[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Do rana? - zdenerwował się więzień.- A jeśli nie zdążę?- No to posiedzisz pięć latek.I już my się postaramy, żeby zapominano cię przy okazji wszystkich amnestii i żebyś nie wyszedł za dobre sprawowanie przed czasem.Więzień splunął ponuro.- Zrobi się - powiedział.- Niedźwiedź ma być stojący czy siedzący?- To ty jesteś fachowcem od starożytnych zabytków.Zrób takiego który będzie wyglądał autentycznie.- Potrzebowałbym jeszcze chociaż zdjęcia jakiegoś misia.Skąd wezmę proporcje?Holmes wyłowił z kieszeni srebrną monetę dziesięciojuanową z wizerunkiem pandy, którą dostał kiedyś na raucie w ambasadzie ChRL.- Do zwrotu - zastrzegł.- Ale to panda a nie niedźwiedź - zaprotestował artysta.- Zamknij się - warknął Małpiasty, - bo wrócisz do celi.Pracował całą noc, klnąc pod nosem z nienawiści do głupich gliniarzy i ich zachcianek.Ale im był bliżej końca pracy, tym lepiej się czuł.Pięć lat wolności nie chadza piechotą.A gdy wstawał świt nawet fakt, że od ciężkiej pracy popękały mu ręce nie martwił go już.Trzymanie śliskiego od krwi młotka i ból przy każdym uderzeniu dłuta warte były tej ceny.A rano Herberto znalazł na drzwiach pokoju kartkę:Posąg przedstawiający niedźwiedzia znajduje się naprawosławnym cmentarzu na Górce.Życzliwi.Ale był zbyt osłabiony po astralnej wycieczce aby móc to sprawdzić.*Kuropatwa przysiadła nad rozsypanymi na polu koralikami.Przyglądała im się przez chwilę a potem dziobnęła jeden z nich.Jakub leżący w pobliskich krzakach uniósł procę i wystrzelił ołowianą kulką.Ptaszek padł.Kłusownik podbiegł do niego i ukręciwszy mu łepek wepchnął do niedużego worka.Właśnie zamierzał zabrać się do domu, gdy poczuł że ktoś go obserwuje.Uniósł głowę.Kawałek dalej siedział w powietrzu staruszek o złośliwych oczkach.- No i spotkaliśmy się wreszcie - powiedział.- Iwanow? Iwan Iwanowicz?- Zgadza się.Widzę że słyszałeś o mnie.- Słyszałem.- Wobec tego myślę, że możemy się dogadać.- Źle myślisz.Wynoś się z tej ziemi.Ta dolina jest pod moją opieką.- Stale ostatnio słyszę tą śpiewkę.Ale ja nie słucham żądań byle kogo.Ten-Który-Zna-Miód posłał mnie z pewną misją.-Ten-Który-Wie-Gdzie-Jest-Miód? Jeh Bohu! Mied-wied.Jesteś kapłanem Niedźwiedzia z Chełma.- Zgadza się.Jesteś ze mną czy na mnie?- Przeciw tobie.- To bardzo niedobrze.Widzisz, zawsze mam ten sam problem.Przybywam do miasta zmęczony i z miejsca muszę toczyć walkę.I dotąd przegrywałem.Dlatego muszę znaleźć miejsce aby się wzmocnić.Wybrałem sobie Uhanie i chatę Karwowskiego, ale ty go zabiłeś już dobrych parę lat temu.- Nikogo nie zbijałem.Zmarł na skutek zbyt wysokiego stężenia bimbru we krwi.- Można to tak określić.Ale bimber miał ponoć od ciebie.- Kto tak mówi?- Wszystkie wróble o tym ćwierkają.Nie ważne.Zatrzymam się w Wojsławicach.- Nie zgadzam się.- Nie zamierzam pytać cię o zgodę.- Wykurzę cię.- Powodzenia.Ale raczej ci się to nie uda.- Pożałujesz, że w ogóle się tu pokazałeś.- A ty pożałujesz, że stanąłeś na mojej drodze.Pstryknął palcami.Jego postać zniknęła, a za to, choć nie w tym samym miejscu, pojawiły się dwa paskudnie brudne wilczury.Wyszczerzyły zęby i warcząc zaczęły się zbliżać.Jakub wyjął z kieszeni swoją procę i nabił ją wyciętą z blachy gwiazdką.Widział takie na jednym filmidle o Ninjach na video, gdy niedawno przy świętach odwiedzał syna w Warszawie.Wystrzelił.Pierwszy pies trafiony miedzy oczy wyzionął ducha.Drugi skoczył otwierając paszczę.Dłoń egzorcysty wystrzeliła do przodu i psisko nadziało się na nią.Sięgnęło do połowy ramienia.Jakub rozprostował palce w psim żołądku i złapawszy za coś miękkiego ścisnął z całej siły.Pies zaskomlał przeraźliwie.Skomlenie wypadło dość nieszczególnie, bo cały pysk wypełniony miał ręką tego człowieka, którego miał zagryźć.Zaraz potem druga ręka wyłowiła z cholewy buta bagnet i pies zakończył swoje życie.Pogromca zarzucił go sobie na ramię i ruszył w stronę pobliskiego domu.- Będzie cielęcinka na kolację - powiedział do osłupiałej dziewczyny rzucając psa na ziemię.- Pan zwariował.- Dlaczego? -zdziwił się.- Jeśli nie chcesz to dla ciebie są kuropatwy.Trochę wychudzone przez zimę, ale powinny być pożywne.- Pan naprawdę chce go zjeść?- Oczywiście.To bardzo dobre mięsko.Nie chcesz spróbować?- Nie, dziękuję!Wypatroszył zręcznie wilczura.Sadło zebrał osobno do rondelka i postawił na piecu, aby się stopiło.Resztę pociął na spłachetki i uwędził w niewielkiej wędzarni za domem.Wnętrzności zakopał.- Tłuszcz stopił się - zawołała Monika z wnętrza domu
[ Pobierz całość w formacie PDF ]