Home HomeBarker Clive Wielkie sekretne widowisko (SCA (2)Bulyczow Kir Pieriestrojka w Wielkim Guslarze scrChmielewska Joanna Wielkie Zaslugi (www.ksiazki4uChmielewska Joanna Wielki diament t.1 (SCAN dal 85 (2)Barker Clive Wielkie sekretne widowisko (SCAProfessional Feature Writing Bruce Garrison(3)Fugitive Heart Bonnie DeeJacq Christian ÂŚwietlisty Kamień 4 Miasto PrawdyPattison Eliot Inspektor Shan 05 Modlitwa smokaThinking and Destiny
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • bibliotekag2.opx.pl
  •  

    [ Pobierz całość w formacie PDF ]
    .44 Toż braciom żebrzącego stanu,Cepculom takoż y siostrzyczkomZ Pariża czy też z Orleanu,Hey, turlupinom, turlupiczkom,Dać iakobińskiey zupki tłusteySiarczystą michę na kolacyę,A pózniey niech się na trzy spustyWraz zamkną na swe kontemplacye.CXVIIOwo, nie ia im tak wygodzę,Lecz matki ich śliczniutkich dziatek,Bóg ich tak raczy, iże srodzeCierpią dlań wszelki niedostatek;Ha, muszą żyć oćcaszki miłe,Zwłaszcza, rozumiem, ci parizcy!W zamian damulkom zbożną siłę,A mężom miłość święcą wszyscy.CXVIIICo bądz tam prawił, nicdobregoMistrz Ian Pulieński, potem ślicznieZe wstydem wyrzekł się wszytkiego,Gdy go przyparto w tem publicznie.Mistrz Ian Mehuński też dworowaćWażył się z pilney mniszey krzoski;Wierzcie mi, ludzie, trza szanowaćTo, co szanuie Kościół boski.CXIXOwo ich sługą się wyznaię,Tak czyny memi iak y słowy,Cześć z woley, z serca im oddaię,Bez sprzeczki służyć wszem gotowy;Szaleniec chyba na nich szczeka,W kościele bowiem czy na rynku,Czy inak, skoro raz człowiekaNa ząb swój wezmą, sczezłeś, synku.45 CXXIIItem, panowie auditorzyPokóy niech maią pięknie zdobny;Ci, co na strupy w zadku chorzy;Stolec tam naydą dość sposobny;Zasię Maryśka z Orleanu,Która mi wzięła śrybny pasek,Ciężką niech grzywnę spłaci panu:K.a a ona  ieden diasek.CXXIVItem, mistrzowi Lorensowi,Co ma kaprowe biedne ślepkiZ winy rodziców, iże owiDzban ssali w sposób nazbyt krzepki,Poszewkę mu z mey sakwy daię,Iżby wycierał ie co rano.Cienszey materii mi nie staie;Niech przymie z serca, iak y dano.CXXVItem, mistrzowi Ianu Kotru,Co stawał za mnie w tribunale(Talaram jeszcze temu kmotruWinien, nie myślę przeczyć wcale),Gdy piękna Dyzia ięła skargiMiotać, iż szpetnie ią zelżyłem,Odmówcie zań zbożnemi wargiModlitwę, co ią ułożyłem.Ballada y modlitwaTy, oćcze Noe, coś sadził szczep winny,Locie, coś popił tak zdrowo u skały,Aże miłości chucie niepowinneyCór własnych imać wręcz ci się kazały(Nie mówię, aby cię za to niesławić),Architryklinie, głowo niezrównana,Wszystkich trzech proszę, byście chcieli zbawićDuszę dobrego mistrza Kotra Iana.Z waszej familiey zrodzon duch ten bratni,On, co rad piiał naydrogsze y przednie,Chociaby grosz miał wyłożyć ostatni,46 Kompan wytrwały, hej, w nocy czy we dnie;Kubek do pasa przytraczał rzemykiem,Zawżdy napirwszy cisnął się do dzbana;Szlachetne pany, uczciycie tym łykiemDuszę dobrego mistrza Kotra Iana.Częstom go widział, gdy w spóznioney dobieSnuł się iak staruch, co w nogach się chwieie;Nieraz na czele guza nabił sobieO próg lub szynku zaparte wierzeie;Nie było pewnie y w naydalszym kraiuDo wszelkiey bibki lepszego kompana;Wpuśćcież więc, skoro zapuka do Raiu,Duszę dobrego mistrza Kotra Iana.PrzesłanieXiążę, zaledwie chwilę