Home HomeChristopher J. O'Leary, Robert A. Straits, Stephen A. Wandner Job Training Policy In The United States (2004)Carter Stephen L. Elm Harbor 01 Władca Ocean ParkClarke Arthur C, Baxter Stephen Swiatlo minionych dniStephen W. Hawking Krotka Historia Czasu (2)Doktor Murek zredukowany Dolega MostowiczDavidson MaryJanice Królowa Betsy 03 Nieumarła i niedocenionaAlfred Szklarski Tomek Wsrod Lowcow GlowMontgomery Lucy Maud Okruchy swiatlaFocjusz Kodeksy IEddings Dav
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • nowepliki.pev.pl
  •  

    [ Pobierz całość w formacie PDF ]
    .Była to Tamra, ta, która nazwała się dwudziestojednolatką.Nim doszła do legowi­ska Rolanda, jej oblicze przypominało twarz wiedźmy, która zapomniała już, jak to jest mieć osiemdziesiąt lat.a może i dziewięćdzie­siąt.Potem jej twarz zafalowała i rewolwerowiec ujrzał pulchne, zdro­we lico trzydziestoletniej matrony.Tylko oczy pozostały takie same -z żółtawymi rogówkami, matowe w kącikach i przerażająco czujne.- On jest najmłodszy, ja najstarszy - wyjaśnił Roland.- Pomiędzy nami jest jeszcze siedmioro rodzeństwa i dwadzieścia lat życia na­szych rodziców.- Jak miło! Ale jeśli jest twoim bratem, to musisz pamiętać jego imię, prawda? Musisz pamiętać je bardzo dobrze.Nim rewolwerowiec zdołał cokolwiek wymyślić, młodzieniec sam się odezwał.- One chyba sądzą, że można zapomnieć tak proste imię jak John Norman.Ale z nich dziwadła, co, Jimmy?Coquina i Tamra spojrzały na bladego chłopaka z nie skrywaną wściekłością.i bezradnością.Na jakiś czas zostały chyba bez atutów.- Już go nakarmiłyście - powiedział chłopak (którego medalion głosił niewątpliwie, że jest to John.Mity rodzinie.Mity BOGU).- Cze­mu nie pójdziecie teraz, żebyśmy mogli sobie pogadać?- Proszę!- warknęła siostra Coquina.- Skoro tak staniała tu wdzięczność, to chętnie się wyniosę!- Jestem wdzięczny za wszystko, co otrzymałem - odparł Nor­man, patrząc na nią spokojnie - ale nie za to, co mi się zabiera.Tamra sapnęła przez nos, obróciła się gwałtownie, tak zamiatając spódnicami, że aż wiatr powstał od tego, i odeszła.Coquina zaczeka­ła jeszcze chwilę.- Zachowaj dyskrecję, a może ta, którą lubisz bardziej niż mnie, wyjdzie z jaskini już jutro, nie zaś za tydzień.Nie czekając na odpowiedź, odwróciła się i podążyła za siostrą Tamra.Roland i Norman poczekali, aż obie znikną, i dopiero wtedy chło­pak odezwał się półgłosem.- Mój brat nie żyje? Roland przytaknął.- Wziąłem jego medalion na wypadek, gdybym spotkał kogoś, kto go znał.Po prawie należy do ciebie.Przykro mi.- Dzięki, sai.- Przez chwilę broda mu drżała, ale opanował się.-Wiedziałem, że zieloni go ścigali, ale te stare wiedźmy nie chciały powiedzieć nic więcej.Choć ciągle gadają, niewiele z tego wynika.- Może nie były pewne.- Były.Wiedziały, że nie ma wątpliwości.Mało mówią, ale wie­dzą naprawdę dużo.Tylko Jenna jest inna.To o niej ta stara siekiera mówiła jako o twojej przyjaciółce, zgadza się?Roland znów przytaknął.- Powiedziała też coś o Ciemnych Dzwonkach.Chętnie dowie­działbym się, o co tu właściwie chodzi.