca, żółta.Obryzgana błotem, okolonarozwichrzonym zarostem i długimi rozczochranymi włosami, mogła uchodzić za oblicze jed-nego z przedhistorycznych ludzi, którzy zamieszkiwali jaskinie na stokach pagórków.Zwiatło stojące poniżej odbijało się w chytrych oczach, które rozglądały się gorączkowodokoła, usiłując przeniknąć zalegające ciemności, jak ślepie przebiegłego zwierza, gdy je do-biegnie odgłos kroków myśliwych.Widocznie coś obudziło podejrzenie zbrodniarza.Może mu jeszcze jakiś Barrymore dawałumówiony, a nam nieznany sygnał, może miał inny powód przypuszczać, iż grozi mu niebez-pieczeństwo, dość że dostrzegłem wyraz trwogi na jego odrażającej twarzy.Lada chwila mógł cofnąć się z jasnego koła i zniknąć w ciemnościach.Skoczyłem tedynaprzód, a sir Henryk za mną.Zbrodniarz rzucił nam straszne przekleństwo i cisnął w naskamieniem, który roztrzaskał się o zasłaniającą nas skałę [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • syriusz777.pev.pl
  •