Home HomeRoberts Nora Marzenia 02 Odnalezione marzeniaRoberts Nora Marzenia 03 Spełnione marzeniaRoberts Nora Marzenia 01 Smiale marzeniaChristopher J. O'Leary, Robert A. Straits, Stephen A. Wandner Job Training Policy In The United States (2004)ÂŚw. Faustyna Kowalska DZIENNICZEK DUCHOWY(1)Alex Joe Gdzie przykazan brak dziesieciu (3)Isaac Asimov Agent FundacjiStephen King ChristineFagyas Maria Porucznik diabla (SCAN dal 872)Andrzej Mencwel Wiedza o kulturze Cz. I Antropologia kultury
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • gotmax.keep.pl
  •  

    [ Pobierz całość w formacie PDF ]
    .Z trzaskiem łamanych gałęzi z dżungli wynurzył się Khosatral Khol.Oktawia nie była w stanie uciekać - krzyknęła tylko przeraźliwie, kolana się pod nią ugięły i opadła na murawę.Stojący nad ciałem Agi Conan nie zamierzał uciekać.Przerzucił okrwawioną szablę do lewej ręki i wyjął wielki, zakrzywiony nóż Yuetshów.Olbrzym zmierzał ku niemu wy­ciągając potężne ramiona, lecz gdy promień słońca zalśnił jasno na ostrzu, cofnął się gwałtownie.Conan jednak nie zadowolił się tym.Runął na niego wywijając magiczną bronią.Pod jego ciosem ciemny metal ciała Khosatrala poddawał się jak kark wołu pod ciosem topora.Z głębokiej rany trysnęła ciemna posoka i olbrzym krzyknął głosem przypominającym żałobne bicie dzwonu.Straszliwe ramiona opadły z impetem, lecz Conan był szybszy od turańskich łuczników, którzy zginęli pod ich ciosami.Uchylił się, uderzył ponownie i jeszcze raz, Khosatral zachwiał się i zatoczył w tył; jego krzyki były nie do zniesienia.Wydawało się, że żelazo obdarzone ludzką mową rzęzi i wyje pod ciosami.W następnej chwili gigant chwiejnie pobiegł w gąszcz; potykając się, łamiąc drzewa i tratując krzaki.A jednak, mimo że Conan pędził za nim z szybkością podwojoną przez wściekłość, zanim dopadł wroga, już majaczyły przed nimi mury i wieże Dagonii.Khosatral odwrócił się ponownie, młócąc rozpaczliwie ramionami, lecz nie zdołał powstrzymać rozjuszonego przeciwnika.Jak pantera atakująca łosia, Conan zanurkował pod opadające ramiona i wbił zakrzywione ostrze po rękojeść w miejsce, gdzie u człowieka znajduje się serce.Khosatral zatoczył się i upadł.Stojąc miał jeszcze ludzką postać, ale na ziemię padł już jako nie-człowiek.Tam, gdzie przedtem była twarz o ludzkich rysach, nie było nic; metal topił się i zmieniał.Conan, którego nie przerażał żywy Khosatral Khol, z odrazą odskoczył od martwego wroga, bowiem w agonii olbrzym przybrał ponownie postać, jaką miał, gdy wypełzał z Otchłani przed tysiącami lat.Drżąc z obrzydzenia, Conan odwrócił się i zobaczył, że wieże Dagonii nie wznoszą się już wśród drzew.Rozwiały się jak dym: baszty, parapety, strzelnice, wielkie wrota z brązu, aksamity i jedwabie, złoto i kość słoniowa, kobiety i mężczyźni - wszystko znów rozsypało się w proch.Tylko kikuty potrzaskanych kolumn sterczały wśród gru­zów zwalonych ścian, zdruzgotanych bruków i rozłupanych murów.Conan znów widział ruiny Xapur takie, jakimi je pamiętał.Cymmerianin stał długą chwilę w milczeniu, niejasno uświadamiając sobie istotę odwiecznego konfliktu między efemerycznym tworem zwanym ludzkością a mrocznymi wytworami odwiecznego Mroku.Później posłyszał, że ktoś wzywa go ze strachem w głosie; drgnął jak zbudzony ze snu, spojrzał raz jeszcze na leżące na ziemi szczątki, wzdrygnął się i ruszył z powrotem.Czekając, dziewczyna lękliwie wpatrywała się w gąszcz.Pojawienie się Conana wyrwało z jej ust krzyk ulgi.Cymmerianin otrząsnął się z ponurych wizji i znów był sobą.- Gdzie on jest? - pytała lękliwie.