Home HomeSienkiewicz Henryk Ogniem i mieczem 9789185805372Henryk Sienkiewicz ogniemimieczem t1Henryk Sienkiewicz ogniemimieczem t2Henryk Sienkiewicz Ogniem i mieczemSienkiewicz H. ogniem i mieczem tom 1Krzysztof Karolczak, Współczesny terroryzm w Âświetle teorii Halforda MackinderaSimak Clifford Zasada wilkolakaZiemia obiecana ReymontnarrenturmMay Karol W Hararze (SCAN dal 1036)
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • angamoss.xlx.pl
  •  

    [ Pobierz całość w formacie PDF ]
    .Wyszedłem bez namysłu naparkiet i odepchnąłem go.Zdążyłem się jednak wcześniej nachylić ipowiedzieć mu, że wystarczy jeszcze jedno spojrzenie na Laylę, apowycieram parkiet jego zakrwawioną gębą.Siedzę w milczeniu w samochodzie i odtwarzam w myślach ostatnie minuty na parkiecie: wszystko w moim ciele domagało się wtedy,żebym przyciągnął Laylę do siebie i po prostu ją pocałował.%7łebympocałował te słodkie, pyskate usteczka i nie zastanawiał się nadtym, dlaczego to jest zły pomysł.Bliskość jej miękkiego ciepłegociała natychmiast obudziła we mnie pożądanie.Gdy tylkoprzylgnęła do mnie pośladkami, zrobiłem się twardy jak kamień.Powiedziałem, że chciałem dać jej jedynie nauczkę, ale to nie byłaprawda.Chciałem poczuć ją przy sobie.Chciałem ją dotykać icałować.Tak też zrobiłem.I teraz już po mnie, bo ten jeden pocałunek w szyję tozdecydowanie za mało.Czuję, że Layla porusza się w moich objęciach, więc pochylamgłowę.Widzę, że zaczyna odzyskiwać przytomność.Na jej twarzymiga światło mijanych latarni.Layla otwiera powoli oczy, z trudemkoncentruje wzrok. Auć  krzywi się i przykłada rękę do twarzy w miejscu, gdzie mapaskudnego siniaka i niewielkie rozcięcie. Już prawie jesteśmy w domu, Lay, wytrzymaj jeszcze chwilę uspokaja ją Finn.Ogląda się na nią przez ramię i zmienia pas.Broda Layli zaczyna drżeć, a jej oczy wypełniają się łzami i skrzą sięw świetle latarni. Przepraszam  szepcze, patrząc na mnie. To było głupie.Wiem, że nie powinnam sama wychodzić.Powinnam mieć więcejrozumu.Spod jednej powieki wymyka się łza.Przyglądam się temu, jakspływa po policzku Layli, zahipnotyzowany śladem, który zostawiana jej skórze.Obejmuję zdrowy policzek Layli i ścieram wilgoćkciukiem. Ciii, już dobrze.Nie powinienem był ci mówić takich rzeczy.Jestem już dużym chłopcem i wiem, że nie mówi się seksownejkobiecie, że chciało się z nią zatańczyć tylko po to, żeby jej cośudowodnić  mówię cicho, starając się rozładować trochęatmosferę.Udaje mi się.Z twarzy Layli znika wstyd i poczucie winy, a z ust wydobywa się krótkie, łzawe parsknięcie.Auto zatrzymuje się, a ja odwracam wzrok od Layli i podnoszęgłowę.Zaparkowaliśmy przed największą i najbardziej luksusowąwillą, jaką kiedykolwiek widziałem.O w mordę.To nazywają domem? Ciekawe, jak mówią naapartament? Mieszkanko?Otwierają się tylne drzwi samochodu.Finn wsuwa się do środka,chcąc zabrać Laylę z moich kolan, ale odpycham go, bo nie chcęwypuszczać jej jeszcze z objęć, poza tym nie mam do niegozaufania.Nie wierzę, że zapewni jej bezpieczeństwo, choćby miał jątylko odprowadzić do drzwi. Nie trzeba, poradzę sobie  mówię z lekkim rozdrażnieniem.Wysiadam z samochodu, tuląc Laylę do siebie.Poprawiam ją sobiena rękach i niosę przez podjazd do głównego wejścia.Finn nic nie mówi, ale widzę, że jest wściekły, gdy zamyka za mnądrzwi.Wchodząc za nami głośno po schodach, wypuszcza ze złościąpowietrze przez nos.Przeciska się obok mnie i celowo szturcha mnie ramieniem, gdysięga do drzwi i wpisuje kod rozbrajający alarm.Rozlega siękliknięcie, które informuje nas, że alarm został wyłączony.Finnotwiera drzwi na oścież i przytrzymuje je, żebym mógł wnieśćLaylę.Zatrzymuję się, a Finn w tym czasie pstryka kilkawłączników po prawej stronie drzwi.Salon zalewa delikatne białeświatło.Dom Layli jest jakby drewnianą chatą.Zciany i sufit są wyłożonenaturalnym cedrem, a podłoga parkietem, ale mniej więcej na tymkończą się podobieństwa.Sufit w salonie jest wysklepiony i wysokina sześć metrów.Na środku zwisa gigantyczny żyrandol zrobiony zkoła od powozu; przy każdej szprysze tkwi elektryczna świeca.Zcianę naprzeciwko mnie zajmuje w całości wprawione w ramyokno ciągnące się od podłogi do sufitu, a za nim pewnie rozciągasię widok na jakieś piękne łąki, dolinę albo las, które zastępująogród.Mimo swoich rozmiarów pokój jest przytulny, umeblowanyciemnobrązowymi, wytartymi skórzanymi kanapami, na którychleżą dekoracyjne poduszki i kilka rozłożonych koców.Sięgającysufitu kamienny kominek, zajmujący połowę ściany po lewej stronie, dodaje atmosferze wnętrza przytulności.Na półeczce stojązdjęcia Layli z dzieciństwa, wspólne fotografie Layli i Finna orazjedno zdjęcie z okresu, kiedy była nastolatką, na którym Layla stoi zgitarą obok jakiegoś mężczyzny, zapewne swojego ojca. Przestań się gapić i postaw mnie na ziemię  nakazuje Layla,widząc, że rozglądam się z rozdziawioną buzią po jej domu. Przepraszam  rzucam ze śmiechem.Niosę ją na skórzanąkanapę przed kominkiem i układam delikatnie. Nie mam na codzień do czynienia z gwiazdami rocka, które mieszkają w pałacu.Przyklękam przy kanapie i biorę Laylę za ręce.Odwracam jej dłoniewnętrzami do góry, żeby sprawdzić, czy bardzo się poraniła podczasupadku. To nie jest pałac, a ja nie jestem gwiazdą rocka  mówi znaciskiem Layla i krzywi się, bo wykręcam jej dłonie na wszystkiestrony, upewniając się, czy nie wbiła gdzieś sobie szkła. Naprawdę? To znaczy, że wszyscy twoi znajomi mają w szklanejgablocie na ścianie gitarę Gibson Les Paul z 1958 roku& podpisanąprzez Jimmy ego Page a?  Na widok tego wszystkiego kompletniemnie zamurowało, nie wiem już nawet, na co właściwie patrzę [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • syriusz777.pev.pl
  •