Home HomeCervantes Saavedra de Miguel Niezwykłe przygody Don Kichota z la ManchyDoyle Arthur Conan Przygody Sherlocka HolmesaNienacki Zbigniew Pierwsza przygoda Pana SamochodNowak Zdzislaw Niezwykle przygody Hodzy NasredZdzislaw Nowak Niezwykle przygody Hodzy NasredConfiguring Windows 2000 Server SecurityJan Potocki Rękopis znaleziony w Saragossie (tom. I)Salvatore R.A Star Wars czesc 2. Atak KlonowWojna i pokoj t.1 i 2 TOŁSTOJSheldon Sidney Krwawa linia
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • milosnikstop.keep.pl
  •  

    [ Pobierz całość w formacie PDF ]
    . Już mi raz o tym wspominałaś.Jakkolwiek nie mogę mieć do ciebie wielkiego zaufania,pozwalam ci mówić, sprawa bowiem zamiast rozjaśniać się, staje się, owszem, coraz ciem-niejsza.Mów zatem. Panie starosto  podjęła Cyganka. Manuel jest bratem hrabiego Rolanda.De Lamothe rzucił na mówiącą spojrzenie zdziwione i prawie gniewne.200 Ona jednak, mało dbając o to, jakie wrażenie uczyniły jej słowa, ciągnęła dalej swe zezna-nie.Odsłoniła intrygi hrabiego i ujawniła przed starostą wszystkie środki, jakich chwycono się,aby sprawę zaciemnić i zaprzepaścić.Starosta jednak zachowywał się względem tych zeznańbardzo niedowierzająco.Spodziewał się innych, bardziej przekonywających.Potrząsnął głową i rzekł: Kłamstwo!Zilla sięgnęła po swą broń ostatnią. A czy uwierzysz mi, panie starosto, gdy ci powiem, że dzisiejszej nocy hrabia de Lem-brat kazał zamordować pana de Cyrano; co więcej, że go sam własną ręką zamordował?Jan de Lamothe porwał się krzycząc: Nieszczęsna! Jak śmiałaś to powiedzieć!Jednocześnie zadzwonił.Zjawił się wozny. Idz natychmiast do pana de Cyrano i poproś go, aby bez straty czasu przybył do mnie.Wozny wyszedł, starosta zaś, jakby zapomniawszy o Zilli, jął na powrót wertować papiery.Upłynęło w ten sposób pół godziny.Zjawił się wreszcie z powrotem posłaniec i oświad-czył: Pan de Cyrano wyjechał tej nocy i dotąd do domu nie powrócił.Zilla znów głos zabrała, oznajmiając o śmierci Ben Joela. Zmierć Ben Joela  zauważył nie uwydatnia bynajmniej winy hrabiego.Zobaczę się zpanem de Lembrat. Panie starosto!  odważyła się prosić Zilla  czy pozwolisz mi odwiedzić Manuela? Bar-dziej niż kiedykolwiek potrzebuje on pomocy i pociechy. Dziś mogę ci udzielić tej łaski.Wez to.I Jan de Lamothe podał Cygance kartkę otwierającą wstęp do Chtelet.Właśnie w chwili gdy Manuela z trudem przywrócono do przytomności, zjawiła się przynim Zilla.Na widok jej ani jeden wyrzut z ust mu nie wybiegł.Przepędziła całą godzinę przy łóżku,na którym go złożono; ukorzyła się, wylewała łzy, żebrała przebaczenia  mówiła wreszciewiele o Gilbercie i o tym, że z uczucia swego czyni ofiarę.Pożegnała ukochanego słowami: Nie trać nadziei! %7łyj! Ocalę cię!W tym samym czasie czcigodny Jan de Lamothe opuścił swój gabinet, udał się na ulicęZwiętego Pawła i kazał oznajmić się hrabiemu de Lembrat, który tylko co powrócił z pałacuFaventines.Bez żadnych też wstępów oświadczył Rolandowi: Oskarżenie zwrócone jest przeciw panu.Hrabia uśmiechnął się wzgardliwie. Po tych ludziach wszystkiego spodziewać się można.Muszę cię jednak objaśnić, kocha-ny starosto, że między tym Ben Joelem i Cyranem istniała zadawniona uraza.Cygan zapra-gnął pewnie wyrównać teraz rachunki, a godnej jego siostrzyczce bardzo jest na rękę zrzucićodpowiedzialność za to na mnie.Zresztą, czy ta wiadomość potwierdza się? Czy Cyrano zo-stał naprawdę zamordowany? Od chwili gdy wyjechał, nie widziano go w zajezdzie. To niczego nie dowodzi.Znamy wszyscy jego usposobienie awanturnicze; mógł był ła-two wybrać się w dalszą drogę, nie uprzedziwszy nikogo.Pomyślał chwilę i dodał tonem uspokajającym:201  Bądz pewny, panie starosto, że za jakie dwa, trzy dni ujrzymy naszego Bergeraka w do-skonałym zdrowiu i w wyśmienitym, jak zawsze, humorze.Zresztą, gdyby nie żył, jak toutrzymują, odnaleziono by jego ciało. Tak, to prawda!  