- Wrócił tam, skąd przybył - do Piekła! - odparł z zado­woleniem.- Dlaczego nie zeszłaś po schodach i nie uciekłaś moją łodzią?- Nie opuściłabym - zaczęła, po czym zmieniwszy zdanie, dokończyła potykając się: - Nie mam gdzie iść.Hyrkanie znów zrobią ze mnie niewolnicę, a piraci.- A co z kozakami? - podpowiedział.- Czyżby byli lepsi od piratów? - zapytała pogardliwie.Podziw Conana wzrósł, gdy ujrzał, jak szybko odzyskała swą dawną pozę, mimo tak gwałtownych wzruszeń.Jej arogancja rozbawiła go.- Wydawałaś się tak sądzić w obozie przy Ghori - odparł.Ze wzgardą wykrzywiła czerwone wargi.- Myślisz, że rozkochałam się w tobie? Wyobrażałeś sobie, że okryłabym się hańbą flirtując z takim żarłokiem i piwo­ żłopem? Mój właściciel - którego zwłoki tam leżą – zmusił mnie do tego.- Och! - Conan wydawał się być speszony, ale zaraz roześmiał się wesoło.- Nieważne.Teraz należysz do mnie.Pocałuj mnie.- Ośmielasz się prosić - zaczęła z oburzeniem, lecz nagle poczuła, że unosi ją w powietrzu i przyciska do swej muskular­nej piersi.Opierała się wściekle, wytężając wszystkie siły, ale Conan tylko śmiał się coraz głośniej, upojony bliskością tego wspaniałego ciała.Bez trudu przełamał jej opór i z nieposkro­mioną gwałtownością jął spijać nektar z jej warg, aż przestała się szamotać i objęła go za szyję.Później zajrzał jej w oczy i rzekł:- Czemu wódz Wolnych ludzi nie miałby być lepszy od turańskiego kundla?Odrzuciła w tył faliste loki, wciąż czując każdym nerwem żar jego pocałunków.Nie wypuszczając go z objęć, zapytała pro­wokująco:- Czy uważasz się za równego Adze?Roześmiał się i ruszył ku schodom, niosąc ją w ramionach.- Sama osądzisz - rzekł z przechwałką.- Podpalę Kwaharium jak pochodnię, by oświetlić ci drogę do mego namiotu.CIENIE W BLASKU KSIĘŻYCA(Shadows in the Moonlight)Duma nie pozwoliła Conanowi być “mężem swojej żony”, choćby nawet była nią piękna i na­miętna królowa.Po pewnym czasie barbarzyńca zmyka chyłkiem z Khoraji i udaje się do Cymmerii, szukać zemsty na odwiecznych wrogach, Hyperborej­czykach.Ma już prawie trzydzieści lat.Jego dawni druhowie z Cymmerii i Aesiru pojęli żony i spłodzili synów; niektórzy z ich potomków mają teraz tyle lat, ile miał Conan, gdy po raz pierwszy ruszył w świat.Lecz żywot pirata i najemnego żołnierza rozbudził w duszy Cymmerianina zbyt wielką żądzę przygód, by miał pójść za ich przykładem.Kiedy kupcy przynoszą wieści o nowych wojnach toczących się na południu, Conan wraca bez chwili namysłu.Zbuntowany książę Koth usiłuje zrzucić z tronu Strabonusa, skąpego władcę tego rozległego kraju.Conan wstępuje w szeregi buntowników.Niestety, książę zawiera pokój z królem i żołnierze zostają bez zajęcia.Cześć najemników, a wśród nich Conan, przeistacza się w bandę wyjętych spod prawa rabusiów - Wolnych Towarzyszy, którzy niepokoją zarówno granice Koth, jak i Zamory czy Turanu.Stopniowo posuwają się na wschód, by w końcu połączyć się ze zgrają obwiesiów zwanych kozakami znad Morza Vilayet.Conan szybko zdobywa przywództwo nad tą zgrają i zaczyna pustoszyć zachodnie granice turańskiego imperium, lecz jego dawny pracodawca, król Yildiz, odpowiada taktyką zmasowanego odwetu.Armia pod wodzą Szacha Amurata wciąga kozaków w głąb turańskiego terytorium i rozbija ich w krwawej bitwie nad rzeką Ilbars.1Nagły trzask tratowanych kopytami trzcin; głuchy odgłos upadku i krzyk rozpaczy.Smukła dziewczyna w sandałach i tunice przepasanej szarfą chwiejnie podniosła się z ziemi i stanęła obok zdychającego wierzchowca [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • syriusz777.pev.pl
  •