- Ona jest szczególna, znaczy Jenna to raczej księżniczka - ktoś, komu urodzenie zapewnia pozycję i kogo z tej racji nie można jej pozbawić - niż siostra.Gdy leżałem tutaj, udając na wszelki wypa­dek, że śpię, słyszałem, jak rozmawiały.Jenna niedawno do nich wróciła, a te Ciemne Dzwonki jakoś ją wyróżniają.chociaż to Mary ciągle wszystkim rządzi.Myślę, że Ciemne Dzwonki to część obrząd­ku, jak te pierścienie, które dawni baronowie przekazywali z ojca na syna.To ona zawiesiła ci na szyi medalik Jimmy'ego?- Tak.- Nie zdejmuj go pod żadnym pozorem.- Skrzywił się smutno.-Nie wiem, czy chodzi o złoto, czy o Boga, ale wyraźnie wolą się za bardzo do niego nie zbliżać.Pewnie tylko dlatego jeszcze tu jestem.-Ściszył głos do szeptu.- One nie są ludźmi.- Cóż, być może posługują się magią i czarami, ale.- Nie! - krzyknął chłopak i z widocznym wysiłkiem uniósł się na łokciu.Spojrzał uważnie na Rolanda.- Myślisz o czarownicach lub Hubberach, ale one nie są ani jednym, ani drugim.W ogóle nie mają nic wspólnego z ludźmi!- No to kim są?- Nie wiem.- A jak ty się tu znalazłeś, John?John Norman opowiedział Rolandowi półgłosem to, co wiedział o swoim przypadku.On, jego brat i czterej jeszcze posiadający włas­ne konie rzutcy młodzieńcy zostali wynajęci jako ochrona i czujka karawany siedmiu wozów z różnymi dobrami - nasionami, żywno­ścią, narzędziami, pocztą i czterema narzeczonymi na specjalne za­mówienie - podążającej do nie zrzeszonego miasta Tejuas, jakieś dwieście mil na zachód od Elurii.Dwie grupy zwiadowców krążyły na zmianę wzdłuż karawany, przy czym bracia rozdzielali się, żeby nie być w tej samej ekipie, bo - jak wyjaśnił Norman - w takich ra­zach walczyli jak.- Jak bracia - podsunął Roland.- Tak jest - odparł Norman, uśmiechając się boleśnie.Gdy karawana wpadła w Elurii w zasadzkę zielonych mutantów, trójka Normana podążała akurat jakieś dwie mile za wozami.- Ile wozów tam widziałeś? - spytał Rolanda.- Tylko jeden.Przewrócony.- A ile ciał?- Tylko ciało twojego brata.John Norman pokiwał ponuro głową.- To pewnie przez medalion nikt go nie tknął.- Mówisz o mutantach?- Nie, o siostrach.Mutanci nie zwracają uwagi ani na złoto, ani na Boga, ale te suki.- Spojrzał w głąb niemal całkiem ciemnego już namiotu.Roland czuł, że z wolna znów ogarnia go letargiczna sen­ność, lecz dopiero po dłuższej chwili zrozumiał, iż siostry musiały dosypać mu czegoś do zupy.- A inne wozy? - spytał.- Te, które się nie przewróciły?- Mutanci pewnie je wzięli.I ładunek też - mruknął Norman.-Nie dbają o złoto i o Boga, siostrom zaś na nic wszelkie dobra.Pew­nie mają jakieś swoje żarcie, coś, czego lepiej nie wąchać.Niewątpli­wie paskudztwo.jak te robale.Wraz z resztą patrolu ruszył galopem do Elurii, ale gdy dotarli na miejsce, walka dobiegła już końca.Mężczyźni leżeli dokoła - kilku martwych, większość jednak ciągle przy życiu.Żyły też jeszcze przy­najmniej dwie z narzeczonych na zamówienie.Ci, którzy przeżyli i mogli utrzymać się na nogach, byli spędzani razem przez zielonych.John Norman zapamiętał sobie tego w meloniku i kobietę w czerwo­nych łachmanach.Razem z dwoma pozostałymi strażnikami próbował walczyć [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • syriusz777.pev.pl
  •