przytaknął starosta, pokonany bardziej jeszcze spokojnym tonem mo-wy hrabiego i jego miną, udającą najdoskonalej wiarę w to, co mówi, niż dość kruchymi ar-gumentami. A cóż się dzieje z Manuelem?  zapytał hrabia wracając do tego, co go najbardziej ob-chodziło. Brany był dziś rano na konfesaty. I przyznał się? Nie! Raz jeszcze wszystkiemu zaprzeczył. Silny charakter!  zauważył Roland spokojnie, bo już w tej chwili nie lękał się o dalszyprzebieg sprawy.Pomimo wielkiej pewności siebie, którą objawiał hrabia, i jego śmiałych odpowiedzi, sta-rosta, rozstając się z nim, był dziwnie zamyślony.Umysł jego, oblegany przeróżnymi wątpliwościami, miotał się to w tę, to w ową stronę,jak mucha w sieci pajęczej.Co się tyczy Zilli, choć smutna i doznanymi wrażeniami znękana, nie upadała jednak naduchu.Wyszedłszy z gmachu więziennego, otarła ona wilgotne od łez oczy i poszła prosto domieszkania Cyrana.Pragnęła za wszelkę cenę odzyskać księgę, która w tej chwili była jej niezbędna.U wejścia do zajazdu spotkała Marotę.Było to dla niej wielką niespodzianką.Współtowarzyszki włóczęgi i przygód romantycznych nie widziały się już od dawna, zale-dwie też poznać się mogły.Po szybkiej wymianie słów wyjaśniających, skąd się wzięła jedna i druga, Zilla wyjawiłaprzyjaciółce wszystko, co przepełniało jej serce, i wskazała główny powód swego przybycia.Marota patrzyła na nią przez chwilę wzrokiem szczególnym, następnie, nic nie mówiąc,ujęła ją za rękę i poprowadziła do wnętrza domu.XLVIIUpłynęło wiele dni.i hrabia Roland de Lembrat odzyskał całkowicie, jeśli nie spokoj-ność, to przynajmniej zupełną pewność siebie.O Cyranie żadnych wieści nie miano.Roland, aby rolę swą odegrać do końca, posyłał kilkakrotnie do właściciela zajazdu z za-pytaniem o poetę, ale sławetny Gonin odpowiadał za każdym razem, że mu nic o panu deBergerac nie wiadomo.Gdyby wysłaniec hrabiego był człowiekiem bystrzejszym, zauważyłby może niezwykłyton owych odpowiedzi.Ale nie należał on do tych, co się liczą z takimi drobnostkami i zdającsprawę swemu panu, powtarzał słowa oberżysty bez żadnych uwag dodatkowych.Hrabia był zatem najpewniejszy, że trup jego wroga spoczywa spokojnie na dnie Sekwany.Zwycięstwo było zupełne.Okoliczności wybornie usłużyły zbrodniarzowi.Pozostał sam jeden, uwolniony równocze-śnie od nieprzyjaciół i od wspólników przestępstwa.202 Po śmierci Rinalda i Ben Joela nikt już nie mógł świadczyć przeciw niemu.Pozostawaławprawdzie Zilla, jakąż jednak wartość mogło mieć jej ustne zeznanie wobec faktu, że księgaBen Joela w popiół się obróciła.Nic już więc teraz nie zaprzątało myśli hrabiego prócz przygotowań do małżeństwa, którepostanowił jak najbardziej przyśpieszyć, mało sobie czyniąc z przewidywanego oporu Gil-berty.Codziennie teraz bywał w pałacu na Wyspie Zwiętego Ludwika i długie narady odbywał zmargrabią [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • syriusz777.pev.pl
  •