Home HomeHearne Kevin Kroniki Żelaznego Druida Tom 6 Kronika Wykrakanej ŒmierciKS. DR PROF. MICHAŁ SOPOĆKO MIŁOSIERDZIE BOGA W DZIEŁACH JEGO TOM IVMoorcock Michael Kronika Czarnego Miecza Sagi o Elryku Tom VIIMoorcock Michael Zeglarz Morz Przeznaczenia Sagi o Elryku Tom IIIMoorcock Michael Zeglarz Morz Sagi o Elryku Tom III (SCAN dalMoorcock Michael Sniace miast Sagi o Elryku Tom IV (SCAN dalMoorcock Michael Zemsta Rozy Sagi o Elryku Tom VI (SCAN dalWinston S. Churchill Druga Wojna Swiatowa[Tom 3][Księga 2][1995]Sw. BrygidaWalter Miller Kantyk dla Leibowitza
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • mostlysunny.pev.pl
  •  

    [ Pobierz całość w formacie PDF ]
    .Jakie są pańskie rozkazy?- Rozkazano nam dopilnować, by wszyscy żołnierze Iglicy wrócili na pokład C-130 i pozostali na posterunku, dopóki maszyna nie wyląduje w Andrews - wyrecytował Solo.- Doskonale.- Paul Hood nie ukrywał obrzydzenia.- Niech sobie Waszyngton likwiduje ostatnią szansę dla ONZ.- To nie ja podjąłem tę decyzję, proszę pana - usprawiedliwił się Solo.- Oczywiście, pułkowniku.I nie wściekam się na pana.- Mówił prawdę, wściekał się na wszystkich.- Znalazłem się jednak w sytuacji wymagającej obecności mojego zastępcy, generała Rodgersa.Generał nie jest członkiem oddziału Iglica.Pułkownik przyjrzał się im obu, najpierw jednemu, potem drugiemu.- Jeśli to prawda, moje rozkazy nie dotyczą generała - przyznał.Rodgers natychmiast przeszedł przez kordon i stanął obok przyjaciela.Mohalley przyjrzał mu się nieżyczliwie.- Zaraz, zaraz.ogólny rozkaz, który ja dostałem, dotyczy całości personelu bezpieczeństwa i wojskowego, w tym także generała Rodgersa.Muszę wiedzieć, jaka to sytuacja wymaga jego obecności.- To sprawa osobista.- Jeśli związana jest z tym, co dzieje się w ONZ.- Jest związana.Terroryści przetrzymują jako zakładniczkę moją córkę.Mike Rodgers jest jej ojcem chrzestnym.Mohalley spojrzał na generała.- Ojcem chrzestnym.- powtórzył.- Tak jest - przytaknął Rodgers.Paul Hood milczał.Nie miało najmniejszego znaczenia, czy funkcjonariusz Departamentu Stanu im uwierzy.Gra toczyła się tylko o to, by pozwolono Mike’owi pójść z nim.- Do poczekalni wolno mi wpuścić tylko najbliższą rodzinę.- W takim razie ja nie pójdę do tej pańskiej poczekalni - syknął Hood przez zaciśnięte zęby.Miał tego wszystkiego szczerze dość.Nigdy jeszcze nie uderzył człowieka, ale jeśli ten urzędas nie cofnie się, to będzie pierwszy.Rodgers stał tuż przed Solo, wpatrując się w przyjaciela.Przez długą chwilę słychać było wyłącznie świst wiatru, przeraźliwy w panującej wokół martwej ciszy.- W porządku, proszę pana - zdecydował Mohalley.- Nie mam zamiaru kruszyć kopii w tej sprawie.Paul dopiero teraz zadał sobie sprawę z tego, że wstrzymywał oddech.- Podrzucić pana do miasta? - spytał Mohalley.- Będę panu bardzo wdzięczny.Generał nie spuszczał wzroku z Paula, który nagle poczuł się tak, jakby siedział w swoim gabinecie w Centrum.Znalazł się w środowisku, w którym czuł się jak ryba w wodzie, wśród oddanych przyjaciół i współpracowników.Bogu niech będą dzięki.Mimo wszystkiego, co przeszedł i co go jeszcze czekało, znów czuł się sobą.Rodgers odwrócił się i spojrzał na żołnierzy Iglicy.Wszyscy stali na baczność.Pułkownik August zasalutował mu.Generał odsalutował.Następnie, na komendę pułkownika, Iglica powróciła na pokład C-130, krąg żandarmów rozerwał się, by zrobić im przejście.Hood, Rodgers i Mohalley wrócili do samochodu.Paul Hood nie miał żadnego planu i nie potrafił sobie wyobrazić, by miał go Mike Rodgers.Cokolwiek planował generał, cokolwiek chciał zrobić, z pewnością zamierzał wykorzystać Iglicę.Mimo to, siedząc w samochodzie oddalającym się od lotniskowego terminalu i wielkiego C-130, Paul Hood zaczął się powoli uspokajać.I wpływ na to miała nie tylko obecność Rodgersa.Przypomniał sobie starą prawdę, która potwierdzała się kilkakrotnie w czasach, kiedy kierował Centrum: plany opracowane w chwilach spokoju, bardzo rzadko sprawdzały się podczas kryzysów.Było ich tylko dwóch, za nimi stał jednak najlepszy oddział wojskowy świata; z pewnością coś wymyślą.Prawdę mówiąc, nie mają wyboru.23Nowy Jork, sobota 23.11- Pod żadnym warunkiem nie mogę pani na to pozwolić! - Pułkownik Mott dosłownie wrzeszczał na sekretarz generalną, Male Chatterjee.- Przecież to szaleństwo! Nie, gorzej niż szaleństwo! To samobójstwo!Stali przy stole w sali konferencyjnej.Zastępca sekretarz generalnej Takahara i podsekretarz Javier Olivio stali kilka metrów dalej, przy zamkniętych drzwiach.Sekretarz generalna zakończyła właśnie rozmowę z Gertrud Johansen, żoną delegata szwedzkiego, którą zastała w jej domu w Sztokholmie.Jej mężowi towarzyszyła na przyjęciu asystentka, Liv, pozostająca zakładniczką terrorystów.Pani Johanson miała przylecieć do Nowego Jorku najszybciej jak to tylko możliwe.Smutne to, a zarazem ironiczne, pomyślała Chatterjee.Tyle żon polityków dołącza do mężów dopiero po ich śmierci.Ciekawe, czy ze mną będzie podobnie, kiedy wyjdę za mąż.Uznała, że prawdopodobnie tak.- Pani sekretarz, proszę obiecać mi, że rozważy pani jeszcze swą decyzję - poprosił pułkownik Mott.O tym jednak nie mogło być nawet mowy.Chatterjee głęboko wierzyła, że postępuje słusznie i z powodu tejże wiary nie mogła zmienić postępowania.Była to jej dharma, święty obowiązek, wzięła go na swe barki, decydując się żyć tak jak żyła.- I tu się pani myli [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • syriusz777.pev.pl
  •