[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Jakoś wtedy się poznali.- Tak właśnie myślałem - odpowiedział doktor.- Ma pan pewność, że to jego?- Nie.trzeba by zrobić testy DNA, ale była skupiona ra-czej na jednym i trudno mi uwierzyć, że sypiała przy tym z kimpopadnie.Wszystko co robiła, zmierzało do pomszczeniaśmierci rodziny i dobrania się do Roberta.Kapitan Bolter odłożył raport z powrotem na biurko.Mil-czał jeszcze chwilę, nim wreszcie powiedział:- Mogłoby mu to zaszkodzić.- Zgadzam się.To ostatnia rzecz, jakiej teraz potrzebuje.- Kto jeszcze o tym wie?- Tylko pan i ja.- I niech tak zostanie.Proszę zmienić raport - zadecydo-wał kapitan.- Słyszałem, że dostaniesz pochwałę od komendanta i sa-mego burmistrza - powiedział Garcia, kiedy Hunter nalewałsobie do szklanki wody ze stojącego przy łóżku dzbanka.- Ty też.Garcia uniósł zdziwiony brwi.- Jesteśmy partnerami, zapomniałeś? Razem pracowali-śmy nad sprawą.422Garcia uśmiechnął się.- Niezle jak na pierwszą sprawę w wydziale zabójstw, de-tektywie - dokuczał mu Hunter.- Niezle jak na kogoś, kto może teraz używać obu dłoni ja-ko gwizdków.- Garcia uniósł obie ręce, przyłożył je do ust izaczął wydawać świszczące dzwięki.Obaj wybuchnęli śmiechem.Po chwili ich uwagę przykułociche pukanie do drzwi.- Słyszę wasz śmiech z połowy korytarza - powiedziałaAnna, wchodząc do sali.- Cieszę się, że znów jesteście w do-brym nastroju.- My też - odpowiedział Hunter, kładąc dłoń na ramieniuGarcii.- My też
[ Pobierz całość w formacie PDF ]