[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Przez moment przetrzyma³ na celowniku lewy silnik, gdy zaœ ukaza³y siê za nim pasemka ognia, przerzuci³ siê na silnik prawy, który równie¿ wkrótce stan¹³ w p³omieniach.Nie obserwowa³ d³u¿ej swej ofiary.Nie by³o to potrzebne, trafi³ œmiertelnie.Wyci¹gn¹³ samolot w górê, zwali³ go na skrzyd³o i po raz drugi doszed³ do nieprzyjacielskich bombowców, lec¹cych teraz we czwórkê i ci¹gle trzymaj¹cych siê w ciasnym szyku.Jedna seria, druga, trzecia.Oba silnlki „Mitsubisi” zadymi³y, w kilka sekund póŸniej w k³êbach dymu pojawi³y siê p³omienie.Bombowiec straci³ równowagê i poszed³ w dó³.Jego pilot, zapewne ciê¿ko ranny, nie zdo³a³ metod¹ japoñsk¹ skierowaæ maszyny na jakiœ obiekt na ziemi.„Mitsubisi” zwin¹³ siê w korkoci¹gu i uderzy³ o powierzchniê morza kilka kilometrów od wybrze¿y Singapuru.Ale reszta wrogich bombowców sz³a dalej po kursie, zbli¿a³a siê do celu, mimo wœciek³ych ataków podporucznika Munro i obu sier¿antów.Za chwilê spod kad³ubów „Mitsubisi” oderwaæ siê mia³y bomby i spaœæ w dó³.„Dobrze, ¿e Betty jutro odp³ywa - przemknêlo przez g³owê Petera, gdy rozgl¹da³ siê za nowym obiektern ataku.- Ostatnia rada McLochlona by³a zbawienna.”Do akcji wesz³y teraz „Zero” i trzeba by³o poniechaæ bomboweów.Rozgorza³a zawziêta i nierówna walka, w której „Buffalo” nie mia³y wiêkszych szans powodzenia.Prawda, ¿e posz³y w dó³ dwa myœliwce japoñskie, ale i dwie maszyny w³asne, trafione w silniki, nurkowa³y ci¹gn¹c za sob¹ pióropusz dymu.- Jestem ranny, palê siê.skaczê - zabrzmia³y w s³uchawkach radiowych s³owa Jeremyego Sunderlanda.W pobli¿u Shannona przemknê³a w prostopad³ym nurkowaniu „C jak Cecily”.Pilot musia³ straciæ przytomnoœæ lub mo¿e zbyt wielka szybkoœæ nie pozwoli³a na wyrzucenie owiewki kabiny.Sunderland nie ustawi³ p³atowca w odpowiedniej pozycji do skoku, nie u¿y³ spadochronu.Nurkowa³ tak d³ugo, a¿ uderzy³ w ziemiê na wybrze¿u cieœniny Johore.Peter zakrêci³ siê w walce ko³owej z dwoma „Zero”, uciek³ im nag³ym manewrem, odzyska³ utracon¹ poprzednio wysokoœæ, puœci³ siê w pogoñ za bombowcami.Nie zdo³a³ ich jednak dojœæ.Niespodziewanie po skrzyd³ach „B jak Betty” zabêbni³y pociski.Silnik zakrztusi³ siê i zamilk³.Shannon b³yskawicznie rzuci³ maszynê w prostopad³e nurkowanie i w tym samym momencie dojrza³ w lusterku zwrotnym smuk³y kszta³t „Zero” w niebezpiecznie ma³ej odleg³oœci.Wyrwa³ w górê, kopn¹³ orczyk i prze³o¿y³ dr¹¿ek, wrzucaj¹c samolot w korkoci¹g.Zmyli³o to napastnika.Japoñczyk uzna³ zapewne, i¿ „Buffalo” by³ wykoñczony, odszed³ w bok i pogna³ za kolegami z os³ony.Peter wyprowadzi³ z korkoci¹gu nisko nad ziemi¹, w pobli¿u Seletar.Przemknê³o mu przez g³owê, by wyskoczyæ ze spadochronem, ale pragnienie ocalenia maszyny zwyciê¿y³o.Starannie utrzymuj¹c odpowiedni¹ prêdkoœæ, bacznie rozgl¹daj¹c siê na wszystkie strony, dotar³ lotem œlizgowym do Seletar i wyl¹dowa£ Wytracaj¹c prêdkoœæ w dobiegu, zauwa¿y³ na skraju pola wzlotów potrzaskane i dymi¹ce szcz¹tki samolotu, wóz stra¿y po¿arnej w pobli¿u, gromadê ludzi i ambulans, do którego wnoszono jak¹œ postaæ, przykryt¹ bia³¹ p³acht¹.Doko³owa³ do baraku dispersalu, wy³¹czy³ silnik.Gdy wysiada³ z kabiny, podbieg³ do niego Stanley White.