przestał doić,Wraz krzyczał:  Raty, gardziel znów spękana!Nigdy pragnienia nie mogła ukoićDusza dobrego mistrza Kotra Iana.CXXVIItem, chcę, aby Szpaczek MłodszyMieniał wszelakie me walory:Radość to mieniąc, móy naysłodszyIezu, byleby każdey poryPłacił, bez targu ani psoty,Za trzy talarki dukat ważny,Za dwa szelągi choć półzłoty:Kochanek musi bydz posażny.CXXVIIItem, widziałem w mey podroży,%7łe moie biedne trzy sieroty14Podrosły y że wiek im płuży,Toż duch się wzmógł w nadobne cnoty;Y że od Salins do PariżaTęgszych w tey szkole nie masz pono;Ba, na świętego Paraliża,Nie wszytka młodość iest szaloną!14Chodzi o trzech lichwiarzy.47 CXXVIIIOwo chcę, aby szli w naukę;Gdzie? Do Ryszeta Pietra, mistrza.Donatem15 ia ich nie przytłukę;Mitręga to ci iest nayczystsza.Niech znaią, tyle sobie życzę,Ot: tibi decus, salus, ave,Insze rozumy są zwodnicze,Nie wszytkim niosą grosz y sławę.CXXIXTo niech posiędą, boday z biedą,Y na tem zrobię iuż ostatek;Zasię przeniknąć wielkie CredoZa dużo to dla takich dziatek.Przedrę móy płaszcz na dwoie, anoPołówkę raczcie przędąc, proszę:Kupcie im ciastek ze śmietaną;Młodość łakoma jest po trosze.CXXXChcę, aby wzrośli w obyczaiu By nawet rózgi użyć czasem Oczęta iak u duszy w raiu,Rączki skromniutko, tak, za pasem;Wszytkim pokorne y iednakie,Mówiące:  Wasza Mość pozwoli!Aż rzekną ludzie widząc takie: Oto mi dziatki dobrey woley!CXXXIItem, mym biednym klerykusiom(Com iuż me prawa zdał im inne),Dzieciaczkom hożym, lubym trusiom,Widząc buziuchny ich niewinne,Opuszczam im należność moią Ieśli się zaprę, iestem szelma;O termin niech się też nie boią! Na domu Giedryia Wilhelma.15Donat  Aelius Donatus, sławny autor gramatyki łacińskiej.48 CXXXIIPłoche są ieszcze y bez treści,Ba, sądzę, nie ma czem się trwożyć;Za lat trzydzieści lub czterdzieściZmienią się, ieśli Bóg da dożyć.yle czyni, kto złość ku nim czuie;Miłe są dziatki y łagodne;Głupi, kto różdżki im żałuie:Tak z dziatek rosną ludzie godne.CXXXIIIBy zacną bursę biedne żaczkiDostały, moie w tem staranie;Nie śpią tak iako owe szpaczki,Co śpią przez kwartał nieprzerwanie.Ba, smutny sen to, gdy niebaczniePrzysypia młody duch w młodości;Trza mu się pózniey trudzić znacznie,Gdy odpoczywać czas w starości!CXXXIVDo kolatora, za ich sprawą,Piszę dwa listy iedney treści:Do modłów ich zyskałem prawo;Nie chcą? Ha, ćwiczcie, co się zmieści!Nieieden wielce się cuduie,Skąd miłość moia do tej braci,Ale przysięgam y ślubuię,%7łem ani wąchał ieich maci!CXXXVItem, imć Kuldu MichałowiY Karlotowi imć TaranieSzelągów sto; gdy który powie Skąd?  o to mnieysza, dość, że tanie;Toż parę botków z skóry cienkiey,%7łółtych od zoli po cholewki;Iżby przywdziali te ciżemki,Gdy wybrać raczą się na dziewki.CXXXVIItem, imć panu Grynieńskiemu,Com niegdy Wicetr mu testował,Bileńską turmę daię iemu,49 Byleby, ieśli wiatr zepsowałDrzwi, okna, wszytko do miesiącaNaprawił czysto y chędogo;grosz niech troska go nie zmącą:Ia nie mam nic, on też niemnogo.CXXXVIIIBasanierowi item panu,Co iest pisarzem w kryminale,Iak to u ludzi tego stanu:Pierniczków kosz, kopiaty wcale;Tyleż Motemu, Ruelowi,Iżby, pierniczkiem tym uięci,Zacnemu panu prefektowiSłużyli z barziey szczerey chęci [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • syriusz777.pev.pl
  •