Home HomeSimak Clifford D Dzieci naszych dzieci (SCAN dal (2)Bulyczow Kiryl Ludzie jak ludzie (SCAN dal 756Moorcock Michael Zeglarz Morz Sagi o Elryku Tom III (SCAN dalMoorcock Michael Sniace miast Sagi o Elryku Tom IV (SCAN dalMoorcock Michael Zemsta Rozy Sagi o Elryku Tom VI (SCAN dalMcCaffrey Anne Lackey Mercedes Statek ktory poszukiwal (SCAN dLinux.Brown Dan Kod Leonarda da Vinci IMN (pdf by kreegorn)Bahdaj Adam Trzecia granica (2)Tony.Buzan. .Pamięć.na.zawołanie
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • abcom.xlx.pl
  •  

    [ Pobierz całość w formacie PDF ]
    .zagrozić tej całej waszej konstrukcji?Rob stał bez ruchu.Milczał długo.Wreszcie powiedział cicho- Joy, ty pewnie nie zechcesz mi uwierzyć.Ale ja nie wiem.Po prostu dlatego, że odkąd jestem w UKS-ie, przez wszystkie te lata to jeszcze nigdy się nie zdarzyło.Musiał być jednak zmęczony, choć umiał nad tym panować w sposób dla Joya nieosiągalny: miał podkrążone oczy, skóra na twarzy napięła się jakby - ta twarz była teraz ściągnięta, wysokie kości policzkowe widać było wyraźniej.Usiadł w fotelu, przymknął na chwilę oczy.Ja bym już musiał zasnąć" - pomyślał Joy z niezrozumiałą zazdrością, bo przecież to, czego mu tak zazdrościł.było na pewno, stanem nie sprawiającym najmniejszej przyjemności - więcej : dotkliwie przykrym.Powiedział głośno, wypowiadając tę myśl, która dręczyła go już od chwili:- Więc społeczeństwo ludzkie składa się z swego rodzaju cyborgów.żyjących w izolacji od tego, co dzieje się istotnie z tą planetą, ogłupianych dozowanymi im umiejętnie pragnieniami.robotów o programowanych reakcjach.znajdujących się pod nieustanną kontrolą.rządzonych przez super mózgi, przeciw którym nie mogą się zbuntować, bo o nich nawet nie wiedzą.Tacy jesteśmy wszyscy.Ja też.- Nie.- Rob otworzył swoje jasne, nieomal przezroczyste oczy.Nie było w nich niepokoju ani wahania, swoje prawdy uważał za oczywiste, jedyne i niepodważalne.- Nie.Ty właśnie dostałeś szansę, żeby należeć do tych, którzy wpływają na losy tej planety, najlepszych.Tych, którzy w ręku trzymają losy gatunku homo sapiens.Joy schylił się przez biurku.ich twarze były teraz bardzo blisko siebie.- A jeśli.nie zechcę, Rob? Co ze mną wtedy zrobicie? Ale w zielonych oczach - wroga?, przyjaciela?, a może teraz już tylko : przeciwnika - nie dostrzegł groźby.zaś w głosie Roba było już tylko znużenie i trochę żalu:- Zostaniesz asystentem profesora Tanczedi.Jeżeli zechcesz, oczywiście.To, co robimy, uważasz wprawdzie za przymus, ale pomimo wszystko.nie stosujemy przemocy.- Więc ci.z ilorazem wyższym od stu dwudziestu.mogą robić coś jeszcze w tym waszym społeczeństwie? Nie muszą znaleźć się po jednej stronie z wami?- Nie.- Teraz w tej twarzy było już tylko zmęczenie.Jak ty to sobie wyobrażałeś.Joy? Do tego nie można przecież ludzi zmuszać.ci.którzy tu pracują, muszą uwierzyć w celowość tego wszystkiego.Czasem zdarzają się ludzie odrzucający tę.ofertę.Czasem - już na etapie obserwacji wstępnej, stwierdzamy u kandydata cechy psychiczne, powodujące, że rezygnujemy sami jeszcze przed pierwszą rozmową.Wtedy ich nie ruszamy.To nieraz są jednostki dużego formatu, tyle że w jakimś sensie skrzywione psychicznie: zbyt miękkie albo zbyt łatwowierne, nie umiejące się z pewnymi sprawami.chciałem powiedzieć: nie umiejące podporządkować się pewnym prawom.Poza tą jedną słabością to są naprawdę wybitne jednostki, mam na myśli: wybitnie inteligentne.Znasz nawet kogoś takiego.- Tanczedi?- Tak, Tanczedi.On jest naprawdę wspaniały, ale się boi.Boi się prawdy i nie potrafi jej przyjąć.Nie stać go na współpracę, zamknął się w swoich teoriach i badaniach.Jest mądry, ale słaby.- Skąd wiesz, czy ja nie jestem w taki sam sposób.słaby?- Ty? Ty jesteś zbyt ambitny.I jeszcze ty szukasz w życiu prawdy.Możesz odrzucić ją lub przyjąć, ale nie zdołasz udawać przed samym sobą, że nic nie wiesz.że ta rozmowa nigdy się nie odbyła.- Dobrze mnie znasz.- Tak, chyba tak.Już ci to przecież mówiłem: byłeś pod moją specjalną obserwacją.Milczeli dłuższą chwilę i w ich milczeniu była teraz odrobina niechęci, znużenie - tym razem obustronne.Joy patrzył chwilę w okno, powiedział:- Odebraliście ludzkości jakąś szansę.- Żeby człowiek sam pojął.zrozumiał?- Takiej szansy nie było- O tym.że nie ma.zadecydowaliście wy.- Najlepsi i wybrani przedstawiciele gatunku homo sapiens.Uważasz.że nie mieliśmy prawa''- Nie.Bo może ludzkość spytana przez was o zdanie odpowiedziałaby.że woli po dawnemu cierpieć i błądzić.upadać i podnosić się znowu, ale iść naprzód.- I zginąć.- Być może nawet: zginąć.Tu może lepsze niż to, co wam udało się stworzyć.Jak gdyby jedynym celem, jedynym zadaniem człowieka było: przetrwać.Przetrwać za każdą cenę.Nawet okaleczenia samych siebie.Milczeli teraz obaj.prawie tak samo znużeni i Joy pomyślał, że to zmęczenie wyeliminowałoby go z dyskusji w niedługim czasie - jeśliby nawet przyjąć, że dalsza ich rozmowa mogła być celowa w jakikolwiek sposób.Ale nie była.I wiedząc o tym dorzucił:- W dwudziestym wieku wszyscy myślący ludzie wierzyli, że kiedyś każdy człowiek dojdzie do tego, że będzie mógł zrozumieć człowieczeństwo własne i innych, że bezsens niepotrzebnej śmierci, walki i głodu, bezmyślności i okrucieństwa zostanie odrzucony z pełną świadomością.Wy zniszczyliście na zawsze tę możliwość [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • syriusz777.pev.pl
  •