- Nie trafili ciê, Peter? Wszystko w porz¹dku? Maszyna podziurawiona jak sito!Shannon obmaca³ siê, wyci¹gn¹³ ramiona i przyjrza³ siê im, jakby zdziwiony, ¿e by³y ca³e i zdrowe.- W porz¹dku.Co bombardowali? White spojrza³ bacznie na przyjaciela.- Zdaje siê, ¿e œródmieœcie.Tutaj by³o cicho, nie spad³a ani jedna bomba.Peter odetchn¹³.Betty prze¿y³a jeszcze jeden nalot, mo¿e ju¿ ostatni.Jutro odp³ywa.Œwiadomoœæ tego faktu i perspektywa rych³ego rozstania z ¿on¹ wywo³a³y nag³y skurcz serca.Zmusi³ siê do zmiany tematu rozmowy.- Co tam sie sta³o? - spyta³ wskazuj¹c na rozbity samolot.- Sier¿ant West.Zestrzelili go, by³ ranny.Doci¹gn¹³, zabi³ siê w kraksie - odpar³ sucho White.- Jeszcze jeden.Sunderland te¿ zgin¹³.Widzia³em.- Taaak.Brygada mechaników ogl¹da³a p³atowiec, bada³a uszkodzenia, zagl¹da³a do silnika „B jak Betty”.Shannon zainteresowa³ siê maszyn¹.- Jak d³ugo potrwa naprawa? - spyta³ brygadzistê.Zapytany wzruszy³ ramionami, roz³o¿y³ bezradnie rêce.- Marna sprawa, sir.Silnik do wymiany.- Kiedy wymienicie?Brygadzista ponownie wzruszy³ ramionami.- Chyba nigdy, sir.W sk³adnicy zabrak³o silników.Zabrak³o wszystkiego, nawet najdrobniejszych czêœci.Ta maszyna - wskaza³ iia „B jak Betty” - pójdzie na z³om, panie poruczniku.Peter zachmurzy³ siê.Czy¿by by³ to z³y omen, ¿e samolot nazwany imieniem ¿ony, nie nadawa³ siê do dalszych lotów? Czy¿by znaczy³o to, ¿e ma³a tragedia zwiastowa³a nadejœcie wielkiej tragedii?Gdy White ze Shannonem znaleŸli siê w baraku, dziwnie teraz wyludnionym, Stanley oœwiadczy³ mu:- Pozosta³y trzy maszyny.Moja „T”, „F” Redhilla oraz „S” Munro.To w³aœciwie koniec, Peter.- Co mam z sob¹ robiæ, Stanley?Porucznik White wygl¹da³ jak cz³owiek ciê¿ko chory.Mia³ podbite oczy, przekrwione bialka, twarz szar¹, ko³o ust g³êbokie bruzdy.- Jak wiesz, ka¿dy zbyteczny cz³owiek dywizjonu meldowaæ siê ma w kompanii kapitana Vincenta.Adiutant poinformuje ciê, gdzie tej kompanii szukaæ.Có¿, rozumiesz, ¿e nie mogê przydzieliæ ci innej maszyny, nie mogê odebraæ samolotu ani Redhillowi, ani Munro.- Rozumiesz doskonale.- Taak, Peter - przeci¹gn¹³ z przygnêbieniem White.- Sta³o siê.Ale skoro nie mo¿na d³u¿ej walczyæ w powietrzu, trzeba walczyæ na ziemi.Cholerny obowi¹zek.Nie ma jednak innej rady.- Wiem, Stanley.White zakrêci³ siê w miejscu, wyjrza³ przez okno, obojêtnie popatrzy³ na mechaników, odtaczaj¹cych „B jak Betty” w stronê na pó³ zrujnowanego hangaru.- Pójdê, Stanley - Shannon wyci¹gn¹³ na po¿egnanie rêkê.- Czekaj - porucznik White powzi¹³ decyzjê.- Jako dowódca dywizjonu dajê ci zezwolenie na odprowadzenie ¿ony na statek.Do Vincenta zameldujesz siê jutro po odp³yniêciu „Nigerii”.No, Peter, trzymaj siê.Dobrze nam siê razem lata³o.- Czy bêdziesz dalej.- Po co pytasz, Peter?Tak przysz³o nieuniknione.Potê¿ne dzia³a Singapuru szczerzy³y swe paszcze w kierunku morza, ale nikt nie atakowa³ stamt¹d i twierdzy
[ Pobierz całość w formacie PDF ]